poniedziałek, 5 listopada 2012

Rozdział 3.

~~Środa, 12:05~~

Standardowo 'rano' zaczęłam szukać komórki. Spojrzałam na godzinę, a potem na datę. Dzisiaj moje urodziny! Szybko wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki odprawić poranną toaletę. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż.
Prosto z łazienki poszłam do szafy. Mój znienawidzony dylemat ''W co ja mam się ubrać?''.
Wybranie ciuchów zawsze zajmuje mi dużo czasu. Po dłuższej chwili postanowiłam, że dzisiaj ubiorę TO.
Włosy związałam w niedbałego koka. Powolnym, zdecydowanym krokiem zeszłam na dół. Liam i reszta zespołu siedzieli w salonie. Rodzice o dziwo jeszcze byli w domu. Przywitałam się i trochę porozmawiałam.
- Emi, idziemy dzisiaj z ojcem na bankiet.
- O której ?
- O 17.
- Czyli będziecie teraz w domu?
- Chcielibyśmy, ale nie możemy. Jedziemy do cioci Kelly.
- Yhm.- powiedziałam z niezadowoleniem. Nie miałam ochoty na jedzenie. Poszłam do salonu z oczekiwaniem, że Liam pamięta o urodzinach. Powiedziałam smętnie ''Cześć'' i opadłam na fotel.
Wyjęłam z kieszeni telefon i spostrzegłam, że mam 8 nie odebranych i 4 wiadomości.
Pierwsza była od Matt'a.
'' Hej, mam nadzieję że Cię nie obudziłem. Jeśli to zrobiłem to przepraszam, ale chciałbym ci życzyć WSZYSTKIEGO NAJ, NAJ, NAJLEPSZEGO, DUŻO ZDROWIA, SZCZĘŚCI I PRZEDE WSZYSTKIM MIŁOOOOOOŚCI ! <3 STO LAT ;D '' 
Druga była od Sarah :
'' Kochanie ! Dzisiaj twoje urodziny. Wiem nie zawsze było między nami kolorowo, ale wiedz że CIĘ KOCHAM ♥ Wszystkiego najlepszego i spełnienia wszystkich, ale to wszystkich marzeń :* ''
Trzecia była od babci i dziadka również z życzeniami, a czwarta była od Chris'a. Jako jedyni pamiętali.
Jak głupia śmiałam się do telefonu, aż spłynęła mi po policzku łza szczęścia. Cieszę się, że jest wokół mnie garstka osób która zawsze mnie wspomoże, pocieszy. Byłam meeega szczęśliwa, a za razem wkurzona. Kiedy Liam miał urodziny rodzice wyprawili mu imprezę, a o moich najzwyczajniej zapomnieli tak samo jak Liam. Podniosłam wzroki i zobaczyłam, że zespół bacznie mi się przygląda. Zaczęłam się śmiać i ocierałam łzy płynące z moich oczu. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Tak ? - odebrałam nie wiedząc kto dzwoni.
- Hej Emi ! Tu Chris.
- Oo, hej.
- Dostałaś mojego sms'a ?
- Tak, dziękuję Ci bardzo.
- Nie ma za co. Twoje święto, wypadało złożyć życzenia. Masz ochotę na kawę?
- Z wielką chęcią.
- Okej, bądź gotowa, za 15 minut będę u ciebie.
- Dobrze, czekam.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- rozłączyłam się i włożyłam telefon do kieszeni. Banana miałam na ryjcu od ucha do ucha.
- Kto dzwonił ? - zapytał ciekawski Liam.
- Chris.- odpowiedziałam beznamiętnie.
- Po co ?
- Zaprosił mnie na kawę, a z resztą nie twój interes.- byłam wkurzona.
- Emi, coś się stało ? Jesteś jakaś inna.- posłałam mu złowrogie spojrzenie i poszłam poprawić makijaż.
Gotowa zeszłam na dół. Miałam jeszcze 5 minut. Usiadłam na schodach i czekałam. *Din don*
Wreszcie ! Szybkim krokiem podeszłam i otworzyłam drzwi, chwyciłam torebkę i wyszłam krzycząc do Liam'a, że idę. Przywitałam się z Chris'em przez buziaka w policzek. Szyliśmy do mojej ulubionej kawiarenki. Mieliśmy do niej 10 minut drogi. Szliśmy śmiejąc się i gawędząc o czym popadnie. Kiedy Chris otworzył drzwi do kawiarenki sparaliżowało mnie stali tam Matt, Kelly, Meg, Sally, Lucas, Sarah. Krzyknęli głośne ''Wszystkiego najlepszego Emily.'' Łzy napłynęły mi do oczu i jedna po drugiej wolno zaczęły spływać po policzkach. Po kolei podchodzili do mnie i składali mi życzenia. Dostałam od nich płytę z filmem na który są nasze zdjęcia i inne przeżycia, bransoletkę z serduszkiem na którym było wygrawerowane Forever Togeher. Wszyscy mieli takie bransoletki. Siedzieliśmy w kawiarence może z jakieś 4 godziny. Postanowiliśmy że pójdziemy do mnie, rodziców nie ma i jak znam życie to chłopaków też.
Była 18:30. Po drodze do mojego mieszkania wygłupialiśmy się jak jakieś dzieci. To własnie ta grupka ludzi daje mi szczęście i za to ich kocham. Tak jak myślałam byliśmy sami w domu. Na stole w kuchni leżała kartka, że chłopcy wyszli na spotkanie z menadżerem i że dzwoniła do mnie babcia. Wysłałam wszystkich do salonu, a sama zadzwoniłam do babci. Tak jak myślałam złożyła mi życzenia nie tylko ona bo jeszcze dziadek, Andy <kuzyn> i Isabel <dziewczyna Andy'ego>. Po odłożeniu słuchawki poszłam do salonu. Wspaniale się czuję w ich towarzystwie. Jak już pisałam KOCHAM ICH ! <3
Wygłupiając się, śmiejąc, rozmawiając, śpiewając siedzieliśmy u mnie. Koło 20 wszyscy się rozeszli i umówiliśmy się w klubie. Również o 20 przyszli chłopcy. Nawet się z nimi nie przywitałam tylko poszłam się szykować do klubu. Wybrałam TAKI strój i zeszłam na dół. Weszłam do salonu powiedzieć Liam'owi, że wychodzę. Wszyscy przyglądali się mi, trochę to krępujące.
- Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę.
- Gdzie idziesz i z kim ?
- Do klubu z Chris'em, Matt'em, Kelly, Meg, Sally,Lucas'em, Sarah.
- O której będziesz?
- Nie wiem.- rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia już chciałam wychodzić kiedy zawołał mnie Liam.
- Emi!
- Co !?
- Chodź.- nie chętnie poszłam z powrotem do salonu.
- Co?
- Po co dzwoniła babcia?
- Dzwoniła złożyć życzenia.- odparłam bez uczuć i skierowałam się ku wyjściu, już naciskałam klamkę kiedy  Liam zdziwiony zawołał.
- Życzenia? Z jakiej okazji?
- Urodzin.
- Czyich?
- Moich.- nacisnęłam klamkę i wyszłam nie chciałam drążyć tematu. Udałam się do Meg, ponieważ chciała żebym po nią przyszła.

`Narrator.

- Zapomniałem o jej urodzinach.- chodził w kółko po pokoju Liam.
- Stary, uspokój się. Emi nie jest na tyle zła, żeby długo się gniewać.- próbował uspokoić go Louis.
- Mam się uspokoić? To nie jest pierwszy raz. W tamtym roku rodzice całkiem zapomnieli i przypomnieli sobie dopiero dwa dni po.
- Nie dobrze.- zmartwił się Zayn.
- Cholera ! Jak mogłem znowu napomnieć !?
- Teraz już nic nie zdziałasz.- klepał go po ramieniu Harry. Chłopcy próbowali uspokoić Liam'a. Jednak chłopak był tak zdenerwowany, że Harry, Louis, Niall i Zayn zostali u niego na noc.
Emily z przyjaciółmi bawiła się w klubie do 23, ponieważ grupka mężczyzn rozpętała bójkę impreza została przerwana. Emi wróciła do domu rozpromieniona. Jednak czuła żal do rodziców i Liam'a.

`Emily.

Impreza została przerwana przez bójkę jakiś pijaków. Mimo że mam żal do rodziców i Liam'a, jestem szczęśliwa. Do domu wracaliśmy w spokoju, co jest dla nas nie normalne. Idąc poczułam lekką wibracje w torebce. Dostałam sms'a od cioci:
'' Hej, mała. STO LAT ! <3
Chciałam Cię poinformować, że dzisiaj Twoi rodzice zostają u mnie na noc.'' 

Normalka, tata zalał się w trupa, mama trochę mniej, a ciocia nie ma auta bo wujek pojechał do pracy. True story. Powolnym krokiem wracaliśmy do domu. Kiedy otworzyłam drzwi spostrzegłam światło w salonie. Czeka na mnie Liaś. Ta, cieszę się niezmiernie. Jak torpeda wyleciał z pokoju.
- Emi, ja przepraszam, ja..
- Ty? Co ty? Liam daruj sobie, co roku ta sama gadka. Mogę się założyć, że pamiętasz o urodzinach każdego z zespołu. Nie, ja nie oczekuję tony prezentów. Chciała bym tylko pamięci,-rozpłakałam się- żebyście pamiętali. Wiesz jakie to uczucie? Nie, nie wiesz bo o twoich urodzinach pamiętają wszyscy. Masz mnie, rodziców, zespół, rodzinę i fanki. Ja? Ja mam tylko przyjaciół i dziadków. Smutno mi, chociaż powinieneś się domyśleć. Kocham cię, ale jednak mam do ciebie żal.
- Emi..
- Nie, Liam.- powiedziałam oschle i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, zakluczyłam się i padłam na łóżko. Płakałam. Możecie myśleć że to głupie, jednak to już któryś rok z rzędu. Po pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Emi, mogę wejść? To ja Zayn.- nic nie odpowiedziałam tylko wstałam otworzyć mu drzwi i wróciłam do łóżka. Nic nie mówił tylko podszedł i mnie przytulił. Nie protestowałam, po prostu wtuliłam się w niego.
- Przykro mi.
- Nie ma czego, po prostu dzisiaj wzięłam się na odwagę i powiedziałam to co myślę.
- Ale ty i Liam to było najlepsze rodzeństwo jakie znam.
- Ja nie chciałam, za długo to wszystko się we mnie gromadziło.
- Rozumiem cię.
- Chociaż ty jeden.
- Chodź na dół. Porozmawiasz z Liam'em.- pokiwałam twierdząco głową.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego nieznacznie. Nie odpowiedział tylko odwzajemnił uśmiech. Dłużej nie zwlekając poszliśmy na dół. Z początku wahałam się czy wejść do pokoju, jednak zdobyłam się na odwagę.
Liam stał przy oknie i tępo wpatrywał się w gwiazdy. Zaszłam go od tyłu i poczekałam chwilę aż się odwróci. Bez namysłu przytuliłam go.
- Emi, ja przepraszam..
- Nie, nie trzeba.- wzmocniłam uścisk.
- Tak, trzeba. Jestem najgorszym bratem na świecie. Nie zasługuję na taką siostrę jak ty.
- Nie mów tak- posłałam mu niezbyt mocne uderzenie w tył głowy - to ja po prostu robię z igły widły.
- Będę mówił tak ile chcę.
- Nie drąż tematu.- popatrzałam mu w oczy - Kocham cię. - ponownie wtuliłam się w niego. Jednak tą chwilę musiał przerwać dźwięk telefonu stacjonarnego. Przez myśl przemknęło mi krótkie '' Serio?! Teraz? ''
nikt nie poszedł odebrać więc ja musiałam.
- Tak ?
- Emi ?
- Tak, kto mówi?
- Jak to kto ? Camille.
- Oo, co u ciebie ?
- Wszystko dobrze, chciałam ci złożyć życzenia. Więc wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, uśmiechu na twoim słodkim ryjku i miłościi.
- Dziękuję bardzo.
- Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę. Dzisiaj urodziłam!
- Aaaaa! Córeczka?
- Tak! Mała Christina.
- Gratuluję !
- Dziękuję, macie w tym samym dniu urodziny.
- O ja! To kiedy mogę wpaść na kawę?
- Za 3 dni możesz.
- Będę na pewno.
- No ja mam nadzieję. Muszę kończyć bo przyszła pielęgniarka. Ucałuj Liam'a ode mnie. Dobranoc.
- Ucałuję, dobranoc.- wow, jaka ja jestem szczęśliwa. Od razu pobiegłam do salonu i ucałowałam Liasia.
- Wow, za co to?
- Camille kazała.
- Mhm.
- Zgadnij co się stało!
- Nie mam pojęcia.
- Urodziła w moje urodziny ! Ma córeczkę, Christinę.
- Wow. Pytałaś kiedy możemy wpaść na kawę ?
- Tak, za 3 dni.- energia mnie tak rozpiera teraz, że chyba nie zasnę.
- Co robimy ?- zapytałam.
- Gramy w butelkę?- odpowiedział pytaniem Niall. Yhm, tak, pewnie - rozległo się po pokoju. Siedliśmy w kółku i czekaliśmy na Liam'a,  który poszedł po jakąś butelkę do gry. Pierwszy kręcił Lou jako najstarszy.
Wypadło na Harrego. Wybrał pytanie.
- W ilu procentach mnie kochasz ?
- Nie ma takiej liczby, kocie.- myślałam, że padnę. Hahahahahahahah. Kręci Hazza, wypadło na Liasia, zadanie.
- Ymm, idź po łyżeczkę.- huhuhuh, jestem ciekawa czy pójdzie. Protestował aż w końcu poszedł i przyniósł łyżkę, ale niósł ją jak jakiś dowód zbrodni. Tym razem wypadło na Nialla. Wybrał zadanie.
- Pocałuj Harrego.- robi się ciekawie. Nie spinali się tylko pocałowali. Tym razem wypadło na Zayna.
- Pocałuj Emily.- zrobiłam minę typu WTF!? Zayn spojrzał na mnie pytająco, poruszyłam tylko ramionami i przybliżyłam się do niego. W jednaj chwili nasze usta spotkały się w krótkim pocałunku. Kiedy byliśmy już w pewniej odległości od siebie uśmiechnęłam się do niego. Graliśmy jeszcze chwile, a potem poszliśmy spać.
Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod pierzynę w samych majtkach i białej bokserce. Otuliłam się moją ciepłą kołdrą i próbowałam zasnąć. Jednak jak na złość ktoś musiał zapukać do drzwi. Powoli uchyliły się i zza nich wyłoniła się głowa Zayna.
- Nie śpisz jeszcze? - zapytałam.
- Nie mogę zasnąć Harry i Lou rozwalili się tak na łóżku, że nie ma dla mnie miejsca. Byłem u Liam'a ale u niego Niall leży na 3/4 łózka. Mogę spać z tobą?
- Yhm, pewnie. Wskakuj!- odsłoniłam skrawek pierzyny, a ten posłusznie położył się koło mnie.
- Dziękuję.- powiedział i ucałował mnie w policzek - Dobranoc.
 - Dobranoc.
Ten dzień nie był może najwspanialszy, ale dobrze go zapamiętam.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

NOWI BOHATERZY :


Lucas Schmidt.
Jak na razie singiel, jednak chyba nie nie długo. 
Upatrzył sobie Megan.
Jest bardzo miły. Typ dżentelmena.  


Matt Blue i Kelly Cook.
Są parą od 3,5 miesięcy. Układa się im bardzo dobrze. 
Kelly lubi sobie wypić i pobalować. Matt również jest typem imprezowicza. 



Camille Collins.
Młoda mama. Jej chłopak zostawił ją w 6 miesiącu ciąży. 
Teraz jest zdana na rodzinę Emily i swoją ciotkę. 
Jej ciąża nie była planowana. Była to tzw. ''Wpadka'' na imprezie. 


Megan Bell.
Lubi imprezować. Od dłuższego czasu podoba jej się Lucas. 
Ma nadzieję że coś z tego wyjdzie. 


Sarah Bennett.
Nie dawno rzuciła palenie. 
Jest zakochana w Chris'ie. Wie że chłopak odwzajemnia uczucie.
Obydwaj nie mogą się zdobyć na odwagę, żeby zrobić ten ważny krok. 
Najlepsza przyjaciółka Emi. <3


Sally Edgar. 
Młoda buntowniczka. Zawsze musi postawić na swoim. 
Nie wierzy w miłość i twierdzi, że się nigdy nie zakocha. 


Chris Edwards. 
Jest zadłużony w Sarah. 
Od dzieciństwa przyjaźni się z Emi. 
Ma nadzieję że kiedyś stworzy z Sarah udany związek. 
Najlepszy przyjaciel Emi <3

******

Jakoś mi to chyba poszło. :)
Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. 
Pozdrawiam. ♥

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

2 komentarze: