sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 10.

~~Środa, 13:45~~

Otworzyłam jedno oko, zaraz po tym drugie. Oślepiła mnie biel za oknem. Śnieg? No co ja się dziwię nie długo święta. Chciałam podnieść głowę, ale poczułam mocny ból. Jejku, czułam jakby moja głowa była bombom zegarową, jeden nie prawidłowy ruch i.. BUM! Ostrożnie się podniosłam na łokciach. Obraz przez chwilę skakał, ale potem się ustabilizował. Delikatnie wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem z zamkniętymi oczyma. 1..2..3.. AAA! To co zobaczyłam przypominało jakiegoś menela, aniżeli mnie. Przejechałam po swoim policzku, zbierając na opuszki  palców czarny cień. Moja twarz wyglądała jak jakieś pobojowisko. Odkręciłam kran i zimną wodą obmyłam buzię. Chłodny strumień przyprawił mnie o przyjemne dreszcze. Czułam się jakby ktoś poraził mnie paralizatorem, ale dla relaksu. Z szafki wyciągnęłam płyn do demakijażu i waciki. Zmoczyłam lekko jeden biały płatek i przejechałam nim po mojej facjacie. Już czystą skórę pomalowałam od nowa. Wyszłam z łazienki wprost do garderoby. Dobrałam strój do obecnej pogody. Cieplusie skarpety otulały moje stopy.
Wciągnęłam jeszcze moje jasno brązowe buty emu. W razie czego wyciągnęłam grubszą kurtkę. Po woli zeszłam na dół. Całą odzież wierzchnią pozostawiłam w werandzie na wieszakach. Udałam się do kuchni. Na stole leżała karteczka i paczka tabletek.
,,Dzień dobry! Śniadanie masz w lodówce, tabletki koło listu. Jesteśmy z chłopakami w studiu. Rodzice standardowo w pracy. Wieczorem narada rodzinna! - Liam.''
Uśmiechnęłam się na myśl o nim, ale jednak głupio mi się zrobiło przywołując wczorajszy obraz. Mimo że byłam wstawiona wszystko pamiętam. Mam nadzieję, że zadzwoni do mnie ten słodziak z klubu.
Będę musiała ich dzisiaj przeprosić. Jak sobie pomyślę o tym, że wczoraj paradowałam przed nimi w samej bieliźnie mam ochotę zapaść się pod ziemię. Kurczaki. Jednak śmiech to zdrowie więc niech mi dziękują. Z lodówki wyciągnęłam talerz z kanapkami. Wciągnęłam może z 2 i zrobiłam sobie kawy. Mojej kawy. Jeszcze nikt nigdy nie poznał receptury. Znam ja tylko ja i tak pozostanie. Jak byłam mała źle ją zaparzyła i w ogóle ''doprawiłam''. Chciałam ją wylać, ale coś mnie kusiło, żeby spróbować i nie pożałowałam. W czasie kiedy woda się gotowała połknęłam tabletki. Usiadłam na jednym z krzeseł i podparłam głowę. W głowie odtworzyłam sobie twarz Max`a. Jaki on przystojny.
I teraz popadnę chyba w jakąś depresję, tu Zayn, a tam Max. Z rozmyśleń wyrwał mnie gwizd czajnika. Zalałam sobie moją miksturę i udałam się do salonu gdzie usiadłam na parapecie i rozkoszowałam się spokojem. Wpatrywałam się w ludzi za oknem. Każdy inny. Jakby każdy miał maskę. Jedni mili i uprzejmi, drudzy groźni i źli. Zabiegani, zmęczeni, wykończeni. Wszyscy ku końcu sił. Jednak nie poddawali się. Biegli w swoją stronę ku zwycięstwu. Biały puch sypał się z nieba na zmęczone twarze przechodniów. Na naszym podjeździe zaparkował czarny van chłopców. Wysiedli z niego wszyscy, żegnając się z kierowcą. Upiłam łyk  napoju. Przeniosłam wzrok z powrotem na londyńczyków. Po drugiej stronie ulicy szła jakaś starsza pani o lasce niosąc zakupy. W pewnym momencie jakiś chłopak bezczelnie popchnął kobietę w wyniku czego upuściła siatki z jedzeniem. Nikt, ale to nikt nie zatrzymał się żeby jej pomóc. Zeskoczyłam z parapetu, położyłam kubek, ubrałam kurtkę i wyszłam na dwór do staruszki. Na dworze spotkałam chłopaków rzucających się śnieżkami. Uśmiechnęłam się do nich i przeszłam przez jezdnię. Podeszłam do tej pani i pozbierałam wszystko co zostało z jej zakupów.
- Dziękuję ci dziecinko.- serdecznie się uśmiechnęła. Miała taki ciepły uśmiech.
- Nie ma za co.- odwzajemniłam gest. Wzięłam od niej siatki i zaoferowałam pomoc w doniesieniu ich do domu. Była bardzo miłą kobietą, miała na imię Alice. Sympatycznie nam się rozmawiało po drodze. Pod jej mieszkaniem stał jakiś chłopak. Razem z Alice podeszłyśmy do niego. Kiedy się odwrócił byłam bardzo mile zaskoczona. Max. Okazało się, że to wnuczek staruszki. Zaprosili mnie na herbatę, a ja nie mogłam odmówić. Weszłam do ciepłego domu. Ściągnęłam buty i w śmiesznych wełnianych skarpetkach ruszyłam do salonu. Mieszkanie ma bardzo starodawnie urządzone, ale z pomysłem. Ze ścian schodziła farba, co nadawało klimatu. Gdzie nie gdzie wisiały obrazy i zdjęcia. W salonie stała biała kanapa i dwa fotele, w ścianie wbudowany był kominek, a wszystkie meble były ciemne. Każda krawędź szafki kończyła się jakimiś wywijasami. Usadowiłam się na kanapie obok mnie usiadł Max. Trochę się ze mnie śmiał po wczoraj, ale co tam. W naszej konwersacji przerwała nam pani Alice. Weszła do pokoju z tacą, a na niej 3 parujące kubki i talerz ciasteczek. Uśmiechnęłam się ciepło do staruszki kiedy podawała mi ciepły napój.
- Dziękuję.- skinęłam głową. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Max jest bardzo dobrym wnuczkiem. Codziennie stawia się u swojej babci zobaczyć jak się czuje, czy nic jej nie jest. Chłopak pracuje w klubie bo zarabia na leki babci. Ponoć jest poważnie chora, ale korzysta z życia ile jeszcze da radę. Wow. Byłam pod wrażeniem. Z zaciekawieniem słuchałam każdego kolejnego słowa tej sympatycznej dwójki.
Fascynujące było to jak są ze sobą zżyci. Między nimi jest taka więź, której chyba nigdy nikt nie zniszczy.
Opowiedziałam im o sobie. Staruszka powiedziała, że chciała by mieć taką wnuczkę jak ja. Spojrzałam na zegarek. 15:05. Trochę się zasiedziałam. Dopiłam moją herbatę i pożegnałam się. W ganku ubrałam kurtkę i buty. Jeszcze raz się pożegnałam i wyszłam. Tuż za drzwiami przeszedł mnie dreszcz. Mróz zaczynałam nie szczypać w policzki. Wyobraziłam sobie jak muszę wyglądać. Rudolf czerwono nosy. Włożyłam moje zziębnięte ręce do kieszeni. Pod domem porządnie otrzepałam buty i weszłam do środka. Zdjęłam bambosze i poszłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy. Tak jak się spodziewałam.
- Hejciaaa.- przywitałam się i podeszłam do okna po moją już zimną kawę. Chwyciłam kubek i postawiłam na regale z książkami, a sama usiadłam na parapecie.
- Cześć.- powiedzieli chórkiem.
- Jak się czujesz?- zapytał Niall.
- Dobrze.. Świetnie, a tak poza tym to chcę was przeprosić.
- Za co?- zaciekawił się Zayn.
- Za wczoraj.- spuściłam głowę- Chociaż było wam to na rękę bo było się z czego śmiać i co oglądać.
- Mówiąc ''oglądać'', co masz na myśli?
- Mnie w samej bieliźnie.
- Wszystko pamiętasz?
- Wszyściutko.
- A w ogóle to gdzie byłaś?- wystrzelił Liam.
- Um, u pani Benson.- uśmiechnęłam się, a oni spojrzeli na mnie dziwnie. Wzruszyłam ramionami i wzięłam do ręki zimny kubek z kawą. Zamoczyłam usta w wychłodzonym napoju.
- Co tam masz?- zapytał Niall.
- Lodowatą kawę.
- Kawę, tą twoją kawę?- tym razem spytał Liam.
- Yep.
- Emily, moja najdroższa, najukochańsza, najlepsza, najpiękniejsza, najmilsza siostro, zrób kawy dla brata i jego przyjaciół.
- Co? Zabrakło ci przymiotników? Musisz się postarać.
- Emily, pamiętasz ostatni wypad na plażę ze znajomymi.- zeskoczyłam z parapetu i posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- Nienawidzę cię.- szurając nogami wyszłam z salonu i pokierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę i wyjęłam kubki. Kolejno do każdego z nich wsypałam odpowiednie miarki składników. Zrobiłam się głodna więc zajrzałam do lodówki.
- Cześć piękna.- usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Zayna.
- Witaj piękny.- zaśmiałam się.
- Czego szukasz?
- Czegoś do jedzenia.
- Mhm. Masz czas dzisiaj wieczorem?- zapytał biorąc winogrono do buzi.
- Um, mam. A dlaczego?
- Niespodzianka. Ubierz się ładnie o 18 będę po ciebie.
- Okej.- uśmiechnęłam się. Czajnik zaczął piszczeć więc zalałam proszki w kubkach.
- Ile chłopcy słodzą?
- Jedną i pół, wszyscy.
- Okej.- wsypałam cukier i zamieszałam każdą po kolei. Zayn wziął 2 i ja 2. Podaliśmy 4 kawy i wróciłam się po ostatnią dla Liama. Usiadłam między Zaynem i Harrym.
- Wow, to jest przepyszne.- chwalił moją miksturę Niall.
- Niall dobrze gada. Jak to zrobiłaś?- zapytał Harry.
- Moja słodka tajemnica.
- Ej, powiedz.- prosił Lou.
- Nigdy w życiu.- wystawiłam język.
- Nawet mi nie chce powiedzieć.- użalał się Liam.
- Biedactwo.- wywinęłam usta w podkówkę, a chłopcy wybuchnęli śmiechem. Mulat pośpiesznie pił swój napój. Było koło 16 miałam jeszcze 2 godziny.
- Dobra ja lecę się szykować. Emily pamiętaj o 18.- rzucił i wyszedł.
- Wychodzicie gdzieś?- dociekał Liam.
- Tak. Nie wiem gdzie.
- W co się ubierasz?- spytał Lou.
- O fuck.- zrobiłam wielkie oczy.
- Chodź pomogę ci.- Louis złapał mnie za rękę i ociągnął na górę do mojego pokoju. Wtargnęliśmy do garderoby. Chłopak zaczął przeglądać wszystkie moje sukienki. Wyciągnął fioletową z krótkim rękawem.
- Teraz jeszcze dodatki.- podszedł do pudełek z biżuterią. Poprzewracał całą zawartość kuferków. Powyrzucał połowę naszyjników. W końcu wybrał odpowiedni. Patrzyłam na niego z fascynacją.
-Eleanor to ma szczęście, że ma takiego chłopaka.
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego? Znasz się na modzie jak mało który.
- Och dziękuję.- pocałował mnie w policzek wybierając rajstopy. Rzucił w moją stronę czarne rajtki i podszedł do butów. To mu poszło szybko. Postawił koło mnie wysokie szpilki.
- No to teraz do kąpieli. Makijaż nie za mocny, ale ciemny.
- Tak jest mój własny stylisto.- zasalutowałam, a ten się zaśmiał.
Wzięłam wszystko i poszłam do łazienki. Zrzuciłam ciuchy, które ubrałam rano i wskoczyłam pod prysznic. Nalałam trochę żelu na gąbkę i dokładnie umyłam ciało. Zapach pomarańczy uniósł się w powietrze. Zaciągnęłam się tą wspaniałą wonią owoców.
Chwyciłam szampon i odpowiednią dawkę rozprowadziłam po włosach. Zapach soczystych jabłek i pomarańczy zmieszał się tworząc coś niezwykłego.
Ujęłam w dłoń słuchawkę prysznica, uregulowałam odpowiedni stan wody i spłukałam całą pianę z ciała. Włosy wykręciłam z wody i wyszłam z kabiny. Tuż za szklanymi drzwiami, na ziemi leżała mata antypoślizgowa na, której stanęłam. Wzięłam dwa ręczniki. Jednym porządnie wytarłam włosy i zawinęłam go, tworząc turban. Drugi posłużył mi do wysuszenia mokrego ciała. Delikatnie przejechałam puszystym materiałem po twarzy, a następnie po reszcie ciała. Włożyłam naszykowaną czarną, koronkową bieliznę i półnaga stanęłam przed lustrem. Wilgotne włosy wyswobodziłam z mocno zaciśniętego ręcznika. Z szafki niedaleko zlewu wyciągnęłam dość tęgą suszarkę. Podłączyłam ją do prądu i naciskając guziczek z dwoma kreseczkami uruchomiłam urządzenie. Moje klaki latały na wszystkie strony. Wyglądałam jak jakaś wiedźma. Istne siano. Suchą już grzywę przeczesałam parę razy. Nałożyłam na siebie wybrane ciuchy i z powrotem stanęłam przed lustrzaną taflą. Włosy zarzuciłam do tyłu i wyciągnęłam z szafki kosmetyczkę. Baza pod makijaż, rozmaite pudry, fluidy, korektory, make-up`y wylądowały na mojej facjacie. Pozostało mi tylko nałożyć cienie. Z małego kuferka wyciągnęłam sporą paletę malowideł. Złapałam za pędzelek i ubrudziłam do w ciemnym proszku. Delikatnie aczkolwiek starannie rozprowadziłam go na górnych powiekach. Malutkie pyłki opadły na polik więc zwinnie je starłam. Ostatecznie związałam włosy w niedbałego koka i wciągnęłam buty. Przeprasowałam sukienkę dłońmi i wyszłam z łazienki. U góry wzięłam głęboki oddech, aż zabolała mnie klatka piersiowa. Wolnym krokiem ruszyłam na dół. Obcasy rytmicznie stukały o panele. Weszłam do salonu gdzie czekali wszyscy łącznie z moim dzisiejszym towarzyszem. Uśmiechnęłam się perliście. Chłopcy perfidnie mi się przyglądali co wywołało na moich policzkach cherubinowy rumieniec.
- Ślicznie wyglądasz.- skomentował mój wygląd Malik, po czym wstał. Ubrany był w czarny garnitur i mlecznobiałą koszulę. Nerwowo złapał za szew marynarki.
- Gotowa?- zapytał. W odpowiedzi dostał skinięcie głową. Podszedł do mnie i szarmancko wziął mnie pod rękę. Louis mrugnął do mnie porozumiewawczo w wyniku czego uroczo zachichotałam. Równym krokiem z Zaynem wyszliśmy z domu. Na podjeździe czekało na nas czarne bmw. Podeszliśmy do niego. Mulat otworzył drzwi od strony pasażera, gestem ręki pokazując, że mam wsiąść. Posłałam mu szeroki uśmiech i zgrabnie weszłam do samochodu. Malik odwzajemnił gest i sam wszedł od strony kierowcy.


~~~~~~~~

Myślę nad założeniem drugiego bloga. ;) Nie wiem czy chcieli byście czytać moje następne wypociny. 
Nie wiem czy wiecie, ale blog jest już mój. Emily oddała mi go pod opiekę. 
Mam nadzieję, że lubicie jak piszę. Już poprzednie 3 rozdziały są tylko i wyłącznie moje. 
Napiszcie w komentarzu co sądzicie o tym rozdziale to dla mnie bardzo ważne. 
Nie obrażę się za słowa krytyki. ☺
Dobranoc <3

sobota, 22 grudnia 2012

Merry Christmas ♥

Mordeczki Wy moje!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam wszystkiego co najlepsze, spełnienia waszych wszystkich marzeń, żebyście zdali/ły do następnych klas z przyzwoitymi średnimi, mega dużo prezentów pod choinką, prywatnego odrzutowca, żebyście mogły polecieć do chłopców, szczęśliwego nowego roku 2013, grubego sylwestra i żebyście po nim dotarli wszyscy do szkoły ogólnie to wszystkiego co sobie życzycie! ♥



Merry Christmas dziąbolągi! 

::/’::/’/’
..’’::’:|:/’:/’......._________
.....’’’|/’/’/........|~~~~~~~|
.......’’|/’/’......C|=======|O
....................(_________)
..........||.....,•’`.._....._..`’•,
..........||.../...... (o)..(o)`....)
..........||..|.............>.........)
..........||...\..........__/........)
..........||.....’•,_............_,•’
.........,||....,~•¯¯\\\\(@)//
.....,•’`.||..............////\\...`’•,
.....’,...||.............////O\\........
..,•’`...,||•’`¯`’•,////......\\.......\
..’,_______,•’.....///...O.../........|
.......,|.||.............................….|
....../...||..................O............|
/’¯’,_...||.............................../
_.’•.___.~...’`...,’•._,.•’•,_..•’ 

hhahahahahhahahahhahahahahahahahhahahahahahahhahhahahaha. ;D


czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 9.

Nie wyglądałam najgorzej więc wróciłam na twitcama. Powiedziałam dlaczego się rozpłakałam. Z każdą chwilą przybywało mi oglądaczy. Jednak większość fani One Direction. ''Jak się czujesz?:)''
Na to pytanie uśmiechnęłam się ciepło.
- Dziękuję, jednak nie czuję się najlepiej. Tęsknota mnie męczy i..- nagle zadzwonił mój telefon.
Odebrałam.
-Tak, słucham... Nie, ej.. Z wielką chęcią.. Hahahhahahahha, Nie.. Wal się zboczeńcu... Jesteś poje*any.. Tak idę.. Nie wiem.. Ona jest za krótka.. Wiem co ci chodzi po głowie.. Spadaj.. Może ją założę, ale nie wiem.. A ty jaką sukienkę założysz?.. Co mnie to że jesteś chłopakiem?.. To załóż tą do połowy uda, hahahahaha.. Ja mam ją założyć?.. Przemyślę propozycję.. A jak mnie ktoś zgwałci? Hahahahah.. Ej, dobra. Nie wiem jak się ubiorę.. O której?.. Okej, to wpadnij po mnie... Będę czekać, pa... ZBOCZUCH!.. No też cię kocham.. Idź już.. Do zobaczenia..- rozłączyłam się. Za pewne zastanawiacie się kto dzwonił. Kto by inny jak nie Chris. Mimo że jest z Sarsonem to i tak jedno mu w głowie. Jeśli się ktoś nie domyślił idziemy wieczorem na imprezę. Zapomniałam w ogóle, że wszyscy to słyszą. Głupkowato się uśmiechnęłam i palnęłam kilka sucharów. Pojawiły się pytania czy to mój chłopak. Kiedy takie zobaczyłam ryknęłam głośnym śmiechem. Odpowiedziałam, że to mój najlepszy przyjaciel. Gdzieś w tłumie pytań odnalazłam jedno na które postanowiłam odpowiedzieć. ''Jak poradziła sobie ze śmiercią mamy.''
- Black- tak miała na imię ta dziewczyna- muszę przyznać, że było to wielkie wyzwanie. Najpierw rozwód, potem taka tragedia. Do tej pory się z tym nie pogodziłam. Może po części. Zawsze kiedy widzę, słyszę coś związanego z mamą mam ochotę zapłakać i tak jest, ale staram się opanować. Na przykład jak nie dawno z tą piosenką. Była ulubionym utworem mamy. Jednak wparcie znalazłam wśród wielu mi bliskich osób. Nawet odnalazłam przyjaciela w moim bracie. Mimo że Liam i ja nie jesteśmy po tych samych rodzicach to i tak jet moim prawdziwym bratem. Kocham go. Karen też traktuję jak mamę, ale jednak nie jak tą prawdziwą, biologiczną. Zawsze twierdzę, że mam dwie mamy i jest mi z tym dobrze. Mój tata cieszy się, że odnalazłam się w nowej rodzinie, a ja cieszę się że nowa rodzina mnie zaakceptowała z moimi wszystkimi wadami. Pierwsze dni były krępujące, ale potem już z górki. To że mam nową mamę to nie znaczy, że nie pamiętam o tamtej. Kocham je obie. Nie wyobrażasz sobie jakie to wspaniałe uczucie wiedząc że masz koło siebie mamę i w sercu która nade mną czuwa. Czasami nawet pojawia się w moich snach. Jednak nie życzę nikomu takiej.. hm.. sytuacji.- gadałam jak najęta. Spojrzałam na zegarek 12:34. Dopiero? Pożegnałam wszystkich i zamknęłam laptopa. Postanowiłam że na obiad pójdę do centrum handlowego i przy okazji kupię sobie coś na wieczór. Spakowałam do torebki wszystko co będzie mi potrzebne i wyszłam. Do centrum miałam 10-15 minut drogi, więc wybrałam spacerek. Po drodze parę razy zatrzymałam się i odpowiedziałam fanką 1D na pytania. W galerii poszłam do KFC. Bardzo lubiłam wszelkiego typu fast foody. Wybrałam B-smart XL Longer i usiadłam przy stoliku. Uwielbiam, w prost uwielbiam longery. Wiem że nie powinnam wcinać tyle nie zdrowego żarełka, ale ich smak jest silniejszy ode mnie. Zauważyłam że od dłuższego czasu przygląda mi się grupka dziewczyn i chłopaków. Nie lubię kiedy ktoś mi się przygląda kiedy jem. Z trudem pochłonęłam moje zamówienie. Pustą tackę odłożyłam na kosz i wyszłam. Pobiegła za mną jedna dziewczyna z tej ekipy. Zdyszana złapała mnie za ramię, a ja się po woli odwróciłam.
- Tak?- zapytałam.
- Czy ty jesteś siostrą.. siostrą Liama z 1D?
- Tak i jeśli masz zamiar dopytywać się o niego to ja podziękuję.
- Nie, nie.. Po prostu oglądałam twojego twitcama i jestem ci wdzięczna bo otworzyłaś mi oczy.
- Wow, nie spodziewałam się, że coś takiego powiesz.
- Mhm.. to ja już pójdę..
- Nie! Masz ochotę na małe zakupy? Idę dzisiaj na imprezę i potrzebny jest mi ktoś kto mi doradzi.
- Okej, tylko pójdę po swoje rzeczy.- odparła i pobiegła po swoje manatki. Widziałam zdziwione miny jej znajomych i triumfalny uśmiech dziewczyny.
- Tak w ogóle to Samanta jestem.- podała mi dłoń.
- Emily. Mogę ci mówić Sam?
- Tak, jasne.- bardzo sympatyczna dziewczyna. Poszłyśmy do sklepu z sukienkami. Istny raj dla kobiety.
Sam pomogła mi wybrać kilka ładnych ciuszków. Weszłam do przymierzalni. Musiałam się rozebrać i ubrać w wybrany strój. Przyodziana wyszłam przed zasłonkę do Samanty. Przekręciła kciuk w dół na znak, że jej się nie podoba. Wróciłam i ubrałam nową sukienkę. Sytuacja powtórzyła się parę razy jeszcze, ale na końcu oczy aż się jej świeciły. Obróciłam się wokół własnej osi. Stwierdziłyśmy, że idealnie się nadaje. Wskoczyłam w swoje ciuchy i z sukienką podeszłam do kasy. Zapłaciłam i wzięłam zapakowany produkt. Kierowałyśmy się teraz do obuwniczego. Dokupiłyśmy do poprzedniego zakupu idealne obcasy. Byłam zadowolona, że Sam mi pomogła. W ramach rekompensaty postawiłam jej kawę. Wiem, że to mało, ale zawsze coś. Wypiłyśmy nasze zamówienia i ruszyłyśmy w stronę domu. Samanta miała po drodze. Pod moim mieszkaniem wymieniłyśmy się numerami. Wykończona zaniosłam torby na górę i wskoczyłam do łóżka. Nie wiem kiedy, ale odpłynęłam.

Obudził mnie Chris.
- Co? To już?- podniosłam się na łokciach.
- No raczej, reszta już jest w klubie.
- Oo, poczekaj muszę się przebrać i umalować.- wyskoczyłam z łóżka jak torpeda. Po drodze chwyciłam zakupy i wbiegłam do łazienki. Błyskawicznie się ubrałam, teraz tylko zostało mi się uczesać i umalować. Poczochrane włosy związałam w koka i zaczęłam makijaż. Fluid, korektor i inne duperele były już na mojej twarzy. Powieki pomalowałam lekko czarnym i szarym cieniem. Włosy rozpuściłam i przeczesałam lekko. Stwierdziłam że ładnie wyglądam z takimi potarganymi. Gotowa wyszłam z łazienki do Chrisa. Sukienka leżała idealnie. Włożyłam tylko jeszcze nowe buty i mogłam wychodzić. Edwards nie odezwał się słowem. Cały czas wlepiał swoje patrzały we mnie z otwartą buzią. Wzruszyłam ramionami, wzięłam torebkę, płaszcz i ruszyłam do wyjścia. Chłopak jak zahipnotyzowany podążał za mną. Prze kluczyłam zamek w drzwiach i z Chrisem ruszyliśmy do klubu. Nie obyło się bez wygłupów. Zaliczyliśmy nawet glebę. No, bo szliśmy sobie pięknie ładnie, kiedy naszła mnie iście dzika myśl i chociaż byłam w sukience to wskoczyłam Edziowi na barana, a że ten się tego nie spodziewał wlecieliśmy w jakieś krzoki. Leżeliśmy i kwiczeliśmy ze śmiechu. Brzuch mnie zaczął okropnie boleć od tego chichrania się. Chris jako dżentelmen pomógł mi wstać i ruszyliśmy dalej. Otrzepałam się z liści i wszystkiego co się do mnie przyczepiło. Pod budynkiem ochroniarz sprawdził nasze dowody i wpuścił do środka. Pomieszczenie przepełnione było zapachem alkoholu, papierosów i potu. Od głośnej muzyki wszystko podskakiwało. W głębi sali przy stoliku siedzieli Matt, Sarah, Meg i Lucas. Chłopcy poszli po drinki, a ja z dziewuszkami <xD> poplotkowałam trochę.
Widać że Sara bardzo kocha Chrisa. Cały czas nawijała co to oni zrobili i jakie mają zamiary. Niby wolność fajna rzecz, ale mieć przy boku chłopaka który zawsze cię wesprze, przy którym będziesz czuła się bezpieczna t jest dopiero rarytas. Z rozmyśleń wyrwali mnie 'mężczyźni' z procentami. Dostałam tequilę z lodem. Zamoczyłam usta w zimnym napoju. Przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Wypiłam wszystko na jednym wdechu, zamroziło mi mózg i poszłam na parkiet. W moje ślady poszła reszta i już po chwili szaleliśmy. Każde jakieś dzikie ruchy, wywijasy. Miałam ochotę na jeszcze jedną kolejkę, ale to potem. Kiedy piosenka się skończyła popędziłam do baru. Wdrapałam się na dosyć wysokie krzesło i podparłam głowę na łokciach. Podszedł do mnie bardzo, mega, przystojny koleś. Barman chyba. Uśmiechnęłam się zalotnie, a on odwzajemnił.
- Czego piękna sobie życzysz.
- Ciebie.- zażartowałam.
- Przykro mi, ale to nie teraz.
- Czyli rozumiem że potem?- poruszałam brwiami.
- Jak sobie pani życzy.
- Emily, jestem.- podałam mu dłoń.
- Max. To w końcu co piękności chcą.
- Już odpowiedziałam- Ciebie.- wskazałam palcem na niego.
- To jak skończę prace, a do picia?
- Zdam się na twój gust.- uśmiechnął się i poszedł po literatkę. Wrócił już z pełną. Postawił przede mną drinka z blue curacao. Wzięłam czarną słomkę do buzi i pociągnęłam jego dzieła. Było trochę cieplejsze niż poprzedni, ale smakowało nieziemsko. Seksownie oblizałam usta. 
- To kiedy kończysz pracę?- zapytałam kolejny raz biorąc łyka mojego drinka.
- No jeszcze trochę mi zejdzie, ale jeśli chcesz możemy wymienić się numerami.
- Jasne.- wzięłam od niego telefon i zapisałam mu mój numer. Uśmiechnęłam się zalotnie i odwracając się na pięcie udałam się na parkiet. Leciała szybka piosenka więc pokazałam co umiem. Kręciłam pupą na wszystkie strony. Moje ręce przecinały powietrze w szalonych ruchach. Wiele mężczyzn przyglądało mi się.
Nie byłam jeszcze pijana, jak na mnie to za mało. Muszę się pochwalić, ale mam mocną głowę. Przetańczyłam jeszcze parę piosenek po czym poszłam do stolika. Tam wypiłam jeszcze parę kolejek. W moim wykonaniu to wygląda mniej więcej tak --> Bach, bach po kielonie, bach, bach poszedł.
Krach, krach w głowie proszę, potrzebuję nosze.
I tak w kółko i kółko. Doszłam do takiej fazy, że rzeczywiście potrzebowałam noszy. Na chwiejnych nogach wywijałam na parkiecie. W ogóle straciłam poczucie czasu. Podszedł do mnie Chris i powiedział że mam iść do domu. Upierałam się strasznie, ale koniec końców dałam się ubłagać. Przechodząc kolo baru krzyknęłam do Max`a, że ma do mnie jutro zadzwonić. Po drodze zaliczyłam parę gleb, ale mi to nie przeszkadzało tylko śmiałam się. No, gdyby ktoś nagrał mnie wyglądała bym jak pijany psychopata. Edwards grzecznie zadzwonił do drzwi mojego domu. Zdziwiło mnie kto otworzył. Liam? <o.O> Rzuciłam się na szyję chłopakowi. Wiedział w jakim jestem stanie więc wciągnął, dosłowne wciągnął mnie do środka i podziękował Chrisowi że mnie odprowadził. Poszłam do salonu nie pacząc na to gdzie i na kogo się kładę, położyłam się. Usłyszałam jęk więc położyłam się na ziemi i zaczęłam śpiewać.
,, Las chrismas, aj gew ju maj hart. Dat tu wery nekst dej cu gewy du łej "
Ktoś się ze mnie rył, a ja dalej śpiewałam, wszystkie hity odprawiłam im leżąc na podłodze. Zakończyłam ostatnią piosenkę i usiadłam na tyłku.
- Idę się kąpać.- oznajmiłam wszystkim zgromadzonych.
- Okej, to idź.
- Idę.- wstałam i kołysałam się z nogi na nogę- Idę, idę, idę, idę turururu, idę.- chłopacy ryli się ze mnie nie miłosiernie. Odprawiłam jeszcze ''dżastina bibera'' i poszłam do łazienki. Doczłapałam do pomieszczenia, gdzie zrzuciłam z siebie sukienkę i inne duperele. Stałam przed lusterkiem w czarnej bieliźnie.
- Li, li, li, li, li Liam!- darłam ryja.
- Ha, ha, ha, ha, ha Harry!
- Lu, lu, lu, lu Louis!
- Ze, ze, ze, ze, ze, Zayn!
- Nia, nia, nia, nia, Niall! - gromkie śmiechy dochodziły do moich uszu. Próbowałam odkręcić wodę, ale mi to nie wychodziło. Otworzyłam drzwi i w samej bieliźnie poszłam do salonu. Chichy chłopaków ucichły nagle.
- Liam! Liam!- krzyczałam mimo, że stała koło niego.
- Co?- zapytał spokojnie.
- Kran się na mnie obraził i nie chce się odkręcić.- wygięłam wargi w podkówkę. Niall był cały czerwony ze śmiechu i po woli zaczynał płakać. Li westchnął i poszedł nalać mi wody. Klapnęłam na jego miejscu koło Harrego. Cały czas byłam pół naga.
- Wiesz co..- odwróciłam się w jego stronę
- Co?- zapytał.
- Lubię cię.- uśmiechnęłam się słodko- I ciebie i ciebie i ciebie.-wskazałam kolejno na resztę.
- I wiesz co ci powiem?
- Nie wiem.
- Że idę kąpu, kąpu!- ryknęłam mu w twarz i pobiegłam do łazienki. Woda była już gotowa więc wskoczyłam do niej, bez bielizny już. Jak małe dziecko bawiłam się pianą i śpiewałam jakieś moje ''pieśni''.
Cysta wyszłam z wanny i ubrałam spodnie w kratę i luźną bluzkę. Wychodząc z łazienki potknęłam się o moja torebkę, ale złapałam równowagę i nie zaliczyłam gleby. Poszłam do chłopaków i powiedziałam im grzecznie ''dobranoc''.
U mnie w pokoju, wpełzłam do wyrka i zasnęłam.



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Na pocieszenie!

Na pocieszenie Calii i na wynagrodzenie braku rozdziału....
IMAGINY Z GIFAMI!


Ty: Harry jak trafisz ciastkiem do buzi czeka cię nie zapomniana noc! 
Harry:


Niall: Chłopacy co Zayn robił wczoraj w nocy z [t.i]?
Chłopcy:

Zayn:


Ktoś: Kto kocha [t.i]?
Niall:

Ty: Niall! Kochanie co ma być na obiad?
Niall:
Ty: Okej, ale najpierw posprzątaj w domu, inaczej z obiadu nici.
Niall:


*Wchodzisz do łazienki z Lou bo chcesz pokazać mu, że coś nie tak z kranem.
Wchodzicie i widzicie:
Louis:


Idziesz na spacer z Lou. Przechodzi koło was mega przystojny koleś i puszcza ci oczko.
Lou na to:


Ty: Lou, kochanie założę się że nie przeskoczysz przez Harrego.
Lou:
Niall: Pff, co to miało być? Popatrz na mnie!


*Harry zadzwonił do ciebie i zaprosił cię na randkę, zgadzasz się.*
Reakcja Harrego:
Lou na to:


Ty: Zayn, słoneczko! Musimy iść na zakupy po..
Zayn:

Ty: ...bieliznę.
Zayn:


Odpisałaś Harremu że zgadzasz się i pójdziesz z nim na randkę.
Harry:

Paul: CHŁOPCY! CALII JEST SMUTNA!
Chłopcy pędzą ci na pocieszenie. ;-)


Ktoś: Liam czy ty nie byłeś umówiony na randkę z [t.i]?
Liam: Racja!


Ty: Harry! Złamałam obcas.
Harry:

Niall wypatrzył cię w tłumie na ich koncercie:

Reporter: Niall czy ta dziewczyna *pokazuje twoje zdjęcie* jest twoją nową wybranką?
Niall:


Ty: Zayn oglądamy jakiś horror?
Zayn:
Teraz już możemy!

Niall dowiedział się, że nie ma już ciastek:


Ktoś: Umówiłeś się na dzisiaj z [t.i]?
Louis:

Ktoś: No, a nie dawno mówiła, że jesteś brzydki.
Lou:


Ty: Chłopcy! Dzisiaj na obiad pizza!
1D: 

~~~~~~~~~~~~~~~

To na tyle. ;)
Jeszcze raz przepraszam, że nie dodałam rozdziału. ;< 
Kocham was.;*

sobota, 15 grudnia 2012

Zjebałam..

Cześć,
na początku chcę was bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przeprosić, bo dzisiaj nie dodam rozdziału.
Datę udostępnienia przesuwam na środę. Od poniedziałku byłam chora, wręcz zdychałam. Nie dałam rady nic napisać. Głowa była jak bomba zegarowa myślałam, że wybuchnie. Jeszcze raz PRZEPRASZAM. ;*
Zrobiłam dzisiaj nowy nagłówek. Mam nadzieję, że się spodoba. ;)
Paa. ;-)

wtorek, 11 grudnia 2012

Hejo!

Siemaaaa!
Założyłyśmy takie 'służbowe' gg. Jeśli chcecie popisać tak sobie, na temat naszej pracy, zapraszamy.
Nr: 45583272 :)
Piszcie kiedy chcecie. Pozdrawiamy Ce i Em.<3

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 8.

~~Czwartek, 12:23~~

Rano (jak dla mnie) wykonałam standardowe czynności. Wyszłam z toalety i pokierowałam się do kuchni. Powoli zeszłam po schodach. Po drodze zaliczyłam parę razy ścianę i futrynę od drzwi do pomieszczenia z lodówką. Delikatnie oparłam się o framugę, spojrzenia chłopców zatrzymały się na mnie. Mogłam się spodziewać że już tu będą. Stałam tak trochę czasu, zespół nie powiedział ani słowa. W końcu ruszyłam ku lodówce. Wyciągnęłam z niej karton soku pomarańczowego. Nie chciałam tracić czasu na szukanie szklanki więc odkręciłam korek i najzwyczajniej w świecie pociągnęłam z gwinta. Czułam na sobie wzrok moich znajomych. Przetarłam wargi rękawem od piżamy. Odstawiłam napój na miejsce i oparłam się o blat szafki.
- Dzień dobry.- odparłam, a potem głęboko ziewnęłam.
- Dzień dobry.- chórkiem się przywitali.
- Co dobrego robicie na śniadanie?
- Teraz to już czas na obiad.- zaśmiał się Irlandczyk.
- To co jest na obiad?
- My idziemy na miasto nie wiem jak ty z Zayn`em.- odparł Liam.
- My też raczej pójdziemy na miasto. Musimy się pokazać.- Mulat się uśmiechnął do mnie. Minęłam ich wszystkich i poszłam się ubrać. Wdrapałam się po schodach. Gdy znalazłam się już w garderobie przystanęłam i zastanawiałam jak się ubrać.  Przeanalizowałam wszystkie ubrania (jest tego sporo) i postanowiłam ubrać się w to. Pofalowałam włosy, nałożyłam makijaż żeby nie było widać sińców, włożyłam buty i okulary. Wyszykowana wybyłam do Zayn`a. Stał przy wyjściu ubierając buty. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się. Podeszłam do niego.
- Gotowa?- zapytał.
- Jak najbardziej.- uśmiechnęłam się. Za kluczyłam drzwi i poszliśmy. Szliśmy za rękę. Słońce ocieplało moją  buzię. Czułam się szczęśliwa. W odległości paru metrów zauważyliśmy paparazzich. Kiedy zaczęli nam robić zdjęcia razem z moim towarzyszem uśmiechaliśmy się, machaliśmy im.
- Gdzie idziemy?- przerwałam ciszę, która jednak nie dobijała mnie.
- Jeśli chcesz możemy iść na obiad.
- Szczerze to nie mam apetytu.
- No ja też, zjadłem duże śniadanie.
- Więc gdzie idziemy?
- Centrum handlowe?
- Możemy iść.- pociągnęłam go za rękę w stronę galerii. W budynku dopadło nas pełno fanek.
- Jesteście parą?- zapytała niska brunetka.
- Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem. Zayn podpisał autografy i zrobił sobie zdjęcia z fankami. W końcu mogliśmy iść na zakupy. Zauważyłam sklep z sukienkami.
- Zay, możemy tam wejść?
- No pewnie, jeśli chcesz.- ucałowałam go w policzek i weszliśmy do sklepu. Był to raj. Chwyciłam parę sukienek i weszłam do przebieralni. Pierwsza była ombre. Bardzo mi się spodobała. Wyszłam przed zasłonę kabiny i pokazałam się Zaynowi.
- Fajnie?
- Genialnie, bierz ją.- odarł. Uśmiechnęłam się szeroko. Przymierzyłam jeszcze kilka. Zayn kazał mi kupić trzy. Ombremozaikę, i takie cudo. Zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu. Zayn zauważył męski sklep, do którego od razu poszliśmy. Kupił dżinsową kamizelką, szarą bluzę, koszulę w kratę, i full cap`a. Zrobiliśmy jeszcze pełno zakupów. Zay kupił mi sweterek w którym się zakochałam. Musieliśmy zadzwonić po auto chłopców bo z taką ilością zakupów do domu byśmy nie doszli. Zayn to wspaniały człowiek. Nie rozumiem jak mogą być na niego hejty. Bo co zrobił? Bo jest przystojny? Bo ma świetny głos? Bo dobrze zarabia? Bo razem z Harrym, Niallem, Louisem i Liamem wybili się na rynku muzycznym? Nie ogarniam tych którzy za to go nienawidzą. Nie znają go, a pochopnie oceniają. Nie mają pojęcia przez co przechodził, a traktują jak śmiecia. Nie wiedzą jaki jest, a twierdzą że pedał, szmaciarz i jakieś inne jeszcze. Jeśli poznasz człowieka i to dobrze to możesz stwierdzać jaki jest, ale jeśli nie masz o nim pojęcia to zamknij pysk bo żal się robi jak tylko go otworzysz. Myślisz że oni nie mają uczuć? Wyobraź sobie że mają. Nie możliwe? No popatrz. Nie raz już płakali przez bezsensowne hejty. Twierdzisz że jak jest sławny to rozpuszczony? Nie, oni trzymają dystans, a ty im po prostu zazdrościsz wszystkiego. Jest wiele ludzi którzy wskoczyli by za nimi w ogień, a ty ranisz ich fanów. Nie wiem za co to wszystko. Nie wygląd świadczy o człowieku, lecz serce. Z rozmyśleń wybudził mnie mój chłopak.
- Emi, auto już jest.
- Tak, tak.- poszliśmy do samochodu. Zakupy włożyliśmy do bagażnika i usiedliśmy na tylnym siedzeniu. Oparłam głowę o ramię Mulata i zamknęłam oczy. Poczułam jak całuje mnie w czoło. Radio cicho grało, nie słychać było żadnego szmeru. Silnik samochodu chodził cicho, spokojnie. Tak jakby nie chciał przeszkodzić chwili. Jechaliśmy może z 20 minut. Korki, korki, korki. -.-
Zaparkowaliśmy na podjeździe chłopców. Myślałam, że pojedziemy do mnie. Wyszłam i wyciągnęłam nasze zakupy. Wykończona położyłam się w salonie na kanapie. Po chwili koło mnie siedział już Zayn.
- Jestem wykończona.- wydyszałam.
- No, nie wiedziałem że zakupy z tobą są takie.
- Jakie?- podniosłam się na łokciach.
- Męczące.
- Zapamiętam to sobie.- z powrotem się położyłam. Poczułam że przygniata mnie jakiś ciężar. Podniosłam wzrok i zobaczyłam nikogo innego jak Zayna.
- Po-powaliło?
- Nie, dlaczego?- odpowiedział z uśmieszkiem.
- Nie wiem. Chciałam iść sadzić szpinak w doniczce.
- Nie lubię szpinaku.
- Ałaaaa!- wydarłam się na co jak poparzony zeskoczył ze mnie. Nagle jak znikąd zebrało mi się na pawia.
Wybiegłam do łazienki i zwymiotowałam do sedesu. Na chwiejnych nogach wstałam. Umyłam zęby. Podtrzymał mnie mój chłopak i zaprowadził na górę do swojego pokoju.
- Poczekaj tu.- rzucił i wyszedł. Zdjęłam buty i bejsbolówkę po czym położyłam się na łóżku. Bardzo wygodne muszę przyznać. Z hukiem do pokoju wleciał mój braciszek. Skąd on tu?
- Emily wszystko ok?- zapytał zdyszany.
- Tak, znaczy nie.. źle się czuję.
- Oo.- przytulił mnie i położył się obok.
- Ej, ej, ej, ej Payne, wara od Emily!- warknął Mulat. Nie wiem jak znalazł się w pokoju jak nie było go tu przed chwilą.
- Malik proszę nie po nazwisku.
- Dobrze, ale teraz won z mojego łóżka.
- A może ja nie chcę żeby szedł.- wtrąciłam się.
- To ja pójdę.- postawił na półce wodę oraz tabletki i z hukiem wyszedł z pokoju.
- Wziął sobie to na poważnie?- spojrzałam na Liama.
- Nie wiem.- wyplątałam się z objęć brata i pobiegłam za Zaynem. Siedział w salonie z resztą. Usiadłam mu na kolanach i wyszeptałam.
- Zay, ja żartowałam.
- Pff, możesz do niego wracać.
- Ejj-szturchnęłam go w bok, a w pokoju pojawił się brat- weź przestań. Przepraszam.
- Idź sobie do swojego braciszka.
- Dobrze!- powiedziałam już głośno i wstałam. Pożegnałam się z Liamem, Harrym, Niallem i Louisem, a potem wyszłam z domu. Obładowana torbami z ciuchami tłukłam się przez miasto. Nie wiem o co chodzi Zaynowi. Albo sobie żartuje, albo ma takie humory. W domu zaniosłam wszystkie zakupione rzeczy do góry. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. Usłyszałam standardowy dzwonek mojego telefonu. Zaczęłam szukać go po torbie. W końcu mogłam odebrać.
-Słucham.
-Emily, Emi, Em. Co porabiasz?
-Siedzę i piję herbatę, a co?
-No bo mi się nudzi i myślałam o spacerku z Christiną.
-Um, niestety nie mogę. Okropnie się czuję.
- Oo, kuruj się! Buziaki.
- Dziękuję, ucałuj Christinę ode minie.
- Na pewno. Nie przeszkadzam ci. Idź się położyć, paa.
- Dobrze, paa.- rozłączyłam się i weszłam na tt. Miałam twetta od Malika.
Zaśmiałam się i napisałam do niego sms'a. 
" i love you too ♥ "- szczerzyłam się do telefonu. Chociaż głupio było że przepraszał przez twittera. 
Dopiłam napój, i skakałam po kanałach. Zatrzymałam się na wiadomościach.
Z ostatniej chwili! 
Dziś przed południem z więzienia, uciekł groźny przestępca. Jego zdjęcie można zobaczyć na naszej stronie. Adres w dole ekranu. Wszystkie kobiety prosimy o szczególną uwagę na ulicy. Ostatnimi czasy mężczyzna porwał 18 letnią dziewczynę. Wszystkie nastolatki powinny tymczasowo zostać w domach pod nadzorem rodziców. Oddaję głos do studia..
Szybko weszłam na podany adres. Spojrzałam w oczy mężczyzny na zdjęciu. Tak to był ten sam facet który mnie oprawił. Zatrzasnęłam komputer i położyłam się. Zasnęłam..

~~~~~~

Obudziłam się zalana potem. Spojrzałam na zegarek 10:25. Szybko włączyłam kalendarz w telefonie. Wtorek. CO?! To wszystko było snem? Nie jestem z Zaynem? Nie było porwania? Wow. Mam nasrane w główce i to ostroooo! Wyjęłam z mojej torby czarny zeszyt poobklejany moimi obrazkami, znaczkami itp.
Tak to był mój pamiętnik. Wyjęłam z niego długopis i zaczęłam pisać.

Drogi Pamiętniku!
Nie mam najlepszego początku dnia. Koszmarny sen wyprowadza mnie z równowagi. 
To co w nim przeżyłam było okropne? Nie wiem czy to dobre słowo. 
Miał swoje plusy i minusy. Dlaczego? Miałam przy sobie jego-Zayna. 
Codziennie mogłam widzieć jego czekoladowe tęczówki, nawet byliśmy ze sobą. 
Taa, do dzisiaj nie mogę zebra się na odwagę i powiedzieć mu co czuję. 
Ja dłużej nie mogę siedzieć przy nim jak koło przyjaciela. Chcę się do niego przytulić, pocałować.
Od jak długiego czasu się w nim kocham. Idiotka? Może i, ale z uczuciami!!!

Gwałtownie zamknęłam zeszyt i z powrotem włożyłam do torby. Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się, uczesałam i pokierowałam się na dół. Skoro jest wtorek to chłopcy są jeszcze 2 dni w trasie- pomyślałam. Byłam sama w domu. Rodzice w pracy, Li w trasie. Usiadłam bez czynnie na kanapie i nie wiem na co, ale czekałam. Wyciągnęłam laptopa taty. Włączyłam go i przeleciałam po paru stronach. Postanowiłam zrobić twitcama.
Na początku nie miałam zbyt dużo oglądających 10-15, ale potem zaczęli rozsyłać linki i zrobiło się 2 439 oglądających. OMG! Gadałam od czapy, robiłam śmieszne miny. Zobaczyłam że Liam udostępnia moje wygłupy. Zaśmiałam się. Dostawałam wiele pytań. Wkurzyłam się bo większość dotyczyła 1D. Ktoś kazał mi zaśpiewać. Zapytałam co by chciał. Podawali dużo piosenek. W pewnym momencie ktoś wysłał Heart On Fire. Ulubiona piosenka mamy. Włączyłam sobie podkład i zaczęłam śpiewać. Pod koniec drugiej zwrotki zaczęłam płakać. Dostałam pozytywne komentarze, ale też kilka negatywnych. Zostawiłam laptopa na stoliku i poszłam do łazienki się ogarnąć. Nie wyglądałam najgorzej więc wróciłam na twitcama. 

piątek, 7 grudnia 2012

Trolololo. ;D

Witka!
Mam sprawę, jeśli chcecie być informowane na tt o nowych rozdziałach podajcie mi swoje twittery  w komentarzu. ;) 
Co do rozdziału:
Pojawi się jutro wieczorem. Możecie spodziewać się wszystkiego. ;D Zabijecie mnie ale cóż. ;-)
Pomysł Em jak coś! c;
Poza tym dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i wszystko co możliwe. <3 / ce.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Liebster Awards.

Wow, po raz kolejny zostałam nominowana do Liebster Awards. ;) Dziękuję ci Calii. <3
Pytania:

1. Skąd dowiedziałaś się o 1D ?? 
Hm? Byłam u koleżanki no i ona miała ich plakaty, zdjęcia itp. No i włączyła mi ich piosenkę (WMYB) no i mi się bardzo spodobała. Tak się zaczęła moja przygoda z One Direction. <3
2. W jakim woj. mieszkasz ?? 
Łódzkim. 
3. Którego z członków 1D lubisz najbardziej ?? 
Zayn`a. ;)
4. Masz aktualnie chłopaka/ podoba ci się ktoś ?? 
Nie mam chłopaka. Tak szczerze mówiąc to nie mam nikogo na oku. 
5. Spodnie czy spódniczki ?? 
Oba lubię. 
6. DO której klasy chodzisz ?? 
I gimnazjum.
7. Gdzie chciałabyś mieszkać ?? 
W Londynie, Paryżu, albo USA. <3
8. Jesteś osobą towarzyską ?? 
Jak najbardziej. ;D
9. Jakiego wykonawce lubisz najbardziej ?? ( oprócz 1D ) 
Eda Sheerana. *.*
10. Gdzie najbardziej chciałabyś pojechać ?? 
Londynu, Paryża, Tokio, albo USA.
11. Jaką książkę lubisz najbardziej ??
Nie mam ulubionej, bardziej wolę filmy. ;)


Nie mianuję już blogów bo przedtem mianowałam. 
Jeszcze raz dziękuję. <3