Heej Wam!
Myślałam nad założeniem drugiego bloga, ale nie mam pojęcia jak rozpocząć znajomość bohaterki z 1D.
Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, który jest najlepszy. Proszę was o wybranie jednego, który wam się najbardziej podoba.
1. Bohaterka jest bardzo dobrą tancerką. Pewnego dnia idąc ulicą zauważyła na słupie ogłoszenie, mówiące o castingu dla tancerzy do teledysku znanego zespołu. Dziewczyna dostaje się i w ten sposób rozwija się jej znajomość z One Direction.
2. Dziewczyna w wieku 17 lat została adoptowana przez Annę Cox i jej męża Robina Twista. Dzięki nowej rodzinie Lola (tak postanowiłam dać na imię bohaterce) ma brata Harrego. Z racji tego, że chłopak jest w zespole, bohaterka zyskała 4 nowych przyjaciół.
3. Lola pojedzie na obóz muzyczny, gdzie nie będzie zbytnio lubiana. Mimo pięknej barwy głosu, dziewczyny z innego domku będą jej dokuczały. Chłopaki z zespołu One Direction są opiekunami przez 2 tygodnie pobytu w lesie. Lola znajdzie sympatię w jednym z nich, a reszta pozostanie jej przyjaciółmi.
4. Lola pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny, kiedy próbowała wynieść ze sklepu chipsy została przyłapana przez jednego z chłopaków z 1D. Zdziwiony zachowaniem dziewczyny zapłacił za paczkę i zaprosił do domu na herbatę/kakao. Od tamtej pory Lola i chłopcy będą najlepszymi przyjaciółmi.
5. Lola jako nowa w szkole, próbuje dostać się do szkolnej elity. Po długim główkowaniu wpadła na pomysł zaprzyjaźnienia się z najbardziej naiwną osobą z grupki. Pada na Danielle Peazer. Dziewczyna po długim czasie na prawdę poczuła uczucie przyjaźni do Dan. Zostaje przyjęta do szkolnej elity, dzięki czemu spostrzegana jest jako osoba ważniejsza. Jedna felerna rozmowa przez telefon, zniszczy wszystko, ale czy na zawsze?
6. Lola po zerwaniu z chłopakiem poszukuje pocieszenia na portalu randkowym. Natyka się na profil jednego z członków sławnego zespołu One Direction. Stwierdzając, że nie ma nic do stracenia pisze do niego. Długo nie czeka na odpowiedź. Umawiają się na lunch w pobliskiej kawiarence. Tak rozpocznie się jej wielka przygoda z 1D.
7. Lola będzie odwiecznym wrogiem Taylor Swift. Pewnego dnia Tay i 1D będą na spacerze gdzie wpadną na dziewczynę. Wybranka Harrego będzie ubliżać Loli, jednak ta nie pozostanie dłużna i odgryzie się.
Styles będzie na nią wściekły, ale reszta zespołu polubi Lolę.
To może na tyle.
Jeszcze jedna sprawa. Jeśli zauważyliście dodałam nowe zakładki pod nagłówkiem. Jeśli ktoś chciałby się czegoś o mnie dowiedzieć, wejdźcie w zakładkę "O mnie". Możecie również pytać. :> http://ask.fm/celaaxD
Już nie długo postaram się dodać zakładkę "Bohaterowie" i nowy rozdział :)
Dobranoc, jednokierunkowych życzę <3
czwartek, 17 stycznia 2013
sobota, 12 stycznia 2013
Rozdział 11.
Jechaliśmy w ciszy. Jednak nie przeszkadzała nam ona.
- Dokąd jedziemy?- zapytałam. Mulat odwrócił twarz w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
- Niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- Ta powinna ci się spodobać.
- Zaczynam się bać.
- Nie masz czego.- mrugnął do mnie. Jego czekoladowe tęczówki nieziemsko się błyszczały. Można było w nich dostrzec radość i strach. Emocje w jego oczach tworzyły nieznany mi miks. Próbowałam rozgryźć tę tajemniczość ukrytą w jego spojrzeniu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie rzęch silnika. Samochód chyba zgasł.
- Zayn? Co jest?
- Nie mam pojęcia.- odparł i wysiadł z auta. Podniósł maskę. Z przedniej części auta wydostawał się biały/szary dym. Zawtórowałam Zaynowi i również wysiadłam z czarnego bmw.
- Zawsze wszystko musi się zjebać.. Kurwa!- zacisnął pięść i uderzył nią z całej siły w dach samochodu.
- Daleko do niespodzianki?
- Taa. Dlaczego to zawsze mi musi się coś spieprzyć?- odwrócił się w moją stronę.
- Nie mów tak. To po prostu przypadek. Mogę się dowiedzieć co to była za niespodzianka?
- Um.. no.. bo.. ja.. ten.. tego.. przygotowałem dla nas kolację. Tylko my dwoje przy jednym stoliku na leśnej polanie. Wszystko pooświetlane lampionami, świeczkami itp. Zrobiłem to bo..
- Bo?- podeszłam do niego.
- Bo.. no bo chciałem ci powiedzieć co do ciebie czuję. Emily ja.. kocham cię, bo cały wszechświat sprzyjał mi w tym, bym mógł cię poznać¹. Wiem może to brzmi banalnie, ale tak jest. Miłość jest wtedy, gdy jesteś przy kimś i on sprawia, że jesteś szczęśliwy.² Tak właśnie czuję się przy tobie. To niesamowite jak wpływasz na mnie, na mój umysł. Kiedy znajdujesz się blisko mnie moje ciało ogarnia przyjemne ciepło, niepohamowana radość, ale i uczucie niepewność. Zawsze obchodziłem się z tobą jak z jajkiem. Bałem się, że zrobię coś takiego, co może zaprzepaścić wszystko nad czym do tej pory pracowałem. Ja po prostu nie mogę siedzieć koło ciebie bezczynnie. Kocham cię Emily.- nasze spojrzenia się spotkały, twarze były niebezpiecznie blisko siebie. Złapałam go za ramiona i wpiłam w jego malinowe usta. Delikatnie rozchyliłam jego wargi językiem. Bez żadnych oporów rozpoczęliśmy pełen pożądania pocałunek. Nasze języki wirowały, toczyły zaciekłą walkę, taniec namiętności. Błogi dreszcz przeszedł przez moje ciało. Oderwałam się od niego i ponownie spojrzałam w te hipnotyzujące, orzechowe tęczówki.
- Emily, czy ty.. znaczy my..- nie umiał się wysłowić. Pokiwałam lekko głową, na co on mocno mnie przytulił i pocałował w włosy.
- Robi się coraz zimniej idziemy w stronę domu?- zapytałam twarzą przylegając do jego cieplej klaty.
- Tak, chodźmy.- złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w odpowiednim kierunku, w między czasie mój chłopak - jak to pięknie brzmi- wyjął telefon i zadzwonił po chłopaków. Szliśmy rozglądając się po okolicy. W pewnym momencie oślepił nas blask długich świateł samochodu. Harry. Podeszliśmy do samochodu naszego przyjaciela i wsiadłam. Zaraz, zaraz dlaczego tylko ja?
- Gdzie Zayn?- zapytałam kiedy, loczek ruszył.
- Zadzwonił po pomoc drogową, a jemu wypada być przy samochodzie.
- Mhm.- uśmiechnęłam się do niego.
*
Zaparkowaliśmy na podjeździe mojego domu. Wykaraskałam się z auta i poszłam do domu. W ganku rozebrałam szpilki i rozebrałam płaszcz. Następnie pokierowałam się do salonu gdzie znajdowała się już cała rodzinka. O dziwo na kanapie siedziała Karen z ojcem.
- Hej, co tak szybko?- przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
- Ma być narada rodzinna, pamiętasz?- uświadomił mnie tata.
- Aaa, zapomniałam. Wygodnie rozsiadłam się na kanapie koło Nialla. Blondyn uśmiechał się do mnie jakby się czegoś naćpał.
- Poczekajmy jeszcze chwilę na Malika.- odparł Liam. Nie było go może z 10 minut po czym wtargnął do naszego salonu i usiadł obok mnie.
- No to jesteśmy w komplecie.- oznajmił brat. Prr, po co tutaj chłopacy z zespołu? Czy to nie miała być narada rodzinna? Ogarnij tutaj mojego Liasia.
- Więc Emily - wlepiłam wzrok w tatę- chcieliśmy wszyscy z tobą porozmawiać o bardzo ważnej sprawie.
Mianowicie chodzi o zespół. Jak wiesz mają oni wynajmowany dom. Nie dawno skończyła im się umowa i muszą ją przedłużyć. Paul wszystko próbuje załatwić, ale coś jest nie tak i jak na razie chłopcy zostali bez dachu nad głową. Chcieliśmy się ciebie zapytać czy Harry, Niall, Zayn i Louis mogą się wprowadzić do nas na pewien czas.
- I po to tyle zamieszania? Już się wystraszyłam. No pewnie, że się zgadzam!- powiedziałam. Chłopcy wydali z siebie okrzyki szczęścia.
- No więc chłopcy po walizki!- ryknął mój tata, a oni ruszyli do auta. Więc już byli przygotowani? No to bardzo sympatycznie. Wstałam z mojego dotychczasowego miejsca i poszłam na górę do mojej łazienki. Tam przebrałam się w piżamę. Nie miałam zamiaru brać kąpieli bo myłam się przedtem. Wyszłam z toalety i położyłam się w łóżku. Szczelinie owinęłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Już po chwili Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia.
- Dokąd jedziemy?- zapytałam. Mulat odwrócił twarz w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
- Niespodzianka.
- Nie lubię niespodzianek.
- Ta powinna ci się spodobać.
- Zaczynam się bać.
- Nie masz czego.- mrugnął do mnie. Jego czekoladowe tęczówki nieziemsko się błyszczały. Można było w nich dostrzec radość i strach. Emocje w jego oczach tworzyły nieznany mi miks. Próbowałam rozgryźć tę tajemniczość ukrytą w jego spojrzeniu.
Z rozmyśleń wyrwał mnie rzęch silnika. Samochód chyba zgasł.
- Zayn? Co jest?
- Nie mam pojęcia.- odparł i wysiadł z auta. Podniósł maskę. Z przedniej części auta wydostawał się biały/szary dym. Zawtórowałam Zaynowi i również wysiadłam z czarnego bmw.
- Zawsze wszystko musi się zjebać.. Kurwa!- zacisnął pięść i uderzył nią z całej siły w dach samochodu.
- Daleko do niespodzianki?
- Taa. Dlaczego to zawsze mi musi się coś spieprzyć?- odwrócił się w moją stronę.
- Nie mów tak. To po prostu przypadek. Mogę się dowiedzieć co to była za niespodzianka?
- Um.. no.. bo.. ja.. ten.. tego.. przygotowałem dla nas kolację. Tylko my dwoje przy jednym stoliku na leśnej polanie. Wszystko pooświetlane lampionami, świeczkami itp. Zrobiłem to bo..
- Bo?- podeszłam do niego.
- Bo.. no bo chciałem ci powiedzieć co do ciebie czuję. Emily ja.. kocham cię, bo cały wszechświat sprzyjał mi w tym, bym mógł cię poznać¹. Wiem może to brzmi banalnie, ale tak jest. Miłość jest wtedy, gdy jesteś przy kimś i on sprawia, że jesteś szczęśliwy.² Tak właśnie czuję się przy tobie. To niesamowite jak wpływasz na mnie, na mój umysł. Kiedy znajdujesz się blisko mnie moje ciało ogarnia przyjemne ciepło, niepohamowana radość, ale i uczucie niepewność. Zawsze obchodziłem się z tobą jak z jajkiem. Bałem się, że zrobię coś takiego, co może zaprzepaścić wszystko nad czym do tej pory pracowałem. Ja po prostu nie mogę siedzieć koło ciebie bezczynnie. Kocham cię Emily.- nasze spojrzenia się spotkały, twarze były niebezpiecznie blisko siebie. Złapałam go za ramiona i wpiłam w jego malinowe usta. Delikatnie rozchyliłam jego wargi językiem. Bez żadnych oporów rozpoczęliśmy pełen pożądania pocałunek. Nasze języki wirowały, toczyły zaciekłą walkę, taniec namiętności. Błogi dreszcz przeszedł przez moje ciało. Oderwałam się od niego i ponownie spojrzałam w te hipnotyzujące, orzechowe tęczówki.
- Emily, czy ty.. znaczy my..- nie umiał się wysłowić. Pokiwałam lekko głową, na co on mocno mnie przytulił i pocałował w włosy.
- Robi się coraz zimniej idziemy w stronę domu?- zapytałam twarzą przylegając do jego cieplej klaty.
- Tak, chodźmy.- złapał mnie za rękę. Ruszyliśmy w odpowiednim kierunku, w między czasie mój chłopak - jak to pięknie brzmi- wyjął telefon i zadzwonił po chłopaków. Szliśmy rozglądając się po okolicy. W pewnym momencie oślepił nas blask długich świateł samochodu. Harry. Podeszliśmy do samochodu naszego przyjaciela i wsiadłam. Zaraz, zaraz dlaczego tylko ja?
- Gdzie Zayn?- zapytałam kiedy, loczek ruszył.
- Zadzwonił po pomoc drogową, a jemu wypada być przy samochodzie.
- Mhm.- uśmiechnęłam się do niego.
*
Zaparkowaliśmy na podjeździe mojego domu. Wykaraskałam się z auta i poszłam do domu. W ganku rozebrałam szpilki i rozebrałam płaszcz. Następnie pokierowałam się do salonu gdzie znajdowała się już cała rodzinka. O dziwo na kanapie siedziała Karen z ojcem.
- Hej, co tak szybko?- przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
- Ma być narada rodzinna, pamiętasz?- uświadomił mnie tata.
- Aaa, zapomniałam. Wygodnie rozsiadłam się na kanapie koło Nialla. Blondyn uśmiechał się do mnie jakby się czegoś naćpał.
- Poczekajmy jeszcze chwilę na Malika.- odparł Liam. Nie było go może z 10 minut po czym wtargnął do naszego salonu i usiadł obok mnie.
- No to jesteśmy w komplecie.- oznajmił brat. Prr, po co tutaj chłopacy z zespołu? Czy to nie miała być narada rodzinna? Ogarnij tutaj mojego Liasia.
- Więc Emily - wlepiłam wzrok w tatę- chcieliśmy wszyscy z tobą porozmawiać o bardzo ważnej sprawie.
Mianowicie chodzi o zespół. Jak wiesz mają oni wynajmowany dom. Nie dawno skończyła im się umowa i muszą ją przedłużyć. Paul wszystko próbuje załatwić, ale coś jest nie tak i jak na razie chłopcy zostali bez dachu nad głową. Chcieliśmy się ciebie zapytać czy Harry, Niall, Zayn i Louis mogą się wprowadzić do nas na pewien czas.
- I po to tyle zamieszania? Już się wystraszyłam. No pewnie, że się zgadzam!- powiedziałam. Chłopcy wydali z siebie okrzyki szczęścia.
- No więc chłopcy po walizki!- ryknął mój tata, a oni ruszyli do auta. Więc już byli przygotowani? No to bardzo sympatycznie. Wstałam z mojego dotychczasowego miejsca i poszłam na górę do mojej łazienki. Tam przebrałam się w piżamę. Nie miałam zamiaru brać kąpieli bo myłam się przedtem. Wyszłam z toalety i położyłam się w łóżku. Szczelinie owinęłam się kołdrą i zamknęłam oczy. Już po chwili Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia.
*
Obudził mnie głośny strzał. Gwałtownie się podniosłam i rozejrzałam po pokoju. Za oknem szalała burza. Złociste pioruny uderzały z wielką siłą w ziemię, a krystaliczny deszcz odbijał się o każdą powierzchnię.
Boję się burzy i to strasznie. Nie wiem dlaczego. Zawsze modlę się, żeby tylko nic nie trafiło w nasz dom. Jestem strasznie przesądna. Od kiedy pamiętam takie zamiecie mnie przerażały. W taką pogodę szłam do mamy na dół i przytulałam się do niej. Ona dobrze wiedziała jaki mam strach przed takimi zjawiskami. Standardowo wieczorem oglądała jakieś swoje filmy, a ja owinięta pierzyną kładłam się koło niej i obejmowałam w pasie. Starałam się opanować moją fobię, ale kiedy pomyślę jakie szkody wyrządza wiatr i inne to przechodzą mnie ciarki. Nigdy nie korzystam z telefonu podczas burzy.
Zawinęłam się w koc leżący na krzesełku obok łóżka i szybko zeszłam na dół. Nie wiem, która była godzina, ale w salonie świeciło się światło. Zastanawiałam się jak teraz będzie wyglądać moja codzienność. Od dzisiaj będziemy mieli 4 lokatorów. Ciekawiło mnie jak będą się zachowywać. Dojrzale vs Dziecinnie. Już sobie wyobrażam te wszystkie akcje. ''Jest coś do jedzenia?", "Gdzie moja bluzka", "Ej, chodź na dół", "Kto robi kolację?", "Idiota z ciebie" itp. Czy chłopcy będą czuli się jak u siebie? Czy Harry będzie czuł się swobodnie i jak u siebie będzie chodził nago? Czy Niall będzie jadł tyle co zawsze? Czy Louis dalej będzie żartował? Czy Zayn będzie długo zajmował łazienkę? Myśli w mojej głowie biły się, przeskakiwały jedna przez drugą. Potrząsnęłam głową z zamiarem odgonienia wszystkich przemyśleń.
Weszłam do salonu i rozejrzałam się po nim. Na kanapie leżał Zayn, a w nogach siedział Styles, fotel zajmował Li, drugi Lou, Niall był nieobecny. Stanęłam w drzwiach i nie wiedziałam gdzie mam siąść.
- Mówiłem, że przyjdzie.- zadowalał się Liam. Posłałam mu zabójcze spojrzenie i położyłam się koło Malika.
- Serio boisz się burzy?- zapytał się Harry.
- Coś w tym złego? Liam boi się łyżeczek.
- Nie, nie wszystko ok.- odpowiedział i w tym momencie krzyknęłam, ponieważ piorun mocno huknął. Chłopcy zaśmiali się synchronicznie. Rzuciłam w ich stronę mordercze spojrzenie i wtuliłam się w Zayna.
Mulat objął mnie ramieniem. Zwróciłam uwagę na mojego brata, jego mina wyrażała zdziwienie. Nie tylko on wyglądał dziwnie.
No sorry, ale kim ja jestem, żeby im wszystko mówić? Rozumiem Liama, ale Harry i Lou?
Mocno wtuliłam się w Zayna. Oglądaliśmy jakiś musical. Bardzo spodobały się mi dwie piosenki. Jedna szybka, wesoła, rytmiczna, a druga spokojna, wolna, smutna. W pewnym momencie światło zgasło, a ja ścisnęłam tak mocno Zayna, że aż syknął z bólu.
- Co jest?
- Korki poszły przez burzę.
No to wręcz zajebiście. Usiadłam bezczynnie, a chłopcy poszli po jakieś świece. W jednym momencie usłyszałam jakieś szmery. To nie mogą być chłopcy, za szybko by im to poszło.- mówiłam sobie w myślach. To "coś" weszło do salonu. Zobaczyłam męską sylwetkę. Kurwa..- pomyślałam.
- Emi, co się dzieje?
- Kurwa, Niall. Masz rację czaj się jak jakiś zabójca, a ja będę srała tutaj ze strachu.
- Sorry.
- Burza musiała przerwać linie, albo coś. Jesteśmy skazani na egipskie ciemności.- powiedziałam z grymasem.
- Em, mogę cię o coś zapytać?
- Mhm, pytaj.
- Ymm.. Jesteś z Zaynem.
- Owszem, tylko trochę ta randka nie wypaliła.- uśmiechnęłam się szeroko.
- No troszeczkę.
- No, ale nie mogę narzekać.
- Masz rację. Co powiedziała byś na jakiś wypad jutro? Nasza piątka i ty? Ewentualnie Eleanor i Danielle.
- Gdzie dokładnie?
- Może impreza?
- Masz zamiar mnie targać do domu?
- Nie może być, aż tak źle.
- Postaram się ograniczać. Powiem Max`owi, że ma mi nie dawać drinków.
- Kto to Max?
- Kolega z klubu, barman.
- Ooo, to masz znajomości.
- Pff, a gdzie ja nie mam znajomości?
- Nie wiem, jesteś wszechstronna.
- Otóż to.- zaczęliśmy się śmiać. Do pokoju weszli chłopcy. Wymieniłam się z Niallem spojrzeniem i wzmocniliśmy nasz napad głupawki.
- Chłopcy idziemy jutro do klubu.- i ponownie wybuchnęliśmy śmiechem. Reszta patrzała na nas jak na idiotów. Próbowaliśmy się opanować, ale to nasilało nasz napad.
5 minut później, siedzieliśmy przy blasku świec, popijając kakao.
- Idziemy spać?- rzucił Harry.
- Ja nie idę sama.- zaprotestowałam.
- To ja pójdę z tobą.- zdeklarował Malik.
- Dobranoc!- wydarłam się i chwyciłam chłopaka za rękę, pociągnęłam go w stronę mojego pokoju.
- Muszę się ubrać w piżamę.- mówił pod drzwiami.
- Możesz spać bez niej.
- Jak chcesz.- weszliśmy do pokoju gdzie ja wskoczyłam do mojego przestronnego łóżka, a Zayn postanowił się rozebrać. Ułożył się koło mnie w samych bokserkach i przykrył się moją karmelową kołdrą.
Dostał buziaka na koniec dnia. Po kilkunastu minutach odpłynęłam.
Zawinęłam się w koc leżący na krzesełku obok łóżka i szybko zeszłam na dół. Nie wiem, która była godzina, ale w salonie świeciło się światło. Zastanawiałam się jak teraz będzie wyglądać moja codzienność. Od dzisiaj będziemy mieli 4 lokatorów. Ciekawiło mnie jak będą się zachowywać. Dojrzale vs Dziecinnie. Już sobie wyobrażam te wszystkie akcje. ''Jest coś do jedzenia?", "Gdzie moja bluzka", "Ej, chodź na dół", "Kto robi kolację?", "Idiota z ciebie" itp. Czy chłopcy będą czuli się jak u siebie? Czy Harry będzie czuł się swobodnie i jak u siebie będzie chodził nago? Czy Niall będzie jadł tyle co zawsze? Czy Louis dalej będzie żartował? Czy Zayn będzie długo zajmował łazienkę? Myśli w mojej głowie biły się, przeskakiwały jedna przez drugą. Potrząsnęłam głową z zamiarem odgonienia wszystkich przemyśleń.
Weszłam do salonu i rozejrzałam się po nim. Na kanapie leżał Zayn, a w nogach siedział Styles, fotel zajmował Li, drugi Lou, Niall był nieobecny. Stanęłam w drzwiach i nie wiedziałam gdzie mam siąść.
- Mówiłem, że przyjdzie.- zadowalał się Liam. Posłałam mu zabójcze spojrzenie i położyłam się koło Malika.
- Serio boisz się burzy?- zapytał się Harry.
- Coś w tym złego? Liam boi się łyżeczek.
- Nie, nie wszystko ok.- odpowiedział i w tym momencie krzyknęłam, ponieważ piorun mocno huknął. Chłopcy zaśmiali się synchronicznie. Rzuciłam w ich stronę mordercze spojrzenie i wtuliłam się w Zayna.
Mulat objął mnie ramieniem. Zwróciłam uwagę na mojego brata, jego mina wyrażała zdziwienie. Nie tylko on wyglądał dziwnie.
No sorry, ale kim ja jestem, żeby im wszystko mówić? Rozumiem Liama, ale Harry i Lou?
Mocno wtuliłam się w Zayna. Oglądaliśmy jakiś musical. Bardzo spodobały się mi dwie piosenki. Jedna szybka, wesoła, rytmiczna, a druga spokojna, wolna, smutna. W pewnym momencie światło zgasło, a ja ścisnęłam tak mocno Zayna, że aż syknął z bólu.
- Co jest?
- Korki poszły przez burzę.
No to wręcz zajebiście. Usiadłam bezczynnie, a chłopcy poszli po jakieś świece. W jednym momencie usłyszałam jakieś szmery. To nie mogą być chłopcy, za szybko by im to poszło.- mówiłam sobie w myślach. To "coś" weszło do salonu. Zobaczyłam męską sylwetkę. Kurwa..- pomyślałam.
- Emi, co się dzieje?
- Kurwa, Niall. Masz rację czaj się jak jakiś zabójca, a ja będę srała tutaj ze strachu.
- Sorry.
- Burza musiała przerwać linie, albo coś. Jesteśmy skazani na egipskie ciemności.- powiedziałam z grymasem.
- Em, mogę cię o coś zapytać?
- Mhm, pytaj.
- Ymm.. Jesteś z Zaynem.
- Owszem, tylko trochę ta randka nie wypaliła.- uśmiechnęłam się szeroko.
- No troszeczkę.
- No, ale nie mogę narzekać.
- Masz rację. Co powiedziała byś na jakiś wypad jutro? Nasza piątka i ty? Ewentualnie Eleanor i Danielle.
- Gdzie dokładnie?
- Może impreza?
- Masz zamiar mnie targać do domu?
- Nie może być, aż tak źle.
- Postaram się ograniczać. Powiem Max`owi, że ma mi nie dawać drinków.
- Kto to Max?
- Kolega z klubu, barman.
- Ooo, to masz znajomości.
- Pff, a gdzie ja nie mam znajomości?
- Nie wiem, jesteś wszechstronna.
- Otóż to.- zaczęliśmy się śmiać. Do pokoju weszli chłopcy. Wymieniłam się z Niallem spojrzeniem i wzmocniliśmy nasz napad głupawki.
- Chłopcy idziemy jutro do klubu.- i ponownie wybuchnęliśmy śmiechem. Reszta patrzała na nas jak na idiotów. Próbowaliśmy się opanować, ale to nasilało nasz napad.
5 minut później, siedzieliśmy przy blasku świec, popijając kakao.
- Idziemy spać?- rzucił Harry.
- Ja nie idę sama.- zaprotestowałam.
- To ja pójdę z tobą.- zdeklarował Malik.
- Dobranoc!- wydarłam się i chwyciłam chłopaka za rękę, pociągnęłam go w stronę mojego pokoju.
- Muszę się ubrać w piżamę.- mówił pod drzwiami.
- Możesz spać bez niej.
- Jak chcesz.- weszliśmy do pokoju gdzie ja wskoczyłam do mojego przestronnego łóżka, a Zayn postanowił się rozebrać. Ułożył się koło mnie w samych bokserkach i przykrył się moją karmelową kołdrą.
Dostał buziaka na koniec dnia. Po kilkunastu minutach odpłynęłam.
~*~
Heej! :D:D
Mam nadzieję, że jakoś dałam radę, ale osobiście nie jestem zadowolona.
W komentarzach możecie zaproponować dalszą akcję. Chętnie posłużę się waszymi propozycjami.
W ogóle przepraszam, że tyle nie dodawałam nic, ale choroba ponownie mnie dopadła.
Cholerna grypa -.-
Na dzisiaj tyle. Paa ♥
~*~
Czytasz? Komentuj.
Komentarz = szacunek dla autora :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)