- Ej, weźcie wyłączcie to !
- Dlaczego ? Bardzo fajny film.- powiedział Harry.
- Ja wiem, że jest fajny, ale zbyt często się rozklejam. W ogóle..- nie zdążyłam dokończyć bo zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam chłopców i wyszłam do przedpokoju. Dzwoniła mama.
- Tak?
- Emi gdzie jesteście?
- U chłopców. No zespołu.
- Liam nie odbierał komórki, myślałam że się coś stało.
- Nie, wszystko jest w porządku.
- Opieprz go tam, że nie odbiera.
- Okej, nie ma sprawy.
- To ja już nie przeszkadzam, tylko wróćcie dzisiaj do domu.
- Wrócimy !
- No ja mam nadzieję. Kończę, pa.
- Yhm, pa.- uśmiechnęłam się głupia do komórki. Włożyłam ją do kieszeni i wróciłam do pokoju.
- Kto dzwonił ? - zapytał nie kto inny jak Liam.
- Mama.
- Po co ?
- Kazała cię opieprzyć, że nie odbierasz telefonu. Myślała, że coś się stało.- Li już nic nie powiedział tylko sprawdził ile ma nie odebranych połączeń od mamy. Jego mina mówiła sama za siebie.
- Ej, nie chce mi się oglądać tego filmu.- odparłam z niechęcią w głosie.
- No mi też za bardzo nie.- z takim samym akcentem powiedział Niall, po czym podszedł do odtwarzacza i wyjął płytę. Było już koło 15. Spojrzałam na każdego po kolei. Byli tak samo znudzeni jak ja.
- Co robimy?
- Nie wiem, przeszedł bym się gdzieś, ale wszędzie roi się od fanek.- Zayn.
- Ja tam idę sobie do kosza porzucać.- powiedziałam wychodząc z pokoju.
- Okej, idź.- odparł któryś tam. Poszłam więc na za dom pod kosz. Piłka była w ich garażu. Lubiłam grać w kosza, w szkole zawsze jeździłam na mecze, nawet dzięki mnie powstała szkolna drużyna. Z Liamem chodziliśmy do tej samej szkoły zanim jeszcze nasi rodzice się zaczęli spotykać. W szkole to zawsze Li, zdobywał pochwały i dobre oceny, a kiedy wyszło że nasi rodzice się pobiorą każdy nauczyciel napieprzał mi, że powinnam brać z niego przykład. Wkurzało mnie to i to bardzo. Kiedy o tym pomyślałam mocno kopnęłam piłkę. Zasadziłam w nią z taką siłą, że aż noga mnie mooooooocno zabolała.
- Aaaaa ! - wydarłam się na całą ulicę. No i oczywiście jak na moją komendę z domu wybiegł Liaś.
- Co jest ? Dlaczego krzyknęłaś?- mówił przerażony.
- Krzyknęłam bo kopnęłam piłkę i mnie noga zabolała.- próbowałam go uspokoić.
- Nic ci nie jest ? - dalej dramatyzował.
- Nic mi nie jest, nie boj się.
- Będę się bał ile będę chciał.- odparł przytulając mnie - Kocham cie i nie chcę, żeby ci się coś stało.
- Zawsze chciałem mieć siostrę.- ze smutkiem w głosie powiedział Niall.
- Jeśli cię lepiej poznam to będę tratowała cię jak brata.- szeroko się uśmiechnęłam do Irlandczyka.
- Więc jestem Niall James Horan, urodziłem się 13 września 1993 roku w Mullingar w Irlandii...- opowiadał mi o sobie dosyć długo. Nie byłam mu dłużna więc opowiedziałam też o sobie. Powiedziałam wszystko o co pytał. Nasze opowieści przeistoczyły się w śmieszne historie z dzieciństwa.
- Hahahhahah, jak byłam mała nie jadłam tego co mi przygotowała mama tylko wyjadałam z miski psa bo twierdziłam, że on dostaje lepsze.
- Nie gadaj, ja jak byłem mały popłakałem się jak zobaczyłem sztuczną szczękę mojego dziadka bo myślałem, że wszystkie zęby mu tak wypadły i że jak będę większy to też tak będę miał.
- To ja raz latałam po podwórku w samym pampersie i z miską na głowie krzycząc '' Maka-paka, maka-paka, maka-paka.''
- Hahahhahahah. Mocna jesteś.
- To jeszcze nic, bo kiedyś jak tata spal i chciałam go obudzić to walnęłam go tam gdzie nie powinnam, wiesz gdzie i tata spadł z łóżka no to ja z płaczem uciekłam do pokoju babci i dziadka i schowałam się pod łóżkiem.
- Ja raz wszedłem pod łóżko, a potem nie umiałem wyjść.- ze śmiechu nie mogłam kiedy tak sobie opowiadaliśmy. Takie chwile są bezcenne. Siedzieliśmy na betonie po turecku i mieliśmy bekę w cały świat.
Kosmos normalnie. *-* Tak się zagadaliśmy, że zgubiliśmy rachubę czasu i z 15 zrobiła się 20.
- Chodźmy do domu, zrobię wam kolację.
- Jesteś najlepsza ! - krzyknął Horanek. Tak jak powiedziałam tak też zrobiliśmy. Poszliśmy do domu i przyrządziłam im kolację. Żeby przygotowanie nie trwało zbyt długo wybraliśmy kanapki.
Bardzo nam smakowały. Niallo się ich nawpychał że myślałam, że wybuchnie. No ale sama nie byłam lepsza też wrąbałam chyba z takich 5.
- Już mogę cię nazywać swoją siostrą.- rzucił z pełną buzią Irlandczyk.
- Dlaczego niby ?
- Bo masz taki sam apetyt jak ja.- słodko się uśmiechnął.
- Ło jeje, jeje. Po prostu lubię jeść, jem wszystko co mi w rękę wpadnie. Jestem jak niszczarka do jedzenia, ale na szczęście mam dobrą przemianę materii więc nie tyję.- szyderczo się uśmiechnęłam. Po czym... beknęłam. Jaki wstyd ! Niall spadł z kanapy i tarzał się po podłodze.
- No co, chyba nie powinnam się wstydzić.
- Masz rację nie powinnaś, ale to było śmieszne.- ledwo co powiedział Harry.
- Ha-ha-ha.- ''zaśmiałam się'' z kpiną. Wkurzyłam się na nich więc wyszłam z salonu i poszłam do kuchni. Stanęłam przy otwartej lodówce i zastanawiałam się co wziąć sobie do picia. Woda, sok pomarańczowy, sok marchewkowy, sok wieloowocowy, woda cytrynowa i truskawkowa. Wybrałam to co najbardziej lubię czyli sok pomarańczowy <3 Piłam go małymi łyczkami. Zmęczona byłam, spać mi się chciało. Wróciłam więc do salonu i poinformowałam Liam'z, że idę do domu. Miałam świadomość że jak ja pójdę to i on. Pożegnałam się z moim braciszkiem Niallem i resztą, znaczy nie całą resztą bo nie było jeszcze Lou. Chłopcy nalegali żebyśmy zostali u nich na noc jednak byłam nie ugięta i postanowiłam iść do domu. Nie szliśmy zbyt długo ponieważ mieszkamy nie daleko ich lokum. W domu przywitałam się z rodzicami i poszłam wziąć kąpiel. Mimo to że była 21:30 poszłam spać. Nie musiałam długo czekać aż odpłynę do krainy morfeusza.
- Ej, nie chce mi się oglądać tego filmu.- odparłam z niechęcią w głosie.
- No mi też za bardzo nie.- z takim samym akcentem powiedział Niall, po czym podszedł do odtwarzacza i wyjął płytę. Było już koło 15. Spojrzałam na każdego po kolei. Byli tak samo znudzeni jak ja.
- Co robimy?
- Nie wiem, przeszedł bym się gdzieś, ale wszędzie roi się od fanek.- Zayn.
- Ja tam idę sobie do kosza porzucać.- powiedziałam wychodząc z pokoju.
- Okej, idź.- odparł któryś tam. Poszłam więc na za dom pod kosz. Piłka była w ich garażu. Lubiłam grać w kosza, w szkole zawsze jeździłam na mecze, nawet dzięki mnie powstała szkolna drużyna. Z Liamem chodziliśmy do tej samej szkoły zanim jeszcze nasi rodzice się zaczęli spotykać. W szkole to zawsze Li, zdobywał pochwały i dobre oceny, a kiedy wyszło że nasi rodzice się pobiorą każdy nauczyciel napieprzał mi, że powinnam brać z niego przykład. Wkurzało mnie to i to bardzo. Kiedy o tym pomyślałam mocno kopnęłam piłkę. Zasadziłam w nią z taką siłą, że aż noga mnie mooooooocno zabolała.
- Aaaaa ! - wydarłam się na całą ulicę. No i oczywiście jak na moją komendę z domu wybiegł Liaś.
- Co jest ? Dlaczego krzyknęłaś?- mówił przerażony.
- Krzyknęłam bo kopnęłam piłkę i mnie noga zabolała.- próbowałam go uspokoić.
- Nic ci nie jest ? - dalej dramatyzował.
- Nic mi nie jest, nie boj się.
- Będę się bał ile będę chciał.- odparł przytulając mnie - Kocham cie i nie chcę, żeby ci się coś stało.
- Zawsze chciałem mieć siostrę.- ze smutkiem w głosie powiedział Niall.
- Jeśli cię lepiej poznam to będę tratowała cię jak brata.- szeroko się uśmiechnęłam do Irlandczyka.
- Więc jestem Niall James Horan, urodziłem się 13 września 1993 roku w Mullingar w Irlandii...- opowiadał mi o sobie dosyć długo. Nie byłam mu dłużna więc opowiedziałam też o sobie. Powiedziałam wszystko o co pytał. Nasze opowieści przeistoczyły się w śmieszne historie z dzieciństwa.
- Hahahhahah, jak byłam mała nie jadłam tego co mi przygotowała mama tylko wyjadałam z miski psa bo twierdziłam, że on dostaje lepsze.
- Nie gadaj, ja jak byłem mały popłakałem się jak zobaczyłem sztuczną szczękę mojego dziadka bo myślałem, że wszystkie zęby mu tak wypadły i że jak będę większy to też tak będę miał.
- To ja raz latałam po podwórku w samym pampersie i z miską na głowie krzycząc '' Maka-paka, maka-paka, maka-paka.''
- Hahahhahahah. Mocna jesteś.
- To jeszcze nic, bo kiedyś jak tata spal i chciałam go obudzić to walnęłam go tam gdzie nie powinnam, wiesz gdzie i tata spadł z łóżka no to ja z płaczem uciekłam do pokoju babci i dziadka i schowałam się pod łóżkiem.
- Ja raz wszedłem pod łóżko, a potem nie umiałem wyjść.- ze śmiechu nie mogłam kiedy tak sobie opowiadaliśmy. Takie chwile są bezcenne. Siedzieliśmy na betonie po turecku i mieliśmy bekę w cały świat.
Kosmos normalnie. *-* Tak się zagadaliśmy, że zgubiliśmy rachubę czasu i z 15 zrobiła się 20.
- Chodźmy do domu, zrobię wam kolację.
- Jesteś najlepsza ! - krzyknął Horanek. Tak jak powiedziałam tak też zrobiliśmy. Poszliśmy do domu i przyrządziłam im kolację. Żeby przygotowanie nie trwało zbyt długo wybraliśmy kanapki.
Bardzo nam smakowały. Niallo się ich nawpychał że myślałam, że wybuchnie. No ale sama nie byłam lepsza też wrąbałam chyba z takich 5.
- Już mogę cię nazywać swoją siostrą.- rzucił z pełną buzią Irlandczyk.
- Dlaczego niby ?
- Bo masz taki sam apetyt jak ja.- słodko się uśmiechnął.
- Ło jeje, jeje. Po prostu lubię jeść, jem wszystko co mi w rękę wpadnie. Jestem jak niszczarka do jedzenia, ale na szczęście mam dobrą przemianę materii więc nie tyję.- szyderczo się uśmiechnęłam. Po czym... beknęłam. Jaki wstyd ! Niall spadł z kanapy i tarzał się po podłodze.
- No co, chyba nie powinnam się wstydzić.
- Masz rację nie powinnaś, ale to było śmieszne.- ledwo co powiedział Harry.
- Ha-ha-ha.- ''zaśmiałam się'' z kpiną. Wkurzyłam się na nich więc wyszłam z salonu i poszłam do kuchni. Stanęłam przy otwartej lodówce i zastanawiałam się co wziąć sobie do picia. Woda, sok pomarańczowy, sok marchewkowy, sok wieloowocowy, woda cytrynowa i truskawkowa. Wybrałam to co najbardziej lubię czyli sok pomarańczowy <3 Piłam go małymi łyczkami. Zmęczona byłam, spać mi się chciało. Wróciłam więc do salonu i poinformowałam Liam'z, że idę do domu. Miałam świadomość że jak ja pójdę to i on. Pożegnałam się z moim braciszkiem Niallem i resztą, znaczy nie całą resztą bo nie było jeszcze Lou. Chłopcy nalegali żebyśmy zostali u nich na noc jednak byłam nie ugięta i postanowiłam iść do domu. Nie szliśmy zbyt długo ponieważ mieszkamy nie daleko ich lokum. W domu przywitałam się z rodzicami i poszłam wziąć kąpiel. Mimo to że była 21:30 poszłam spać. Nie musiałam długo czekać aż odpłynę do krainy morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział 1, proszę.
Mam nadzieję, że wam się spodoba :).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zapraszam do komentowania, udostępniania i dodawania się do obserwatorów :)
+ jeśli ktoś ma jakieś zastrzeżenia co do opowiadania proszę pisać.
Swobodnie i luźno piszesz, historia jest mega zabawna ;) Z uwagi, że muszę się do czegoś doczepić, jak to ja: interpunkcja! Poza tym język ładny, trochę niedopracowany, ale pisząc, wyszlifujesz umiejętności ;) Szlifuj się, diamenciku!
OdpowiedzUsuńzgadzam się z z Sparkle super zabawne i tak luźno fajneee <3 oby tak dalej ; *
OdpowiedzUsuńDziękuję. ;*
UsuńSądzę, że opowiadani w których nie ma własnych słów są nudne/sztywne. Już nie długo rozdział 2 :)
Fajny blog <3 Dodałam już II część imagina więc jeśli chcesz to zjarzyj ! ;) I koniecznie dodawaj 2 rozdział xx
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńChętnie bym wpadła tylko nie posiadam adresu.
UsuńNie obrażę się jeśli podasz linka. :)
Jestem w trakcie pisania 2 rozdziału więc nie długo dodam. ;*
http://vashappenincarrot.blogspot.com/
UsuńMy się już tak jakby znamy ;)
to ty? zajebiście piszesz ♥
UsuńDziękuję ty też ♥ I szybciutko dodawaj 2 rozdział, błagam!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń