wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 7.

Rzuciłam na ziemię filtr. Odchyliłam głowę w tył i wpatrywałam się w niebo. Chłodny wiatr miło otulał moją twarz. Dałam się ponieść chwili.
- Emily!- wypadłam z transu. Odwróciłam głowę w stronę winowajcy.
- Co?
- Dzwonili do mnie chłopcy i przekazali mi że nie możemy iść na żadną imprezę bo mamy wywiad.
- Okej, rozumiem.
- Nie gniewasz się?
- Niby jest mi smutno, ale przecież to wasza praca.
- Czyli jest ok?
- W pełni.- uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Pokierowałam się na górę do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa. Od razu po wejściu, włączyłam tt. Odpisałam paru fanom 1D, ale jeden tweet mnie bardzo zaskoczył.
'' Cześć. Widzę że miło ci się żyje. Szkoda by było gdyby ktoś twój żywot zakończył. Nie zasługujesz na takiego brata jakim jest Liam. Powinnaś gnić w domu dziecka! '' 
Wystraszyłam się. Po raz pierwszy takie coś widzę. Normalnie było coś typu że jestem szmatą, suką itp.
Zaczęłam zastanawiać się kto to może być. Wiem na pewno nie znam tej osoby, ale myślałam nad tym intensywnie. Zamknęłam urządzenie i skulona zasnęłam.
Idę prosto przed siebie. Wokół mnie pełno drzew, kilka ławek i żadnej żywej duszy. Zimny wiatr zrzuca z drzew liście. Nie przejmując się niczym idę. Krocząc dróżką wykładaną kostką brukową doszłam do małej fontanny. Obróciłam się wokół własnej osi i spostrzegłam gdzie się znajduję. Wszędzie było ciemno, a ja siedziałam w parku. Usiadłam na betonowej krawędzi zbiornika. Woda cichutko spływała wprost do basenu. Usłyszałam szelest w krzakach, otaczających fontannę. Nerwowo wstałam i zaczęłam się rozglądać. Wiatr wiał coraz mocniej. Zza roślin wyskoczyła postać w kapturze. Głowę miała spuszczoną jednak spoglądała na mnie. Nagle odezwała się dość szorstkim głosem który jeszcze bardziej mnie przeraził. 
- Witaj Emily. Przeczuwałem że cię tu spotkam. Przeczytałaś tweet`a ode mnie? Mam nadzieję że się spodobał.- chciałam uciekać ale ten kto złapał mnie za nadgarstek, a potem ugodził nożem prosto w serce. Powoli zaczęłam się zniżać, aż padłam na kolana. Trzymając się za lewą pierś przewróciłam się do pozycji leżącej. Słyszałam tylko gromki śmiech nad sobą, a potem tylko ciemność. 
Cała zalana potem się obudziłam. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam że serce bije mi coraz szybciej. W pokoju było ciemno. Zeszłam na dół żeby się czegoś napić. Nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam na stole. Spoglądając na zegarek zobaczyłam że jest już 20:45. Trochę mi się przysnęło. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Nie brałam już dżinsowej kurtki bo nie chciałam. Wyszłam przed drzwi i zaczerpnęłam trochę świeżego powietrza. Chciałam wracać, ale jakiś głos mówił mi '' Idź się przejść. Dobrze ci to zrobi.'' Bez dłuższego namysłu poszłam. Podążałam do parku. Usiadłam na mojej i Liam`a ławce. Głupio zrobiłam bo po chwili usłyszałam szelesty w krzakach. Wstałam i chciałam uciekać, ale ktoś był szybszy i złapał mnie za nadgarstek. Dostałam dwa razy w twarz i zobaczyłam ciemność. Zemdlałam. Wybudziłam się przez uderzenie które ktoś mi zadał ponownie w twarz. Mrugnęłam kilka razy dosyć szybko, żeby wyostrzyć wzrok. Przede mną stała postać dobrze zbudowana, ubrana na czarno z kominiarką na twarzy. Po budowie ciała wywnioskowałam że to on nie ona. Rozejrzałam się i skapnęłam że jestem przywiązana do jakiegoś pala czy słupa. Byłam w jakimś starym magazynie czy czymś. Bałam się, strasznie się bałam. Było mi zimno i chciało mi się jeść. Nagle mężczyzna się odwrócił i spojrzał na mnie. Podszedł bliżej i przysiadł na zgiętych kolanach. Zlustrował dokładnie każdy kawałek mojej twarzy.
Powiedział wszystko słowo w słowo tak jak w śnie.
- Nie wiem o co ci chodzi.- odparłam nie patrząc na niego.
- Chodzi o Liam`a. Nie zasługujesz na niego.
- Jesteś jego fanem?
- Tak.
- Śmiesz się nazywać fanem porywając siostrę twojego idola. Brzydzę się tobą.- nie owijałam w bawełnę za co dostałam powtórnie w twarz.
- Śmiesz się nazywać jego siostrą?- nic nie odpowiedziałam. Tępo wpatrywałam się w podłogę. Czułam że po mojej twarzy spływa krew. Po chwili dostrzegłam jej krople na ziemi.
- Co masz zamiar ze mną zrobić?- podniosłam wzrok.
- Jak to co pobawię się tobą, a potem zabiję. Nawet nie próbuj krzyczeć i tak cię tu nikt nie usłyszy.- przystanęłam wzrokiem z powrotem na podłodze. Krew powoli kapała na moje ubranie. Mężczyzna wyszedł gdzieś na chwilę, ale zaraz wrócił. Przystanął i pożył koło mnie dwie skibki chleba i literatkę z wodą.
Myślał że to zjem? Ha! Nigdy w życiu. Po jaką cholerę wychodziłam z domu? Sama się nie rozumiem. Myślałam tak dosyć długo aż w końcu zasnęłam.

~~4 dni później~~

Na pobudkę dostałam z liścia. Już od 4 dni tak wstaję. Mam coraz mniej sił. Nie jem przez te wszystkie dni. Ewentualnie czasami zamoczę usta w wodzie. Jestem cała poobijana, 2/3 razy dziennie tracę przytomność. Jestem przeziębiona. Codziennie płaczę. Dlatego że popełniłam wielki błąd, dlatego że w każdej chwili mogę zginąć, dlatego że nikt nie będzie wiedział co się ze mną stało, że stracę przyjaciół i rodzinę, dlatego że nigdy nie spełnię swoich marzeń, dlatego że już więcej nie usłyszę od nikogo ''Kocham Cię'', dlatego że nie wyznam miłości Zayn`owi. Tak zakochałam się w nim, tak znamy się nie cały miesiąc i tak zbyt szybko się zakochuję. Nie to na pewno nie zauroczenie. Kiedy Liam powiedział mi o tym że Zayn darzy mnie takim uczuciem co we mnie pękło i z zauroczenia przemieniło się to w miłość. Postanowiłam że jeśli przeżyję powiem mu co do niego czuję. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i ponownie straciłam przytomność. Wybudził mnie mój przyszły zabójca. Dostałam w twarz gazetą. Położył ją koło mnie. Na pierwszej stronie było napisane że mnie poszukują i wywiad z rodziną i 1D. Poczułam słone łzy na ustach i szczypanie w ranie. W ogóle nie wiem jak aktualnie wyglądam. Nie przeglądałam się w lustrze już 4 dni. Nie mogę dotknąć twarzy bo mam związane ręce za plecami. Podszedł do mnie 'porywacz' i zaczął mnie okładać. Nagle do pomieszczenia wbiegli policjanci czy tam antyterroryści. Zaczęli się drzeć. Mężczyzna chciał uciekać ale wyprostowałam nogi i się wywalił. Ponownie zaczęłam płakać. Podbiegli do mnie dwaj funkcjonariusze pogotowia, rozwiązali, okryli kocem i pomogli wyjść na zewnątrz. Przed budynkiem czekali wszyscy których w tej chwili potrzebowałam One Direction, tata i Karen. Gwałtownie do mnie podbiegli i zaczęli ściskać. Teraz już nie płakałam ja ryczałam. Lekarze zaprowadzili mnie do karetki którą przetransportowali mnie do szpitala. Za erką pojechali wszyscy. W szpitalu przebadano mnie i zaprowadzono do mojej sali. Mam tu zostać na jakiś czas. Jestem odwodniona, wygłodzona, pobita i wychłodzona. Była godzina 20:36. Nie ogarniam jak wstałam i jak zasypiałam. Tam gdzie mnie trzymał nie było nigdzie okien 24h na dobę świeciło się tam światło. Delikatnie się położyłam. Już zamykałam oczy, ale do sali weszli Harry, Liam, Niall, Zayn, Louis, Karen i tata. Odwróciłam głowę w ich stronę i uśmiechnęłam się, ale bardzo lekko bo cała twarz była obolała. Praktycznie cała buzia była posiniaczona, miałam otwarte rany i poprzecinane wargi. Tata i Liam przykryli mnie dodatkowym kocem. Wszyscy bacznie mi się przyglądali zrobiło się to krępujące.
- Okropnie wyglądam no nie?- zapytałam spoglądając w sufit. Atmosfera była dobijająca.
- Jakbym dorwał drania to był zakopał żywcem, odkopał, postrzelił i z powrotem zakopał.- denerwował się tata.
- Spokojnie, tato.- złapałam go za rękę - Możecie przynieść mi coś do jedzenia?
- Jasne, tak.- powiedział Liam i zniknął za drzwiami.
- Emi, jeśli mogę zapytać. Kto to był?- odezwał się Tata.
- Fan chłopców, powiedział mi że nie zasługuję na takiego brata jakim jest Liam. Cztery dni przedtem dostałam od niego tweet`a z groźbą.
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś?
- Co miałam powiedzieć? Zawsze to były wygłupy i teraz też tak miało być.
- Za chwilę pielęgniarka przyniesie ci coś do jedzenia.- do pomieszczenia wszedł Liam.
- Okej, zjadła bym konia z kopytami. Przez cztery dni dostawałam tylko kawałek chleba i wodę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że żyjesz.- przytulił mnie ojciec. Objęłam go najmocniej jak mogłam.
Do sali weszła kobieta w białym kitlu z wózkiem i jedzeniem. Postawiła koło mnie posiłek i życzyła smacznego. Wyglądała bardzo miło była koło 45-50, miała serdeczny uśmiech i łagodny głos.
- Nie obrazicie się jak zjem przy was?
- Nie, nie jedz!- odparli chórkiem. Powoli usiadłam i zaczęłam wcinać. Nie zjadłam dużo. Może i nie miałam w ustach nic przez 4 dni, ale jakoś mało zmieściłam. Może żołądek mi się skurczył? Nie wiem. Chcę jak najszybciej wyjść ze szpitala i położyć się u siebie w łóżku. Przecież kroplówkę mogę dostawać w domu, no nie? Poproszę tatę żeby to załatwił. Odłożyłam sztućce i z powrotem się położyłam.
- Tato możesz coś dla mnie zrobić?
- Słucham.
- Możesz iść załatwić mi wypis do domu?
- Nie córciu leżysz tu.
- Ale tato, przecież kroplówkę mogę przyjmować w domu, a żaby siniaki zniknęły z twarzy nie potrzeba opieki medycznej. Proszę!
- Nie.
- Karen, powiedz mu coś.- poprosiłam macochę, a ta wyszła z ojcem na korytarz, zostałam sama z 1D.
- Co tam u was chłopcy?- uśmiechnęłam się na tyle ile mogłam.
- Podziwiam cie wiesz? Większość ludzi w twojej sytuacji zamartwiała by się o to i o tam to, a ty totalna wylewka, optymizm po całości.- wyszczerzył się Irlandczyk.
- Ma się to coś.- poruszałam śmiesznie brwiami na co chłopcy się zaśmiali. Do pomieszczenia weszli rodzice.
- Przebieraj się jedziemy.- odparł tata, a Karen szeroko się uśmiechała. Wstałam i podążyłam do łazienki się przebrać. Do domu jechaliśmy van`em chłopców. Szczerzyłam się jak nigdy. W mieszkaniu pieprznęłam wszystko i poszłam się wykąpać. Odkręciłam wodę i podeszłam do lustra. Wyglądałam lepiej niż myślałam. Miałam tylko dwa siniaki, reszta już schodziła. Rozebrałam się i weszłam do ciepłej wody. Poczułam lekki dreszcz przechodzący przez moje ciało. Siedziałam w wannie do puki woda nie wystygła, po czym wyszłam, wytarłam się i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Znowu w takich okolicznościach spotkałam Zayn`a, wychodził od Liam`a. Przygryzł wargę jak poprzednio.
- Mówiłam coś na te temat.
- Na ten?- ponownie przygryzł wargę.
- Ugh!- warknęłam i weszłam do siebie, słyszałam jak Mulat chichocze.
- Ha, ha, ha! - ryknęłam. Weszłam do garderoby i wyciągnęłam piżamę. Przyodziana zeszłam na dół do wszystkich. Taty nie było, Karen krzątała się po kuchni, a chłopcy byli w salonie.
- Co robicie?- zapytałam siadając koło nich.
- Oglądamy horror.
- Jaki?
- Koleś porywa córkę swojego idola zamyka ja w jakimś magazynie, katuje i po czterech dniach sam dzwoni na policję i mówi gdzie się znajduje.- zaczęłam oglądać film z zafascynowaniem. Wszyściutko było tak jak z moim porwaniem. Chłopcy komentowali jaka ta dziewczyna głupia, co mogła zrobić w danej sytuacji i tym podobne. Widziałam że w niektórych scenach się uśmiechają. Kiedy do dziewczyny podszedł jej oprawca i zaczął ją bić Liam odezwał się.
- Gdyby dobrze kopnęła go w głowę stracił by przytomność, a nie ta daje się okładać.
- Liam możesz skończyć, to nie jest takie proste jak myślisz.- warknęłam na brata.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo przeżyłam takie coś? Ten film jest jakby odzwierciedleniem wszystkiego co tam przeżyłam. Tylko ja jestem twoją siostrą i porwał mnie twój psycho-fan  pod pretekstem że na ciebie nie zasługuję i ty się pytasz skąd ja to wiem?- rzuciłam i wybiegłam z płaczem z pokoju. Pokierowałam się do siebie. Trzasnęłam drzwiami i skulona tyłem do wejścia położyłam się na łóżku. Słyszałam że Li biegnie za mną. Po chwili siedział na krawędzi mojego łóżka.
- Emi przepraszam ja nie wiedziałem, zapomniałem. Dlaczego mi nie powiedziałaś że to wszystko przeze mnie?- mówił łamiącym się głosem. Nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam, a on pocałował mnie w czoło.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Synchronicznie z Liam`em odwróciłam wzrok. Zza kawała drewna wyłoniła się twarz Zayn`a.
- Nie chcę przeszkadzać, ale przyjechał Paul i chce coś omówić.- rzekł i otworzył szerzej drzwi.
- Okej, już idziemy.- Li położył mi rękę na lewym ramieniu i lekko popchnął w przód, żebym ruszyła. Nie chętnie ale zeszłam na dół. Higgins siedział w salonie na kanapie. Po woli usiadłam na fotelu po turecku. Poczekałam chwilę aż menadżer zacznie mówić.
- Dobrze, Emily ta sprawa w dużej mierze dotyczy się ciebie. Ostatnio zauważyłem że notowania One Direction znacznie spadły więc chciałem cie poprosić o drobną przysługę.
- Jaką?
- Mogła byś udawać dziewczynę Zayn`a? Wiesz jakieś tam czułości w miejscu publicznym czy coś.
- I jak to ma podnieść notowania?
- Prasa zainteresuje się chłopcami kiedy jeden z nich będzie chodził z siostrą jednego z nich.
- Mhm.
- To jak zgadzasz się? - wszyscy prócz Mulata popatrzeli się na mnie z wyczekiwaniem.
- No ok.- wymamrotałam a Paul się uśmiechnął.
- Jeśli możesz najlepiej będzie jak zaczniecie od jutra. Na dzisiaj tyle. Widzimy się za tydzień. Dobranoc.- rzucił i wyszedł. Odprowadziliśmy go do drzwi i poszłam do siebie. Zgasiłam światło i położyłam się spać. Już zasypiałam kiedy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam cicho ''proszę''. Do pokoju wszedł Zayn.
- Mogę?- zapytał.
- Tak pewnie, siadaj.- poklepałam miejsce na łóżku. Chłopak niepewnie siadł.
- Wiesz jeśli nie chciałaś udawać mojej dziewczyny nie musiałaś się godzić.
- Wiem, ale ja chciałam. Zayn..- nie dokończyłam bo Mulat wszedł mi w słowo.
- Emily, ja Cię kocham.- powiedział i popatrzył mi się w oczy. Jego czekoladowe tęczówki zahipnotyzowały mnie. Głębia jego źrenic wpijających się we mnie przerażała mnie, ale i podniecała. Wlepił je we mnie na długi czas. Paczyliśmy sobie prosto w oczy. To myła magiczna chwila.
- Ja ciebie też Zayn.- zbliżyłam moje usta do jego. W jednej chwili złączyły się w namiętnym pocałunku. Nasze języki stoczyły walkę. Czułam motylki w brzuchu. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Jeszcze nigdy nie powiedziałem tego jakiejkolwiek dziewczynie na poważnie.
- Czuję się zaszczycona.- zachichotałam.
- Emi, czy to znaczy że my..
- Tak.- przerwałam mu. Chłopak mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Odpoczywaj bo jutro od rana cię zabieram.- rzekł. Dostałam buziaka w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc.- odparłam. Mulat zamknął drzwi i wyszedł. Nie mogłam uwierzyć co się właśnie stało. Opatuliłam się kołdrą i zasnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia ;*
Jakoś wspólnymi siłami udało nam się napisać ten rozdział. Pomysł o porwaniu jest Emi. 
Nie ma to jak na fizyce napisać praktycznie połowę opowiadania. 
Dostać jedynkę za nie napisany referat i za kartkówkę z geografii. Mrał. :>
Następny dodamy za tydzień w sobotę ;)
Jołson! <3


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

czwartek, 22 listopada 2012

Liebster Awards.

Zaszczyt. No więc zostałam mianowana przez http://vashappenincarrot.blogspot.com/ <3
Jeśli ktoś nie wie o co chodzi to wyjaśnię. Autor bloga który został mianowany odpowiada na 11 pytań, mianuje 11 blogów i zadaje własnych 11 pytań.
Zadane mi pytania to:

1. W jakich okolicznościach chciałabyś spotkać chłopaków z 1D? 

Zawsze w mojej tępej główce odtwarza mi się że wpadam na któregoś z nich, przepraszam go i potem rozwija się nasza znajomość. Ewentualnie na imprezie, albo w jakiejś kawiarni. 

2. Miejsce, do które chcesz zwiedzić? 

Chciałabym zwiedzić Tokio, Paryż i Londyn !

3. Która piosenka chłopców jest twoją ulubioną?

Ostatnio jakoś wpadło mi w ucho Irresistible.  ♥

4. Jaki masz kolor oczu?

Zielone.

5. Twój ulubiony sport?

Koszykówka i nożna.

6. Co chcesz dostać pod choinkę? 

Chcę to i koniec!
7. Twój ideał chłopaka?

Mądry, zabawny, przystojny, dżentelmen, brunet z brązowymi oczami, zadziorny musi mieć coś z idioty xD

8. Za co kochasz 1D?

Za to jacy są. Nie chodzi mi o charakter bo ich nie znam. 

9. Twoja największa zaleta?

Trochę dziwnie mówić o swoich zaletach, ale zdaje mi się że jestem szczera i pojebana do granic możliwość <w pozytywnym znaczeniu tego słowa>. Mogę zacytować sms'a którego dostałam od chłopaka. Pisaliśmy wtedy wzajemnie zalety i wady. Nie wiem czy jest to prawda ale zacytuję.
''(..) ogólnie wszystkim ludziom mówię, że się nie ożenię i taka jest prawda ale gdybym miał już się żenić to z taką dupą jak ty wyluzowana, zajebista i po prostu w tobie czuję chillaut...''

10. Twoja największa wada?

Dużo tego mam. Nie jestem z tych najchudszych, nie mam zbyt uroczej twarzy, boję się zagadać, jestem zbyt wrażliwa. 

11. Twoje ulubione jedzenie?

Czekoladowe naleśniki z śmietaną i owocami *.*


Mianuję następujące blogi:

http://caroline1d.blogspot.com/
http://chlopaki1d.blogspot.com/
http://www.morethanthissx.blogspot.com/
http://dopokibede.blogspot.com/
http://agatha1d.blogspot.com/
http://sickonelife.blogspot.com/
http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/
http://stoleemyhearttt.blogspot.com/
http://i-and-one-direction.blogspot.com/
http://carrot-world-with-king-of-carrots.blogspot.com/
http://our-month.blogspot.com/

Moje pytania to:

1. Jak masz na imię?
2. Jaki jest twój ulubiony sport?
3. Dlaczego piszesz bloga?
4. Jak spędzasz wolne chwile?
5. Jakiej muzyki słuchasz?
6. Ulubiona piosenka 1D?
7. Ulubiony członek One Direction?
8. Od kiedy jesteś Directioners?
9. Ulubiony kolor?
10. Jakie są twoje zalety?
11. Masz w sobie coś odpychającego?

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 6.

~~Sobota, 9:45~~

Obudziły mnie drobne promienie słoneczne przedostające się do pomieszczenia przez niezasłonięte okno.
Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. WOW, tak wcześnie? Dzisiaj mam energię i nie wiem jak ją wykorzystam. Początkowo ubiorę się, zjem śniadanie i może pobiegam trochę. Wykaraskałam się z mojego wyrka i weszłam do garderoby, stanęłam przed szafą z koszulkami i nie wiedziałam co ubrać. Koszulkę już wzięłam, teraz spodnie i jakieś coś jeszcze. Okej wygrzebałam wszystko. Końcowy efekt. Zeszłam na dół do kuchni. Taty i Karen już nie było. Na stole leżała kartka '' W lodówce są dla ciebie tosty. ~ Tata.''
Otworzyłam moje najukochańsze urządzenie w tym domu <czyt. lodówka> i tak jak napisał tata czekały na mnie tosty. Były jeszcze w miarę ciepłe więc nie podgrzewałam ich. Polałam je sobie keczupem i z apetytem zjadłam. Popiłam wszystko sokiem i wyszłam z domu. Pobiegłam do parku, przystanęłam przy stawie i zaczęłam się rozciągać. Nagle jak gdyby nigdy nic zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu ukazywało się Liaś ♥ bez wahania odebrałam.
- Liamciak!
- Emily, chłopcy słuchają.
- Więc Niallson, Luigi, Zay, Harrrrold!
- Czy ty aby się dobrze czujesz?
- Wspaniale wręcz.
- Skąd ta nagła zmiana humoru?
- Opowiem ci wszystko na skajpaju.
- No nie mogę się doczekać. W ogóle to nie za wcześnie wstałaś? Jest dopiero 10:04, a ty nie śpisz?
- Jak słyszysz nie śpię, nawet nie ma mnie już w domu.
- To gdzie ty jesteś?
- W parku, pobiegać sobie.
- Nie poznaję cię.
- Jeść mi się chce!- usłyszałam Niall'a gdzieś tam w tle.
- Ja już sobie zjadłam pięknie, ładnie przyszykowane przez tatę czy Karen tosty.
- Nie wkurzaj mnie!- ryknął.
- Też cię kocham braciszku.
- Emily, nie wiem co brałaś ale podoba mi się twoje zachowanie.
- Hahahahha, jak przyjedziesz to się podzielę.
- No ja mam nadzieję.
- Niall, dlaczego jak jesz to nie tyjesz?
- Nie wiem.
- Skubany.- powiedziałam i w tej chwili ktoś złapał mnie za ramię- AAAAAAA!- wydarłam się i upuściłam komórkę w wyniku czego rozłączyłam się z chłopcami. Podniosłam telefon i spojrzałam na winowajcę. Kto to?
- Matt idioto, zawału bym dostała!
- Też miło cię widzieć Emi, wszystko u mnie w porządku, a jak u ciebie?
- Taa, cały ty. Miałam zamiar właśnie pobiegać.
- Mogę z tobą?  
- Pewniee. Tylko musimy się rozciągnąć.- zaczęliśmy rozgrzewkę i pobiegliśmy w głąb parku.

` Liam.

Rozmawialiśmy normalnie z Emi przez telefon, kiedy ona krzyknęła i tak jakby upuściła telefon przez co się rozłączyła. Dzwoniliśmy do niej już wiele razy, ale telefon ma poza zasięgiem.
- Może jej się coś stało.- mówił zdenerwowany Zayn.
- Cholera jasna! - ryknąłem.
- Dzwoń jeszcze raz.- namawiali mnie więc wybrałem jej numer ponownie. Abonament poza zasięgiem prosimy zadzwonić później- usłyszałem. Najgorsze myśli chodziły mi po głowie. Usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. Byłem na prawdę wystraszony. Mogła sobie biegać, ale nie ja musiałem do niej zadzwonić. Idiota ze mnie. Nie wiadomo co się z nią teraz dzieje. Wszyscy siedzieliśmy roztargnieni, przejęci. Muszę czekać.

` Emily.

Przebiegliśmy dość spory kawałek. Spojrzałam na wyświetlacz moim gałą ukazała się 11:07. Wow, nie źle.
Pożegnałam się z Matt'em i potruchtałam w stronę domu. Po drodze przypomniało mi się, że dzisiaj mogę iść na kawę do Camille. Przyśpieszyłam tępa. W mieszkaniu poszłam wziąć prysznic. Wycierając już włosy zaczęłam śpiewać. Owinięta ręcznikiem, biegałam po łazience i śpiewałam do szczotki. Kiedy już się opanowałam, doprowadziłam do porządku moje włosy i poszłam do garderoby. Weszłam do pomieszczenia i nastał mój dylemat. Posiedziałam tam trochę nie powiem.
W końcu wybrałam. Białą bluzkę z wycięciami w rękawach, blado różową spódniczkę z kokardą, czarne baletki i czarną torebkę. Włosy wyprostowałam, a rzęsy pociągnęłam tuszem. Napiłam się soku i ruszyłam w drogę. Wstąpiłam do sklepu dziecięcego. Musiałam kupić coś dla małej Christiny. Przemierzałam spokojnie koło półek z ciuszkami dla niemowląt. Szukałam czegoś ładnego, eleganckiego i odpowiedniego. Nie chciałam kupić jakiś pierwszych lepszych śpiochów czy bodów. Tylko wyjątkowe łaszki sprawiały mi przyjemność.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Pomóc w czymś? - zapytała.
- Um, nie trzeba dam sobie radę.- posłałam jej serdeczny uśmiech i podziękowałam. W końcu znalazłam pięknom czerwoną sukienkę z czarną kokardą niedaleko dekoltu. Dobrałam do tego jeszcze białą koszulkę z kołnierzem i zapłaciłam. W ozdobnej torebce niosłam mój zakup do domu Cami. Miałam 10-15 minut drogi. Spokojnie, spacerkiem podążałam spoglądając na różnych przechodniów. Widziałam pełno fanek 1D.
Zapomniałam przez to wszystko zadzwonić do Camille i zapytać czy jest w domu.
- Hej!
- Cześć, co tam?- zapytała.
- Dobrze, dobrze. Jesteś w domu?
- Ym, no jestem. Masz ochotę wpaść?
- Właśnie po to dzwonię. Chcę w końcu zobaczyć Christinę.
- No to przychodź, wstawiam już wodę na kawę.
- Okej, za 5 minut będę.
- No to czekam.- schowałam komórkę do torebki i czym prędzej ruszyłam w drogę. Tak jak powiedziałam po 5 minutach wcisnęłam dzwonek do drzwi. Usłyszałam kroki i już po chili ujrzałam uśmiechnięty pyszczek Camille. Mocno ją uściskałam. Dziewczyna gestem ręki zaprosiła mnie do środka i pokierowała do salonu.
Koło kanapy stał wózek, a w nim maluteńkie dziecię. Podeszłam bliżej i dałam jej cześć. No znaczy złapałam za rączkę.
- Tu ciocia ma coś dla ciebie.- położyłam koło niej torebkę. Jest taka śliczna ciemno-brązowe włoski i brązowe oczka. Takie to śliczne.
- Czysta mamusia.- zwróciłam się do Cami.
- Chyba chrzestna.
- Kto jest chrzestną?
- Miałam nadzieję, że ty się zgodzisz nią być.- uśmiechnęła się z niepewnością w oczach.
- To dla mnie czysta przyjemność.- podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Mała ma oddzielny pokoik czy z tobą?
- Ze mną, oczywiście że ze mną. Niestety musi spać w wózku bo nie mam pieniędzy na łóżeczko.
- Co za problem? Ubieraj się i małą i matka chrzestna idzie kupić swojej chrześnicy łóżeczko!
- Nie Emily, nie trzeba.
- Jako chrzestna Christiny kupię jej to jako prezent.- powiedziała z triumfalnym uśmiechem- Chodź!- chwyciłam ją za rękę i popchnęłam do jej pokoju. Sama małą ubrałam w bluzę i przykryłam kocykiem. Kiedy Cam wróciła do salonu kazałam jej wyprowadzić wózek. Tak jak kazała tak zrobiła.
Minutę później szłyśmy już londyńskimi chodnikami. Camille nie była zadowolona, ale ja nie odpuściłam.
W pierwszym sklepie zamówiłyśmy łóżeczko z dowozem do domu. Podałyśmy adres i poprosiłyśmy żeby przyjechali za jakieś 2 godziny. Następnie pokierowałyśmy się do odzieżowego. Nakupiłyśmy pełno rzeczy:
- body,
- pajacyki,
- rajstopki,
- bluzeczki,
- piżamki,
- buciki,
- śpiworki itp.
Najbardziej podobały mi się malutkie pastelowe vans'y. Obładowane poszłyśmy do domu. Spędziłyśmy na zakupach godzinę i 45 minut. Czyli za kwadrans przyjedzie łóżeczko. Wyjęłam telefon żeby sprawdzić która godzina. Wow. 23 nieodebrane i 8 wiadomości. Jak dzwoniłam do Cami nie zwróciłam na to uwagi.
Bez dłuższego namysłu zadzwoniłam do Liasia.
- Emi żyjesz!- wydarł się do słuchawki.
- Dlaczego miało by tak nie być?
- No bo przedtem rozmawialiśmy, a ty krzyknęłaś i się rozłączyłaś.
- A, to Matt mnie wystraszył.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
- Hah, nie ma się co martwić. Pamiętasz że mieliśmy iść do Camille na kawę?
- Ou. Przez tą trasę zupełnie zapomniałem.
- Na szczęście ja pamiętałam i u niej jestem. Zostałam chrzestną!
- To świetnie. Co kupiłaś małej.
- Dużo, oj dużo rzeczy.
- Na przykład?
- Ciuszki, łóżeczko.
- Łóżeczko?
- No skoro nie ma, a mała ma cały czas spać w wózku?
- Niee, dobrze zrobiłaś.
- No przecież wiem.
- Przepraszam, ale muszę kończyć.
- Okej, paaa.
- Paa.
- Ej! Pozdrów chłopaków ode mnie.
- Okej.- schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do salonu. Camille akurat karmiła i w tym samym czasie przyjechało łóżeczko. Poprosiłam panów o wniesienie go do domu. Wykonali moją robotę i zapłaciłam im.
Postanowiłyśmy, że złożymy je jutro.


` 10 dni później.

~~Wtorek, 10:25~~

Obudziłam się standardowo późno. Zwlokłam się z łóżka prosto da garderoby. Wybrałam sobie ubrania i poszłam do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę i przyodziałam się w przedtem wybrane łaszki. Wróciłam z powrotem do pokoju. Położyłam piżamę i zbiegłam na dół. Usłyszałam jakiś szmer w salonie, wystraszyłam się bo tata i Karen są w pracy, a Li w trasie. Powoli weszłam do salonu.
- Aaaaaaaaaaaa! - wydarłam się i rzuciłam na szyję stojącemu tam Liamowi. Potem po kolei każdemu z zespołu.
- Kiedy przylecieliście?
- Dzisiaj rano, mogliśmy jeszcze zostać 2 dni, ale zbytnio tęskniliśmy.
- Oo.-przytuliłam ich ponownie- Też tęskniłam.
- W następną trasę lecisz z nami!
- Z ochotą. Napijecie się czegoś?
- Nie, nie trzeba nie dawno mieliśmy śniadanie.
- Ok. To opowiadajcie jak było?
- Fajnie, bardzo nam się podobało. Fanki są bardzo zaskakujące.
- Dla takich idoli.- uśmiechnęłam się.
- Zazdrościsz?- rzucił Harren.
- Szczerze mówiąc to niby tak, ale jak pomyślę sobie o tym że muszę się ograniczać żeby nie zrobić wstydu, albo w niektóre miejsca chodzić zakamuflowana to jakoś nie chcę być sławna. Chociaż i tak jestem rozpoznawana przez mojego braciszka.
- Pamiętasz jak poszłaś do sklepu i jakiś koleś chciał żebyś podpisała się na wieczku od jogurtu?
- Weź przestań, dziewczyna chciała żebyś się podpisał na naklejce na mięsie.
- Ło, tam.- chłopcy wpadli w gromki śmiech.
- Harry nie ciesz się tak bo dobrze pamiętamy że podbiegła do ciebie fanka i z torebki wyciągnęła stringi i kazała ci się na nich podpisać.
- Ładnie były.
- Jak chcesz mogę ci kupić.- zachichotałam.
- Nie dzięki, sam sobie poradzę.
- Ej, przeszła bym się dzisiaj na jakąś imprezę.
- Nie pogardził bym jakąś dobrą bibą.
- No więc dzisiaj o 20:00?
- Mi tam pasuje.- powiedział Mulat, a reszta pokiwała głowami.
- To o 19:30 wszystkich tutaj widzę. Gadaliśmy i gadaliśmy aż z 9:45 zrobiła się 12:34.
- Wow, trochę się zasiedzieliśmy .Musimy już spadać o 19:30 tutaj.
- Okej.- odparłam i zaczęliśmy się żegnać. Przytuliłam i ucałowałam 4/5 zespołu bo przecież Li zostaje.
Usiedliśmy na kanapie, Liam objął mnie ramieniem i zapytał:
- Pamiętasz naszą umowę w dniu poznania chłopaków?
- O co ci chodzi?
- O naszą umowę, miałaś mi powiedzieć kiedy któryś z chłopaków ci się spodoba.
- Pamiętam.
- To dobrze, ale rzecz w tym że podczas trasy rozmawiałem z Zaynem i on powiedział mi że podobasz mu się.
- No, on też mi się podoba, ale podobać a kochać to dwie inne rzeczy.
- No wiem. Tylko on czuje do ciebie coś więcej niż zauroczenie.
- Musi się postarać bo przez ciebie nic nie załatwi.- odparłam i poszłam na taras zapalić. Wyciągnęłam szluga i zaciągnęłam się dymem. Kocham ten stan kiedy zakręci mi się w głowie a potem to już tylko chill.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dodaję tylko tyle bo więcej nie mogę, zaraz wam powiem dlaczego. 
Otóż ja i Ce mamy zbyt dużo roboty w tym i następnym tygodniu. 
Mamy do napisania referat z chemii i geografii. Przekichane. To jeszcze mało
zaczynają się sprawdziany i dyktanda. Matma, polski, historia, gegra, fizyka, biologia, angielski i niemiecki.
Fajnie no, nie? Mamy przejebane -.-
Dodamy rozdział jak tylko będziemy mogły :)
Cze, dziąbolągi <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

środa, 14 listopada 2012

Rozdział 5.

~~Piątek, 9:58~~

Leże sobie i śpię, a tu do pokoju wpada tabun dzikich goryli <czyt. Liam, Louis, Harry i Niall> i drą mordy na całą posiadłość w celu obudzenia mnie. Nie zwracałam uwagi czy obudzę Zayn'a czy nie tylko wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam walić te zwierzęta poduszką.
- AAAAA! Odwrót! - wrzeszczał Harry jak jakiś wojskowy.
- Raz, raz, raz, raz.- dołączył się Lou.
- Nie daruję wam tego!- pobiegłam za nimi z poduszką. Dorwałam Hazzę, przycisnęłam go do ściany i zapytałam :
- Kto wpadł na ten idiotyczny pomysł, co?
- Nie wydam moich przyjaciół!- bronił się, ale wpadłam na pewien pomysł. Zaczęłam jeździć opuszkmi palców po jego przykrytym torsie i z namiętnością w głosie mówiłam:
- Harry, chyba nie chcesz żebym się na ciebie obraziła.
- Ni.. nie.- podniecało go co robię. Zaczęłam teraz ocierać się o niego i leciutko ustami dotykać jego szyi.
- To jak, który to?
- To.. to był.. to był Louis.
- Na pewno?
- T.. ta.. tak.- oderwałam się od niego i pobiegłam do ogrodu gdzie wcześniej udali się chłopcy.
- Tomlinson! Nie żyjesz! - warknęłam i ruszyłam w jego stronę. Skoczyłam na niego w wyniku czego wlecieliśmy do basenu. Kiedy Tommo miał już głowę na powierzchni wepchnęłam go z powrotem pod wodę.
- Mówiłem żeby jej nie budzić.- wypominał chłopakom Liam.
- Trzeba było go słuchać Louis.- odparła wchodząc do domu. Poszłam do łazienki przebrać się w wczorajsze ciuchy. Ubrana zeszłam do kuchni. To co tam zastałam zamurowało mnie. Chlew totalny. Nie wiem jak oni mogą jeść w takiej kuchni. Wszędzie walały się pudła po pizzy, puste butelki, brudne talerze i szklanki, opakowania po batonikach itp. Zaczęłam sprzątać. Wyjęłam worek na śmieci i powrzucałam do niego wszystkie papiery, butelki i z pudłami od pizzy wyniosłam do kontenera. Nalałam do zlewu wody i płynu. Wszystkie szklanki i talerze zanurzyłam w mieszaninie. Dokładnie je wymyłam i położyłam na suszarce. Usłyszałam że zespół wchodzi do domu. Zayn i Harry przyszli do kuchni.
- Co robisz?
- Sprzątam ten burdel.
- Nie musisz.
- Ale chcę, nie wiem jak możecie jeść w tym chlewie.
- Jesteś kochana.- przytulił mnie Hazz. Wygoniłam ich i wróciłam do sprzątania. Po 10 minutach pomieszczenie lśniło czystością. Poszłam do nich, do salonu. Wszyscy siedzieli przed telewizorem. Usidłam koło Liam'a i oparłam głowę o jego ramię. Automatycznie zasnęłam. Obudził mnie głośny huk.
Energicznie wstałam i poszłam zobaczyć co się stało. Głosy dochodziły z ich biura. Powoli otworzyłam drzwi i wychyliłam głowę. Zobaczyłam Zayn'a.
- Co tu się stało?
- Książki spadły z półki.- podeszłam do niego i pomogłam mu je poukładać.
- Jedliście coś?- zapytałam przerywając ciszę.
- Nie.
- No to wypada wam coś zrobić.- włożyłam ostatnią książkę. Udałam się do kuchni w celu zrobienia obiadu. Na wyświetlaczu zegarka widniała 12:34. Trochę pomyślałam aż w końcu stwierdziłam, że zrobię ryż z sosem słodko-kwaśnym. Zajęło mi to 30 minut.
O 13:10 wszystko było na stole. Głośno ryknęłam, że obiad jest gotowy. Słyszałam tylko Niall'a który się drze '' Z drogi! ''. Domyśliłam się, że biegnie na posiłek. Kiedy już wszyscy byli w kuchni usiedliśmy w szóstkę do stołu.
- Nie musiałaś gotować nam obiadu.- Zayn.
- Tak mogę się odwdzięczyć za gościnę.
- Zawsze jesteś tu mile widziana, to czysta przyjemność gościć cię u nas.- uśmiechał się Lou.
W odpowiedzi posłałam jeden z moich najładniejszych uśmiechów. Po posiłku posprzątał Liam, ja pożegnałam się z wszystkimi i poszłam do domu. W swoim pokoju przebrałam się. Nudziło mi się więc napisałam do Sarah.
'' Hej, masz może ochotę na kawę? :) '' Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Umówiłyśmy się za 5 minut u mnie. Była u mnie o umówionej godzinie. Spacerkiem szłyśmy do Starbucks'a.
Zamówiłyśmy sobie po frappuccinie i z naszymi kawami spacerowałyśmy po Londynie. Nagle naszła mnie iście szalona myśl.
- Sarah masz ochotę na zdjęcia? - zapytałam ruszając brwiami.
- Zdjęcia, zdjęcia?
- O taak!
- Biegiem!- krzyknęła i poszłyśmy do mnie. Wyjęłam moją lustrzankę i pobiegłam na górę do Sar.
Stanęłyśmy w garderobie szukając jakiś fajnych ciuchów. Wygrzebałam seksowny strój dla Sarah. Rzuciłam go jej, a ona spojrzała na mnie z grymasem w oczach i pobiegła się przebrać. Odpowiednio odziana wyszła z łazienki. Szczena mi opadła kiedy ją zobaczyłam.
- Jak cię chłopcy zobaczą to będą fapać, nie ma co.
- Hyhh,o to chodzi.- ustawiałam ją, mówiłam jaką ma mieć minę i trzaskałam fotki. Potem role się odwróciły. Po skończonej pracy ubrałyśmy się normalnie i zgrałyśmy zdjęcia. Było ich trochę, niektóre bardzo ładne. Postanowiłyśmy że wstawimy po jednym na tt.
Sarah wstawiła to :


'' Zdjęcie dla @ChrisEdwards, kocham Cię <3 '' 

A ja to: 


'' Przemiły dzień z @SayBennett. ♥ '' 

Kocham spędzać dni z Sarsonem. Niestety musiała iść do Chris'a i nasz przemiły dzień się skończył. 
Zostałam sama w wielkim domu. Jednak nie na długo bo po chili przyjechali chłopcy. Louis, Harry, Niall i Zayn usiedli w salonie, a Li popędził na górę. Popatrzyłam w jego stronę nie penie i poszłam do reszty. 
- Co jest? - zapytałam siadając na krawędzi kanapy.
- Liam ci nie powiedział ?
- Nie? 
- Jedziemy w trasę na 2 tygodnie.- powiedział beznamiętnie Niall.
- Co!?
- Myśleliśmy, że Liam ci powiedział. 
- Nie wspomniał ani słowa.- odparłam przygnębiona. Do pokoju wszedł Liam.
- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś? 
- Nie umiałem, nie chciałem cię dołować.
- Cały ty. Kiedy wylatujecie i gdzie?
- Dzisiaj wieczorem do LA. 
- Zostawiasz mnie samą z ojcem?
- Niestety muszę. 
- Będę tęsknić.- mocno go przytuliłam, a on pocałował mnie w czoło.
- Za wami też.- przytuliłam i ucałowałam resztę zespołu. Nie lubię pożegnań to takie dołujące. Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu. Spojrzałam zaszklonymi oczyma na chłopców. Niall również miał załzawione paczadełka. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie i Irlandczyka. Po chwili był już grupowy misiek. Nie przestałam płakać, można powiedzieć że jeszcze wzmocniłam łzy. Praktycznie zmoczyłam Niall'owi rękaw od bluzy. Kiedy już się oderwaliśmy od siebie usiedliśmy na kanapie.
- Obiecajcie że codziennie będziecie dzwonić, sms'ować, rozmawiać na skype.
- Obiecujemy.- powiedzieli chórem. Siedzieliśmy w dobijającej mnie ciszy. 
- Musimy już iść.- powiedział smutno Louis. Ponownie się z nimi pożegnałam i odprowadziłam do drzwi. Kiedy samochód odjechał z podjazdu czułam jakby mi ktoś wbijał szpilki w serce. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju na klucz. Usiadłam na łóżku z pod niego wyjęłam mój szkicownik i mazałam ołówkiem po białej kartce. Nic nie przychodziło mi do głowy. Kreśliłam moją ręką różne dziwne wzory. Miałam totalną pustkę w głowie, zdenerwowana rzuciłam blok w kąt i postanowiłam się zdrzemnąć. Zasnęłam na 4 godziny, obudziłam się o 20:16. Zeszłam na dół i w salonie zastałam ojca, więc poszłam do kuchni. Wzięłam żelki z szafy i wróciłam na górę. Otworzyłam laptopa i zobaczyłam, że chłopcy są na skype. 
- Heej! - ryknęli po odebraniu.
- Siemka.
- No i jak tam?
- Jak ma być? Siedzę sama w pokoju, tata na dole w salonie, a ja nie mam najmniejszej ochoty go oglądać.
- Mhm..
- Mówcie co u was.
- Nie dawno weszliśmy do naszego apartamentu. Jutro próba, po jutrze koncert, potem jakiś wywiad, zdjęcia, nagrania i kolejne koncerty.
- Nie za tęgo. 
- Dla nas to przyjemność. Lubimy to robić. 
- Dziwne żeby nie.- uśmiechnęłam się. 
- Jeść mi się chce.- przeżywał Horanek.
- Nic nowego, tym razem nic ci nie zrobię do zjedzenia. 
- Weź mnie nie dołuj.
- Nudno tu bez was.
- Myślisz że tu bez ciebie, nie? Kogo mam brutalnie budzić?- zaśmiał się marchewa.
- Właśnie Lou, mam coś dla ciebie. 
- Pokazuj!- wzięłam z szafki 2 soczyste marchewki i zaczęłam jeść je jak zwierze.
- Emily, NIE!- mlaskałam, jadłam z otwartą buzią, a on próbował nie patrzeć.Odłożyłam warzywa na bok i połknęłam wszystko co miałam w buzi. 
- Masz za budzenie mnie!
- Ale wepchnęłaś mnie już do basenu.
- To co? Niewyspana Emily to zła Emily.
- Zapamiętam na przyszłość.
- Mam nadzieję.- nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły, do pomieszczenia wszedł tata.
- Puka się!- powiedziałam podniesionym głosem.
- Przepraszam, zapomniałem. Dzwonił do ciebie ten cały Chris.
- Dobrze, oddzwonię do niego.
- Nie chcę go tu widzieć i ty też masz nigdzie nie wychodzić.
- Tak czy tak wyjdę.
- Nie, nie wyjdziesz! - podniósł ton.
- Zakład? Wyjdę kiedy będę chciała, jestem pełnoletnia.- przez to wszystko zapomniałam o zespole.
- Jeśli wyjdziesz to możesz już nie wracać?
- Wyrzucasz mnie z domu?
- Nie, ja nie to zależy od ciebie.
- Czyli będziesz mnie ograniczał?
- Może.
- Morze jest głębokie i szerokie.
- Uspokój się! Kultury.
- Mówi to mężczyzna który wszedł do mojego pokoju bez pukania.
- Nie chcę tu widzieć tej twojej paczki!
- Hahahahhhahaha, NIE!
- Emily!
- Wyjdź stąd.- powiedziałam spokojnie.- Wyjdź!-wrzasnęłam i wyszedł z trzaskiem drzwi. Wstałam i się zakluczyłam.
- Przepraszam was za niego.- usprawiedliwiałam ojca przed chłopakami. Widziałam wzrok Liam'a, wyrażał smutek, współczucie, poczucie winy. Uśmiechnęłam się beznamiętnie i zapadła cisza.
- Przepraszam.- powiedziałam cicho i zatrzasnęłam laptopa. Otworzyłam drzwi i chciałam iść na dół do salonu jednak zrezygnowałam kiedy usłyszałam, że tata ogląda te swoje kryminały. Z powrotem zaszyłam się w pokoju. Była już 21:25. Postanowiłam się wykąpać. Na całe szczęście mam własną łazienkę. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Kogo zobaczyłam? Dziewczynę żyjącą w nienawiści, strachu, bólu, żalu. Tak, to byłam ja, ja we własnej osobie. Nalałam sobie wody do wanny, pełno wody. Nie nalewałam jak na razie płynu. Powoli usiadłam, a potem jednym susem znalazłam się pod wodą. Otworzyłam oczy i myślałam. Tak, głupie. Kto normalny myśli pod wodą? Robię to dla tego, że mam mniej czasu i intensywnie mi to idzie, lepiej mi tak. Wyglądałam tak jak w różnych horrorach, zanurzona, włosy rozpuszczone delikatnie rozproszone, oczy otwarte. Osobiście gdybym się zobaczyła taką to bym zawału dostała. Kiedy kończyło mi się powietrze, gwałtownie się podniosłam i mocno, nieregularnie oddychałam. Postanowiłam, że jutro pogodzę się z tatą. Teraz już nalałam sobie płynu i chwilę się relaksowałam. Po czym wyszłam i porządnie się wytarłam. Ubrałam się i poszłam do pokoju, pokręciłam się po nim chwilę aż w końcu położyłam się. Wtulona w cieplutką kołdrę powoli odpływałam. Jednak ktoś zapukał do moich drzwi.  Nie chciałam żeby mi ktoś przeszkadzał w śnie więc nie odpowiedziałam. Drzwi się uchyliły, nie widziałam kto wszedł bo miałam zamknięte oczy. Ktoś podszedł do mnie i pocałował w czoło, wyszeptał ciche '' Śpij dobrze, kocham cię.'' i już wiedziałam że to tata. Kiedy kierował się ku wyjściu usiadłam i zawołałam go:
- Tato.
- Emily, przepraszam że cię obudziłem. Już sobie idę.
- Nie, zostań.- popatrzał się na mnie zdziwiony i usiadł koło mnie.
- Tato bo ja, ja chciałam przeprosić.
- Ale za co? To ja przepraszam, nie powinienem krzyczeć.
- Wina leży też po mojej stronie, bo i ja krzyczałam. Zachowywałam się wobec ciebie bezczelnie, przepraszam.- mówiłam łamiącym się głosem.
- Rozumiem cię, ale ja chciałem przeprosić że wszczynałem wszystkie nasze spory, że nie było mnie przy tobie kiedy mnie potrzebowałaś, że nie pozwalałem ci przyprowadzać do nas twoich znajomych, że zakazałem ci wychodzić, że wrzeszczałem z byle powodu, że nie spełniałem roli ojca, że zbytnio skupiłem się na pracy, że nie przyjechałam na pogrzeb mamy, że pozwoliłem jej odejść, że widujemy się tylko wieczorami, a jak się widzimy to się kłócimy. Przepraszam za to wszystko.
- Wiesz że jesteś najlepszym tatą na świecie?
- Nie, Emily nie jestem.
- Masz własne zdanie i jesteś! Kocham cię.- przytuliłam się do niego.
- Też cię kocham i chciałem ci powiedzieć, że tak na prawdę lubię Chris'a i resztę tylko, tylko bałem się że oni mi cię zabiorą.
- Tato, kocham cię i za żadne skarby bym cię nie zostawiła!
- Kocham cię najmocniej jak mogę.
- Ja ciebie też.- wzmocniłam uścisk.
- Nie będę ci już przeszkadzał, musisz się wyspać. Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc.- ucałowałam go w policzek i wzrokiem odprowadziłam. Po zamknięciu drzwi uśmiechnęłam się mocno i zasnęłam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie! ;*
Jakoś szybko idzie mi pisanie rozdziałów. Natchnienie jakieś mam. :)
Dziękuję za te 4 komentarze do poprzedniego rozdziału, motywujecie nas.
Dziękuję za wszystkie wejścia, dziękuję że jesteście, dziękuję wam ♥
Idę się zdrzemnąć, branoc w dzień xD


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 4.

~~Czwartek, 10:34~~

Dzisiejsza pobudka nie była zwykła, ponieważ obudziłam się w objęciach Mulata. Dopiero teraz zauważyłam, że Zayn jest bez koszulki. Próbowałam wydostać się z jego objęć delikatnie jednak nie jestem w tym za dobra i obudziłam go. 
- Dzień dobry.- przywitałam go.
- Hej, dawno już nie śpisz?
- Nie, przed chwilą się obudziłam. Przepraszam, że ci przeszkodziłam.
- Nie ma sprawy. Rzadko kiedy zdarza mi się tak długo spać.
- Trzeba by iść zrobić śniadanie.
- Wypadało by.- usiadł na krawędzi łóżka i mocno ziewnął. Ja wstałam i podeszłam do szafy. Czułam że Malik przygląda się mojej pupie. Koniec, końców byłam w samych majtkach i białej bokserce. Zwróciłam głowę ku oknu sprawdzić jaka pogoda. Na niebie zawisały szare cumulusy. Głośno westchnęłam i zaczęłam szperać w szafie. Rezultatem moich poszukiwań było TO. Zwinnie wskoczyłam w wybrane łaszki. Moje rozczochrane włosy związałam w niedbałego koka, a rzęsy pociągnęłam tuszem. Powolnym chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Od razu skręciłam do kuchni.
- Hejcia ! - ryknęłam na całą posiadłość do chłopców siedzących przy stole.
- Cześć!- odkrzyknęli mi chórem.
- Co ty taka pełna entuzjazmu dzisiaj ?- zapytał dziwnie się nie mnie patrząc Liam.
- Tak jakoś. Nie mogę?
- Nie, no jasne że możesz. Czyżby w nocy się coś stało?
- Ym, standardowo spałam.
- Z Zayn'em !- zrobili synchroniczne ''uuu''.
- No i ? - zapytałam robiąc dziwną minę.
- I to że spaliście razem.
- A, to że śpię z chłopakiem w jednym łóżku musi oznaczać, że uprawialiśmy sex? Ogarnijcie się zboczeńcy.
Niall spał z Tobą, uu. Harry spał z Lou. Mogę ująć to tak samo.- Tak wkurzyłam się. Spałam z chłopakiem i to ma oznaczać sex? Nie miałam zamiaru dłużej stać w kuchni z nimi. Popędziłam na górę i zakluczyłam się u siebie w pokoju. Dostałam sms'a od Sarah :
,, Emi, POMOCY ! Już dłużej nie dam rady żyć z Chris'em w przyjaźni. :c
Możesz z nim porozmawiać? Proszęęęęęęę ! ♥ '' 
Odpisałam jej że pomogę, po czym zadzwoniłam do Edwardsa.
- Witaj Edziu.
- Dzień dobry Emilio.
- Proszę cię nie Emilio.
- To przestań na mnie mówić Edziu.
- Ale to takie fajne.
- Ja wiem, EMILIO. - specjalnie podkreślił to imię.
- Dobra, Edziu dupsko w troki i biegusiem stawiasz się u mnie.
- Co ty znowu knujesz?
- Jak znowu?
- Już nie pamiętasz? Nasz miły dzień na plaży, kiedy..
- Pamiętam, nie wypominaj mi tego !
- Powiesz mi o co chodzi?
- Jak przyjdziesz to się dowiesz.
- Niech ci będzie.
- Ha! To do zobaczenia Edwardzie.
- Nie wkurzaj mnie Emilio.
- Ejj.
- Do zobaczenia.
- No, no idź.- rozłączyłam się i usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki szkicownik i zaczęłam rysować. Nie miałam zbytnio weny więc narysowałam to :

Akurat kiedy odkładałam szkicownik zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół.
Drzwi otworzył mu Liam. Kiedy Chris mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i pomachał. Podeszłam do niego, żeby się z nim przywitać. Mocno go przytuliłam i dałam buziaka w policzek.
- Witaj, Edwardzie.
- Dzień dobry, Emilio.- rzuciłam mu złowieszcze spojrzenie.
- Idź do mnie do pokoju, a ja skoczę po przekąski.
- Już się robi.- zasalutował i czym prędzej skierował się do mojej sypialni. Skręciłam do kuchni i wyjęłam z szafki moje ulubione żelki i chipsy, z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy. Z pełnymi rękami poszłam na górę. Zapukałam nogą i krzyknęłam, żeby mi otworzył. Kiedy już odłożyłam wszystko na biurko zaczęłam
- Chris, zadzwoniłam po ciebie bo jest dosyć ważna sprawa.
- Mów!
- Chodzi o Sarah. Widzę jak na siebie patrzycie, jak boli was że nie możecie podejść do siebie i się pocałować, przytulić czy okazać jakoś inaczej czułości. Wiem że darzysz ją dość silnym uczuciem i wiem że nie możecie zdać się na odwagę, żeby zrobić ten pierwszy krok który może zmienić wasze życie. Sarah jest w tobie po uszy zakochana i ty w niej chyba też. Pomogę ci ją zdobyć tylko powiedz czy tego chcesz.
- Em, to nie jest takie proste..
- Ja ci pomogę.
- Ale co z tego, że mi pomożesz jak ja i tak nie mam odwagi się jej zapytać.
- Chris, wierzę w ciebie i wiem, że dasz sobie radę tylko musisz chcieć.
- Ja chcę..
- No widzisz. Bierz się za nią bo nie długo może być za późno.
- Na pewno mi pomożesz.
- Tak ! Więc... - wytłumaczyłam mu co powinien zrobić po czym poszłam nalać nam soku. Kiedy chciałam mu podać szklankę z sokiem przewróciłam się i wylałam wszystko na siebie. Byłam cała pomarańczowa.
Zaczęłam się śmiać jak idiotka, Chris też nie mógł się powstrzymać. W końcu kiedy się uspokoiliśmy, podniosłam się z ziemi i posprzątałam. Przeprosiłam chłopaka i poszłam do garderoby wybrać coś.
- Chris! Idziesz teraz do Sarah?
- Powinienem ?
- Jeśli czujesz, że jesteś gotowy.
- Pójdę.- po tych słowach wiedziałam już, że nie będę siedziała w domu z chłopakami i postanowiłam iść do skate parku. Wybrałam TO i wróciłam z powrotem do Edzia.
- Chodź. Pójdziemy kupić jej kwiaty.
- Okej.
- Po spotkaniu od razu do mnie zadzwoń.
- Dobrze, Emilio.- w drodze do kwiaciarni cały czas rozmawialiśmy. Kiedy byliśmy już przy sklepie zorientowałam się że jestem na tyle inteligentna że idąc do skate parku zapomniałam deskorolki. Pogratulować mi tylko. Kupiliśmy kwiaty i Chris skierował się do domu Sarah, a ja do siebie.
W domu przywitał mnie tata.
- Hej mała.
- Cześć tato.- uśmiechnęłam się - Co tak wcześnie?
- Skończyłem wypisywać wszystkie papiery i jestem.
- Mhm.
- Słyszałem, że był u ciebie Chris.
- Tak był.- mój tata zbytnio nie akceptuje moich znajomych, twierdzi że mnie demoralizują.
- Rozmawialiśmy już o tym.
- Wiem, ale przecież Chris jest miły, przyjacielski, szarmancki. Nie rozumiem co z nim nie tak.
- Ściąga cię na zła drogę, Emily.
- Nie prawda.
- Prawda, odkąd zaczęłaś zadawać się z tamtą grupą jesteś inna, ubierasz się wyzywająco, chodzisz na imprezy, jesteś bardziej pewna siebie, częściej się kłócimy.
- Kłócimy się dlatego, że to ty wszczynasz te wszystkie spory !
- Ja? Nie ma mnie praktycznie cały czas w domu.
- Właśnie, nie ma cię. Kiedy już jesteś robisz o wszystko awantury.
- Emily nie pozwalaj sobie ! - czułam że zespół nas podsłuchuje.
- Mówię to co myślę.
- Emily.
- CO !?
- Kultury, nie tak cię wychowałem.
- Ty mnie wychowałeś? Ha! Nigdy cię nie było w domu, a kiedy już byłeś wrzeszczałeś. To zawsze mama pomagała mi we wszystkim, przytuliła mnie, powiedziała ''kocham cię'', a ty? Co ty dla mnie zrobiłeś? Zostawiłeś mamę. Nawet nie pojawiłeś się na jej pogrzebie, nie zawiozłeś mnie i ty raczysz się nazywać ojcem? - zbulwersowałam się jak nigdy dotąd.
- Masz zakaz przyprowadzania do domu swoich znajomych i gdziekolwiek wychodzenia.
- Jestem pełnoletnia mogę robić co chcę.
- W moim domu nie możesz.
- To jest też mój dom.
- Nie i nie pozwalaj sobie.
- Nawet nie umiesz przyjąć krytyki.
- Owszem nie umiem.
- Nie chcę cię znać.- krzyknęłam mu prosto w twarz i uciekłam do swojego pokoju. Usłyszałam tylko krótkie ''Emily, zaczekaj''. Ojciec nawoływał mnie, ale ja miałam to za przeproszeniem w dupie. Trzasnęłam mocno drzwiami i padłam na łóżko. Płakałam. Kiedy już w miarę mi przeszło otworzyłam laptopa i włączyłam tt. Napisałam :
'' Niech smutek kiedyś stanie się dla mnie miłym wspomnieniem. xx ''
Zaraz pojawiło się pełno komentarzy typu : Co jest?, Coś się stało? itp. Olałam to i zatrzasnęłam urządzenie.
Włączyłam jakiś dobry polski rap. Nie wiem czy wspominałam, ale moja mama była Polką. Rodzice mamy mieszkają w Polsce. Zawsze kiedy mnie coś trapi włączam polskie piosenki. Smutki zatapiam w kawałkach Te-Tris'a <3 Jakoś mi to wtedy leci. Głośność MAX i jest okej. Włączyłam Te-Tris - Ile mogę?.
Wygodnie położyłam się na łóżku i po cichu zaczęłam śpiewać. Dłońmi mocno marszczyłam pościel ściskając ją. Podskoczyłam jak poparzona z łóżka i poszłam się przebrać. Wybrałam TO. Jakoś mało zajęło mi zastanawianie się nad strojem. Wciągnęłam buty, wyłączyłam muzykę i wyszłam z pokoju. Na regalu zeszłam po schodach. Tata tam coś krzyczał, ale miałam na to wylewkę. Chłopacy przyglądali się z salonu co wyprawiam. Trzasnęłam drzwiami i poszłam przed siebie. Podążałam ciemnymi ulicami Londynu. Usiadłam w parku na ławce i popatrzałam w ugwieżdżone już niebo. W głowie miałam pełno myśli, ale te jedne przeważały wszystkie.
Dlaczego Ciebie nie ma przy mnie, mamo? Wiesz jak mi Cię brakuje? Zawsze mogłam się tobie wygadać, przytulić cię, pożartować sobie z tobą. Teraz mam tylko Liam'a i najlepszych w świecie przyjaciół. Tata robi mi awanturę o wszystko, a z Karen się widuję tylko jak wcześnie wstanę. Brakuje mi Ciebie i to tak cholernie mocno, że nie umiem tego wyrazić słowami. Nikt nie może wyjaśnić co teraz czuję. Zmieszanie? Złość? Miłość? Nie wiem. Jak ja bym chciała Cię teraz przytulić, wypłakać ci się w ramię. Dlaczego to właśnie Ciebie, Bóg musiał zabrać na drugą stronę? Wiedz, że Cię kocham i kochać nie przestanę. Na zawsze będziesz w mim sercu. KOCHAM CIĘ ! - to wszystko plątało się w moich myślach. Podkuliłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Coś, co było dla mnie kiedyś niemożliwością stało się prawdą. Rozklejałam się jak małe dziecko. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Li.
'' Mógłbyś przyjść do parku na naszą ławkę? Potrzebuję Cię.'' wysłała i z powrotem schowałam komórkę. Cały czas płakałam. Po chwili słyszałam, że ktoś biegnie w moja stronę. Powolnym ruchem odwróciłam głowę i zauważyłam zdyszanego Liam'a. Nic nie mówił tylko usiadł i mocno mnie przytulił. Również objęłam go rękami, a twarz wtuliłam w jego ramię.
- Li, nie chcę wracać do domu.
- Nie musisz, pójdziemy do nas, do chłopaków.- serdecznie się uśmiechnął.
- Czasami czuję się przy tobie jak przy mamie i za to tak mocno Cię kocham.- wzmocniłam uścisk.Nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło. Wstaliśmy i wolnym krokiem podążaliśmy do lokum zespołu.
Tuż pod drzwiami mieszkania zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu było napisane Edward.♥ 
- Słucham cię.- odebrałam. Próbowałam nie okazać, że coś jest nie tak.
- Kazałaś zadzwonić, więc dzwonie.
- I jak?
- No więc, jesteśmy razem.
- Wiedziałam, że ci się uda! Gratuluję.
- Nie dziękuję.
- Masz rację nie zapeszaj.- od razu się uśmiechnęłam.
- Gdyby nie ty to za pewne bym teraz siedział i rozmyślał jak by tu zagadać. Jesteś wielka!
- Dziękuję.
- Przepraszam, ale muszę kończyć bo Sarah przychodzi na wieczór filmowy.
- Miłej zabawy, paa.
- Paa.- schowałam telefon do kieszeni i weszłam do domu. Li dawno już wszedł. Ściągnęłam buty i poszłam do salonu. Przywitałam się i siadłam po turecku na kanapie koło Niall'a.
- Zjadłbym coś!- wydukał blondasek.
- Nie obrażę się jeśli mi też coś zrobisz.- uśmiechnęłam się ciepło.
- Właśnie w tym problem, że nie chce mi się dupska podnieść.
- Harry.- zrobiłam maślane oczka.
- Co ci zrobić?
- Stawiam na twoją wyobraźnie.
- Źle robisz!- uświadamiał mnie Zayn.
- Dlaczego? Myślę, że Harry nie jest taki chamski żeby mnie otruć.- powiedziałam to takim tonem, że Styles poczuł jakąś  satysfakcję. Kiedy wyszedł złośliwie uśmiechnęłam się do reszty.
- Nie zła jesteś.- wyciągnął rękę w celu przybicia mi piątki Lou. Bez krępacji przybiłam. Wiedziałam, że jak wejdę do tego domu poprawi mi się humor. Praktycznie zapomniałam o wszystkim.
- Leci coś dobrego w tym pudle?
- Chcieliśmy oglądać mecz Chelsea-Real Madryt.
- Meczyk? Dawaj, dawaj, dawaj, dawaj!- kocham piłkę nożną.
- Lubisz nożną?
- Czy lubię nożną, ba! Kocham nożną.
- Chelsea czy Madryt?- dopytywał się Niall.
- Bez porównania Chelsea.- po tych słowach Horan padł na kolana i z wyciągniętymi rękami ku górze krzyczał :
- BOŻE! Dziękuję, dziękuję ci że zesłałeś takie cudo na tę szarą planetę. DZIĘKUJĘ!- darł się, a potem na kolanach podszedł do mnie i zaczął całować mnie po rękach. Zdezorientowana śmiałam się z niego.
- Wnioskuję, że też jesteś za Londyn'em?
- Mogło by być inaczej?-odpowiedział a ja szeroko się uśmiechnęłam do Irlandczyka. Z fascynacją oglądaliśmy mecz. Kiedy któryś z zawodników Chelsea'i  był pod bramką darliśmy się jakbyśmy myśleli, że oni to usłyszą. Reszta grona przyglądała się nam jak jakimś psychopatą. Karny! Torres przy piłce. Nasze gałki oczne o mało co nie wyleciały na dywan. GOOL! W jaki my wpadliśmy szał. O ja cie. Wrzeszczeliśmy, skakaliśmy, ściskaliśmy się. Dom wariatów po prostu, ale za to ich kocham. Kiedy się uspokoiliśmy zorientowaliśmy się, że nasze jedzenie dawno na nas czeka. Wzięliśmy po kanapce do ręki i zajadaliśmy się. Kolejny gol, kolejny szał. Udławiłam się kanapką. Sytuacja była tak śmieszna, że Niall cieszył się z gola, Liam, Harry i Zayn ryli się, ja się dławiłam i jednocześnie śmiałam, a Lou klepał mnie po plecach. Totalne porycie. Gdyby to ktoś nagrywał i pokazał potem innym...nie ogarniam co by się działo.
Po meczu EDIT, po wygranym meczu poszłam się wykąpać. Już byłam w wannie kiedy przypomniało mi się, że nie mam tu żadnych ciuchów na przebranie. Nie zwlekałam dłużej tylko zadzwoniłam do Liam'a. Taa, siedziałam w wannie z telefonem przy uchu.
- Li, braciszku mój najukochańszy.
- Czy ty dzwonisz z łazienki?
- Pewniee i to jeszcze z wanny.
- Rozumiem, że nie masz ciuchów!?
- Noo, pożyczysz mi jakieś?
- Są u mnie w pokoju na łóżku.
- Okej, dziękuję.- rozłączyłam się i porządnie umyłam. Kiedy byłam już czyściutka wyszłam z wody, wytarłam się i owinęłam się ręcznikiem. Nie pozostało mi nic innego jak iść do Liam'a pokoju. Nie pewnie wyszłam z pomieszczenia, rozejrzałam się czy nikogo nie ma w pobliżu i ruszyłam do sypialni brata. Jednak jak zawsze na złość musiało coś nie wypalić. Z pokoju na przeciwko łazienki wyszedł Zayn. Zlustrował mnie wzrokiem i posłał słodki uśmieszek.
- Niecodzienne widoki, ale mi się podobają.- powiedział przygryzając dolną wargę.
- Nie rób tak!
- Jak?
- Nie przygryzaj wargi?
- Czemu?
- Bo to pociągające, takie seksowne.- mogłam tego nie mówić bo, żeby zrobić wspak Mulat zaczął przygryzać tą wargę. Syknęłam tylko i weszłam do pokoju Li. Na łóżku tak jak mówił leżały ciuchy. Ubrałam koszulkę ze znaczkiem supermena i czarne dresowe spodenki, na nogi wciągnęłam skarpetki i poszłam na dół.
- Ejejejej, jak śpimy?
- Możesz ze mną, ewentualnie z Zayn'em, albo sama.- powiedział Li.
- Liamm!
- Nie kłam, że nie chcesz z nim spać.
- Może chcę. Zayn idziemy spać.- chwyciłam go za rękę i pociągnęłam na górę. Zaprowadziłam go do jego pokoju.
- Jak chcesz mogę spać na fotelu?
- Nie, nie. Możesz spać ze mną.
- Dwa razy mi nie trzeba mówić.- odparłam i wskoczyłam pod kołdrę. Malik się tylko zaśmiał i zrobił to samo co ja. Kiedy widziałam, że Mulat zasnął oparłam głowę o jego ciepły, nagi tors i odpłynęłam do krainy morfeusza. <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia <3
Tu Celina. Em jeszcze nie podjęła decyzji więc prowadzimy bloga razem. 
Ten oto rozdział pisałyśmy wspólnymi siłami. Początek ona resztę ja. 
Dokładnie zaczęłam od '' Niech smutek kiedyś stanie się miłym wspomnieniem.- xx'' 
To i reszta jest już moja. Mam nadzieję, że spodoba się jak piszę. :)
Na dzisiaj starczy. 
Dobranoc, dzióbki ;*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


środa, 7 listopada 2012

AAAAAAAAAAAAAA! *,*

OMG, OMG, OMG, OMG, OMG *o*
Zayn i Lou mówią po polsku. '' KOCHAMY WAS'' Zamarłam...
Mój puls --> @*^&#@*(@&$$)$$)$$)!@#><:PP($$*&%&$##)^^"{ xD


AAAAAAAAAAAAAAA! Mama patrzy się na mnie jak na idiotkę, ale co tam <3
Kocham, kocham, kocham, kocham ich ♥

wtorek, 6 listopada 2012

Cześć,
Dzisiaj nie pisze do was stała autorka tylko 'pomagierka'. Założycielka bloga poprosiła mnie o pomoc, ponieważ nie daje sobie rady z pisaniem rozdziałów i prowadzeniem tego bloga. Postanowiła, że do jutra podejmie decyzję czy odchodzi i zostawia bloga pod moją opieką czy zostaje i będziemy wspólnymi siłami pisały ciąg dalszy opowiadania. Jeśli ktoś czytał bloga http://cecyliaross.blogspot.com/ powinien mnie znać.
Jestem Celina, mam 13 lat. Nie wiem czy mnie kojarzycie. Tamtego bloga zamknęłam z powodu braku weny. Mam nadzieję, że spodoba się wam jak piszę. Praktycznie z 'Em' mamy taki sam umysł, że opowiadanie będzie prawie identyczne. Mam nadzieję, że przygarniecie mnie z uśmiechem n twarzach.
Cela xx.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 3.

~~Środa, 12:05~~

Standardowo 'rano' zaczęłam szukać komórki. Spojrzałam na godzinę, a potem na datę. Dzisiaj moje urodziny! Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki odprawić poranną toaletę. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż.
Prosto z łazienki poszłam do szafy. Mój znienawidzony dylemat ''W co ja mam się ubrać?''.
Wybranie ciuchów zawsze zajmuje mi dużo czasu. Po dłuższej chwili postanowiłam, że dzisiaj ubiorę TO.
Włosy związałam w niedbałego koka. Powolnym, zdecydowanym krokiem zeszłam na dół. Liam i reszta zespołu siedzieli w salonie. Rodzice o dziwo jeszcze byli w domu. Przywitałam się i trochę porozmawiałam.
- Emi, idziemy dzisiaj z ojcem na bankiet.
- O której ?
- O 17.
- Czyli będziecie teraz w domu?
- Chcielibyśmy, ale nie możemy. Jedziemy do cioci Kelly.
- Yhm.- powiedziałam z niezadowoleniem. Nie miałam ochoty na jedzenie. Poszłam do salonu z oczekiwaniem, że Liam pamięta o urodzinach. Powiedziałam smętnie ''Cześć'' i opadłam na fotel.
Wyjęłam z kieszeni telefon i spostrzegłam, że mam 8 nie odebranych i 4 wiadomości.
Pierwsza była od Matt'a.
'' Hej, mam nadzieję że Cię nie obudziłem. Jeśli to zrobiłem to przepraszam, ale chciałbym ci życzyć WSZYSTKIEGO NAJ, NAJ, NAJLEPSZEGO, DUŻO ZDROWIA, SZCZĘŚCI I PRZEDE WSZYSTKIM MIŁOOOOOOŚCI ! <3 STO LAT ;D '' 
Druga była od Sarah :
'' Kochanie ! Dzisiaj twoje urodziny. Wiem nie zawsze było między nami kolorowo, ale wiedz że CIĘ KOCHAM ♥ Wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich, ale to wszystkich marzeń :* ''
Trzecia była od babci i dziadka również z życzeniami, a czwarta była od Chris'a. Jako jedyni pamiętali.
Jak głupia śmiałam się do telefonu, aż spłynęła mi po policzku łza szczęścia. Cieszę się, że jest wokół mnie garstka osób która zawsze mnie wspomoże, pocieszy. Byłam meeega szczęśliwa, a za razem wkurzona. Kiedy Liam miał urodziny rodzice wyprawili mu imprezę, a o moich najzwyczajniej zapomnieli tak samo jak Liam. Podniosłam wzroki i zobaczyłam, że zespół bacznie mi się przygląda. Zaczęłam się śmiać i ocierałam łzy płynące z moich oczu. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Tak ? - odebrałam nie wiedząc kto dzwoni.
- Hej Emi ! Tu Chris.
- Oo, hej.
- Dostałaś mojego sms'a ?
- Tak, dziękuję Ci bardzo.
- Nie ma za co. Twoje święto, wypadało złożyć życzenia. Masz ochotę na kawę?
- Z wielką chęcią.
- Okej, bądź gotowa, za 15 minut będę u ciebie.
- Dobrze, czekam.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni. Banana miałam na ryjcu od ucha do ucha.
- Kto dzwonił ? - zapytał ciekawski Liam.
- Chris.- odpowiedziałam beznamiętnie.
- Po co ?
- Zaprosił mnie na kawę, a z resztą nie twój interes.- byłam wkurzona.
- Emi, coś się stało ? Jesteś jakaś inna.- posłałam mu złowrogie spojrzenie i poszłam poprawić makijaż.
Gotowa zeszłam na dół. Miałam jeszcze 5 minut. Usiadłam na schodach i czekałam. *Din don*
Wreszcie ! Szybkim krokiem podeszłam i otworzyłam drzwi, chwyciłam torebkę i wyszłam krzycząc do Liam'a, że idę. Przywitałam się z Chris'em przez buziaka w policzek. Szyliśmy do mojej ulubionej kawiarenki. Mieliśmy do niej 10 minut drogi. Szliśmy śmiejąc się i gawędząc o czym popadnie. Kiedy Chris otworzył drzwi do kawiarenki sparaliżowało mnie stali tam Matt, Kelly, Meg, Sally, Lucas, Sarah. Krzyknęli głośne ''Wszystkiego najlepszego Emily.'' Łzy napłynęły mi do oczu i jedna po drugiej wolno zaczęły spływać po policzkach. Po kolei podchodzili do mnie i składali mi życzenia. Dostałam od nich płytę z filmem na który są nasze zdjęcia i inne przeżycia, bransoletkę z serduszkiem na którym było wygrawerowane Forever Togeher. Wszyscy mieli takie bransoletki. Siedzieliśmy w kawiarence może z jakieś 4 godziny. Postanowiliśmy że pójdziemy do mnie, rodziców nie ma i jak znam życie to chłopaków też.
Była 18:30. Po drodze do mojego mieszkania wygłupialiśmy się jak jakieś dzieci. To własnie ta grupka ludzi daje mi szczęście i za to ich kocham. Tak jak myślałam byliśmy sami w domu. Na stole w kuchni leżała kartka, że chłopcy wyszli na spotkanie z menadżerem i że dzwoniła do mnie babcia. Wysłałam wszystkich do salonu, a sama zadzwoniłam do babci. Tak jak myślałam złożyła mi życzenia nie tylko ona bo jeszcze dziadek, Andy <kuzyn> i Isabel <dziewczyna Andy'ego>. Po odłożeniu słuchawki poszłam do salonu. Wspaniale się czuję w ich towarzystwie. Jak już pisałam KOCHAM ICH ! <3
Wygłupiając się, śmiejąc, rozmawiając, śpiewając siedzieliśmy u mnie. Koło 20 wszyscy się rozeszli i umówiliśmy się w klubie. Również o 20 przyszli chłopcy. Nawet się z nimi nie przywitałam tylko poszłam się szykować do klubu. Wybrałam TAKI strój i zeszłam na dół. Weszłam do salonu powiedzieć Liam'owi, że wychodzę. Wszyscy przyglądali się mi, trochę to krępujące.
- Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.
- Gdzie idziesz i z kim ?
- Do klubu z Chris'em, Matt'em, Kelly, Meg, Sally,Lucas'em, Sarah.
- O której będziesz?
- Nie wiem.- rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia już chciałam wychodzić kiedy zawołał mnie Liam.
- Emi!
- Co !?
- Chodź.- nie chętnie poszłam z powrotem do salonu.
- Co?
- Po co dzwoniła babcia?
- Dzwoniła złożyć życzenia.- odparłam bez uczuć i skierowałam się ku wyjściu, już naciskałam klamkę kiedy  Liam zdziwiony zawołał.
- Życzenia? Z jakiej okazji?
- Urodzin.
- Czyich?
- Moich.- nacisnęłam klamkę i wyszłam nie chciałam drążyć tematu. Udałam się do Meg, ponieważ chciała żebym po nią przyszła.

`Narrator.

- Zapomniałem o jej urodzinach.- chodził w kółko po pokoju Liam.
- Stary, uspokój się. Emi nie jest na tyle zła, żeby długo się gniewać.- próbował uspokoić go Louis.
- Mam się uspokoić? To nie jest pierwszy raz. W tamtym roku rodzice całkiem zapomnieli i przypomnieli sobie dopiero dwa dni po.
- Nie dobrze.- zmartwił się Zayn.
- Cholera ! Jak mogłem znowu napomnieć !?
- Teraz już nic nie zdziałasz.- klepał go po ramieniu Harry. Chłopcy próbowali uspokoić Liam'a. Jednak chłopak był tak zdenerwowany, że Harry, Louis, Niall i Zayn zostali u niego na noc.
Emily z przyjaciółmi bawiła się w klubie do 23, ponieważ grupka mężczyzn rozpętała bójkę impreza została przerwana. Emi wróciła do domu rozpromieniona. Jednak czuła żal do rodziców i Liam'a.

`Emily.

Impreza została przerwana przez bójkę jakiś pijaków. Mimo że mam żal do rodziców i Liam'a, jestem szczęśliwa. Do domu wracaliśmy w spokoju, co jest dla nas nie normalne. Idąc poczułam lekką wibracje w torebce. Dostałam sms'a od cioci:
'' Hej, mała. STO LAT ! <3
Chciałam Cię poinformować, że dzisiaj Twoi rodzice zostają u mnie na noc.'' 

Normalka, tata zalał się w trupa, mama trochę mniej, a ciocia nie ma auta bo wujek pojechał do pracy. True story. Powolnym krokiem wracaliśmy do domu. Kiedy otworzyłam drzwi spostrzegłam światło w salonie. Czeka na mnie Liaś. Ta, cieszę się niezmiernie. Jak torpeda wyleciał z pokoju.
- Emi, ja przepraszam, ja..
- Ty? Co ty? Liam daruj sobie, co roku ta sama gadka. Mogę się założyć, że pamiętasz o urodzinach każdego z zespołu. Nie, ja nie oczekuję tony prezentów. Chciała bym tylko pamięci,-rozpłakałam się- żebyście pamiętali. Wiesz jakie to uczucie? Nie, nie wiesz bo o twoich urodzinach pamiętają wszyscy. Masz mnie, rodziców, zespół, rodzinę i fanki. Ja? Ja mam tylko przyjaciół i dziadków. Smutno mi, chociaż powinieneś się domyśleć. Kocham cię, ale jednak mam do ciebie żal.
- Emi..
- Nie, Liam.- powiedziałam oschle i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, zakluczyłam się i padłam na łóżko. Płakałam. Możecie myśleć że to głupie, jednak to już któryś rok z rzędu. Po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Emi, mogę wejść? To ja Zayn.- nic nie odpowiedziałam tylko wstałam otworzyć mu drzwi i wróciłam do łóżka. Nic nie mówił tylko podszedł i mnie przytulił. Nie protestowałam, po prostu wtuliłam się w niego.
- Przykro mi.
- Nie ma czego, po prostu dzisiaj wzięłam się na odwagę i powiedziałam to co myślę.
- Ale ty i Liam to było najlepsze rodzeństwo jakie znam.
- Ja nie chciałam, za długo to wszystko się we mnie gromadziło.
- Rozumiem cię.
- Chociaż ty jeden.
- Chodź na dół. Porozmawiasz z Liam'em.- pokiwałam twierdząco głową.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego nieznacznie. Nie odpowiedział tylko odwzajemnił uśmiech. Dłużej nie zwlekając poszliśmy na dół. Z początku wahałam się czy wejść do pokoju, jednak zdobyłam się na odwagę.
Liam stał przy oknie i tępo wpatrywał się w gwiazdy. Zaszłam go od tyłu i poczekałam chwilę aż się odwróci. Bez namysłu przytuliłam go.
- Emi, ja przepraszam..
- Nie, nie trzeba.- wzmocniłam uścisk.
- Tak, trzeba. Jestem najgorszym bratem na świecie. Nie zasługuję na taką siostrę jak ty.
- Nie mów tak- posłałam mu niezbyt mocne uderzenie w tył głowy - to ja po prostu robię z igły widły.
- Będę mówił tak ile chcę.
- Nie drąż tematu.- popatrzałam mu w oczy - Kocham cię. - ponownie wtuliłam się w niego. Jednak tą chwilę musiał przerwać dźwięk telefonu stacjonarnego. Przez myśl przemknęło mi krótkie '' Serio?! Teraz? ''
nikt nie poszedł odebrać więc ja musiałam.
- Tak ?
- Emi ?
- Tak, kto mówi?
- Jak to kto ? Camille.
- Oo, co u ciebie ?
- Wszystko dobrze, chciałam ci złożyć życzenia. Więc wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, uśmiechu na twoim słodkim ryjku i miłościi.
- Dziękuję bardzo.
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Dzisiaj urodziłam!
- Aaaaa! Córeczka?
- Tak! Mała Christina.
- Gratuluję !
- Dziękuję, macie w tym samym dniu urodziny.
- O ja! To kiedy mogę wpaść na kawę?
- Za 3 dni możesz.
- Będę na pewno.
- No ja mam nadzieję. Muszę kończyć bo przyszła pielęgniarka. Ucałuj Liam'a ode mnie. Dobranoc.
- Ucałuję, dobranoc.- wow, jaka ja jestem szczęśliwa. Od razu pobiegłam do salonu i ucałowałam Liasia.
- Wow, za co to?
- Camille kazała.
- Mhm.
- Zgadnij co się stało!
- Nie mam pojęcia.
- Urodziła w moje urodziny ! Ma córeczkę, Christinę.
- Wow. Pytałaś kiedy możemy wpaść na kawę ?
- Tak, za 3 dni.- energia mnie tak rozpiera teraz, że chyba nie zasnę.
- Co robimy ?- zapytałam.
- Gramy w butelkę?- odpowiedział pytaniem Niall. Yhm, tak, pewnie - rozległo się po pokoju. Siedliśmy w kółku i czekaliśmy na Liam'a,  który poszedł po jakąś butelkę do gry. Pierwszy kręcił Lou jako najstarszy.
Wypadło na Harrego. Wybrał pytanie.
- W ilu procentach mnie kochasz ?
- Nie ma takiej liczby, kocie.- myślałam, że padnę. Hahahahahahahah. Kręci Hazza, wypadło na Liasia, zadanie.
- Ymm, idź po łyżeczkę.- huhuhuh, jestem ciekawa czy pójdzie. Protestował aż w końcu poszedł i przyniósł łyżkę, ale niósł ją jak jakiś dowód zbrodni. Tym razem wypadło na Nialla. Wybrał zadanie.
- Pocałuj Harrego.- robi się ciekawie. Nie spinali się tylko pocałowali. Tym razem wypadło na Zayna.
- Pocałuj Emily.- zrobiłam minę typu WTF!? Zayn spojrzał na mnie pytająco, poruszyłam tylko ramionami i przybliżyłam się do niego. W jednaj chwili nasze usta spotkały się w krótkim pocałunku. Kiedy byliśmy już w pewniej odległości od siebie uśmiechnęłam się do niego. Graliśmy jeszcze chwile, a potem poszliśmy spać.
Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod pierzynę w samych majtkach i białej bokserce. Otuliłam się moją ciepłą kołdrą i próbowałam zasnąć. Jednak jak na złość ktoś musiał zapukać do drzwi. Powoli uchyliły się i zza nich wyłoniła się głowa Zayna.
- Nie śpisz jeszcze? - zapytałam.
- Nie mogę zasnąć Harry i Lou rozwalili się tak na łóżku, że nie ma dla mnie miejsca. Byłem u Liam'a ale u niego Niall leży na 3/4 łózka. Mogę spać z tobą?
- Yhm, pewnie. Wskakuj!- odsłoniłam skrawek pierzyny, a ten posłusznie położył się koło mnie.
- Dziękuję.- powiedział i ucałował mnie w policzek - Dobranoc.
 - Dobranoc.
Ten dzień nie był może najwspanialszy, ale dobrze go zapamiętam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

NOWI BOHATERZY :


Lucas Schmidt.
Jak na razie singiel, jednak chyba nie nie długo. 
Upatrzył sobie Megan.
Jest bardzo miły. Typ dżentelmena.  


Matt Blue i Kelly Cook.
Są parą od 3,5 miesięcy. Układa się im bardzo dobrze. 
Kelly lubi sobie wypić i pobalować. Matt również jest typem imprezowicza. 



Camille Collins.
Młoda mama. Jej chłopak zostawił ją w 6 miesiącu ciąży. 
Teraz jest zdana na rodzinę Emily i swoją ciotkę. 
Jej ciąża nie była planowana. Była to tzw. ''Wpadka'' na imprezie. 


Megan Bell.
Lubi imprezować. Od dłuższego czasu podoba jej się Lucas. 
Ma nadzieję że coś z tego wyjdzie. 


Sarah Bennett.
Nie dawno rzuciła palenie. 
Jest zakochana w Chris'ie. Wie że chłopak odwzajemnia uczucie.
Obydwaj nie mogą się zdobyć na odwagę, żeby zrobić ten ważny krok. 
Najlepsza przyjaciółka Emi. <3


Sally Edgar. 
Młoda buntowniczka. Zawsze musi postawić na swoim. 
Nie wierzy w miłość i twierdzi, że się nigdy nie zakocha. 


Chris Edwards. 
Jest zadłużony w Sarah. 
Od dzieciństwa przyjaźni się z Emi. 
Ma nadzieję że kiedyś stworzy z Sarah udany związek. 
Najlepszy przyjaciel Emi <3

******

Jakoś mi to chyba poszło. :)
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 
Pozdrawiam. ♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~