piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 4.

~~Czwartek, 10:34~~

Dzisiejsza pobudka nie była zwykła, ponieważ obudziłam się w objęciach Mulata. Dopiero teraz zauważyłam, że Zayn jest bez koszulki. Próbowałam wydostać się z jego objęć delikatnie jednak nie jestem w tym za dobra i obudziłam go. 
- Dzień dobry.- przywitałam go.
- Hej, dawno już nie śpisz?
- Nie, przed chwilą się obudziłam. Przepraszam, że ci przeszkodziłam.
- Nie ma sprawy. Rzadko kiedy zdarza mi się tak długo spać.
- Trzeba by iść zrobić śniadanie.
- Wypadało by.- usiadł na krawędzi łóżka i mocno ziewnął. Ja wstałam i podeszłam do szafy. Czułam że Malik przygląda się mojej pupie. Koniec, końców byłam w samych majtkach i białej bokserce. Zwróciłam głowę ku oknu sprawdzić jaka pogoda. Na niebie zawisały szare cumulusy. Głośno westchnęłam i zaczęłam szperać w szafie. Rezultatem moich poszukiwań było TO. Zwinnie wskoczyłam w wybrane łaszki. Moje rozczochrane włosy związałam w niedbałego koka, a rzęsy pociągnęłam tuszem. Powolnym chwiejnym krokiem zeszłam na dół. Od razu skręciłam do kuchni.
- Hejcia ! - ryknęłam na całą posiadłość do chłopców siedzących przy stole.
- Cześć!- odkrzyknęli mi chórem.
- Co ty taka pełna entuzjazmu dzisiaj ?- zapytał dziwnie się nie mnie patrząc Liam.
- Tak jakoś. Nie mogę?
- Nie, no jasne że możesz. Czyżby w nocy się coś stało?
- Ym, standardowo spałam.
- Z Zayn'em !- zrobili synchroniczne ''uuu''.
- No i ? - zapytałam robiąc dziwną minę.
- I to że spaliście razem.
- A, to że śpię z chłopakiem w jednym łóżku musi oznaczać, że uprawialiśmy sex? Ogarnijcie się zboczeńcy.
Niall spał z Tobą, uu. Harry spał z Lou. Mogę ująć to tak samo.- Tak wkurzyłam się. Spałam z chłopakiem i to ma oznaczać sex? Nie miałam zamiaru dłużej stać w kuchni z nimi. Popędziłam na górę i zakluczyłam się u siebie w pokoju. Dostałam sms'a od Sarah :
,, Emi, POMOCY ! Już dłużej nie dam rady żyć z Chris'em w przyjaźni. :c
Możesz z nim porozmawiać? Proszęęęęęęę ! ♥ '' 
Odpisałam jej że pomogę, po czym zadzwoniłam do Edwardsa.
- Witaj Edziu.
- Dzień dobry Emilio.
- Proszę cię nie Emilio.
- To przestań na mnie mówić Edziu.
- Ale to takie fajne.
- Ja wiem, EMILIO. - specjalnie podkreślił to imię.
- Dobra, Edziu dupsko w troki i biegusiem stawiasz się u mnie.
- Co ty znowu knujesz?
- Jak znowu?
- Już nie pamiętasz? Nasz miły dzień na plaży, kiedy..
- Pamiętam, nie wypominaj mi tego !
- Powiesz mi o co chodzi?
- Jak przyjdziesz to się dowiesz.
- Niech ci będzie.
- Ha! To do zobaczenia Edwardzie.
- Nie wkurzaj mnie Emilio.
- Ejj.
- Do zobaczenia.
- No, no idź.- rozłączyłam się i usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki szkicownik i zaczęłam rysować. Nie miałam zbytnio weny więc narysowałam to :

Akurat kiedy odkładałam szkicownik zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół.
Drzwi otworzył mu Liam. Kiedy Chris mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął i pomachał. Podeszłam do niego, żeby się z nim przywitać. Mocno go przytuliłam i dałam buziaka w policzek.
- Witaj, Edwardzie.
- Dzień dobry, Emilio.- rzuciłam mu złowieszcze spojrzenie.
- Idź do mnie do pokoju, a ja skoczę po przekąski.
- Już się robi.- zasalutował i czym prędzej skierował się do mojej sypialni. Skręciłam do kuchni i wyjęłam z szafki moje ulubione żelki i chipsy, z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy. Z pełnymi rękami poszłam na górę. Zapukałam nogą i krzyknęłam, żeby mi otworzył. Kiedy już odłożyłam wszystko na biurko zaczęłam
- Chris, zadzwoniłam po ciebie bo jest dosyć ważna sprawa.
- Mów!
- Chodzi o Sarah. Widzę jak na siebie patrzycie, jak boli was że nie możecie podejść do siebie i się pocałować, przytulić czy okazać jakoś inaczej czułości. Wiem że darzysz ją dość silnym uczuciem i wiem że nie możecie zdać się na odwagę, żeby zrobić ten pierwszy krok który może zmienić wasze życie. Sarah jest w tobie po uszy zakochana i ty w niej chyba też. Pomogę ci ją zdobyć tylko powiedz czy tego chcesz.
- Em, to nie jest takie proste..
- Ja ci pomogę.
- Ale co z tego, że mi pomożesz jak ja i tak nie mam odwagi się jej zapytać.
- Chris, wierzę w ciebie i wiem, że dasz sobie radę tylko musisz chcieć.
- Ja chcę..
- No widzisz. Bierz się za nią bo nie długo może być za późno.
- Na pewno mi pomożesz.
- Tak ! Więc... - wytłumaczyłam mu co powinien zrobić po czym poszłam nalać nam soku. Kiedy chciałam mu podać szklankę z sokiem przewróciłam się i wylałam wszystko na siebie. Byłam cała pomarańczowa.
Zaczęłam się śmiać jak idiotka, Chris też nie mógł się powstrzymać. W końcu kiedy się uspokoiliśmy, podniosłam się z ziemi i posprzątałam. Przeprosiłam chłopaka i poszłam do garderoby wybrać coś.
- Chris! Idziesz teraz do Sarah?
- Powinienem ?
- Jeśli czujesz, że jesteś gotowy.
- Pójdę.- po tych słowach wiedziałam już, że nie będę siedziała w domu z chłopakami i postanowiłam iść do skate parku. Wybrałam TO i wróciłam z powrotem do Edzia.
- Chodź. Pójdziemy kupić jej kwiaty.
- Okej.
- Po spotkaniu od razu do mnie zadzwoń.
- Dobrze, Emilio.- w drodze do kwiaciarni cały czas rozmawialiśmy. Kiedy byliśmy już przy sklepie zorientowałam się że jestem na tyle inteligentna że idąc do skate parku zapomniałam deskorolki. Pogratulować mi tylko. Kupiliśmy kwiaty i Chris skierował się do domu Sarah, a ja do siebie.
W domu przywitał mnie tata.
- Hej mała.
- Cześć tato.- uśmiechnęłam się - Co tak wcześnie?
- Skończyłem wypisywać wszystkie papiery i jestem.
- Mhm.
- Słyszałem, że był u ciebie Chris.
- Tak był.- mój tata zbytnio nie akceptuje moich znajomych, twierdzi że mnie demoralizują.
- Rozmawialiśmy już o tym.
- Wiem, ale przecież Chris jest miły, przyjacielski, szarmancki. Nie rozumiem co z nim nie tak.
- Ściąga cię na zła drogę, Emily.
- Nie prawda.
- Prawda, odkąd zaczęłaś zadawać się z tamtą grupą jesteś inna, ubierasz się wyzywająco, chodzisz na imprezy, jesteś bardziej pewna siebie, częściej się kłócimy.
- Kłócimy się dlatego, że to ty wszczynasz te wszystkie spory !
- Ja? Nie ma mnie praktycznie cały czas w domu.
- Właśnie, nie ma cię. Kiedy już jesteś robisz o wszystko awantury.
- Emily nie pozwalaj sobie ! - czułam że zespół nas podsłuchuje.
- Mówię to co myślę.
- Emily.
- CO !?
- Kultury, nie tak cię wychowałem.
- Ty mnie wychowałeś? Ha! Nigdy cię nie było w domu, a kiedy już byłeś wrzeszczałeś. To zawsze mama pomagała mi we wszystkim, przytuliła mnie, powiedziała ''kocham cię'', a ty? Co ty dla mnie zrobiłeś? Zostawiłeś mamę. Nawet nie pojawiłeś się na jej pogrzebie, nie zawiozłeś mnie i ty raczysz się nazywać ojcem? - zbulwersowałam się jak nigdy dotąd.
- Masz zakaz przyprowadzania do domu swoich znajomych i gdziekolwiek wychodzenia.
- Jestem pełnoletnia mogę robić co chcę.
- W moim domu nie możesz.
- To jest też mój dom.
- Nie i nie pozwalaj sobie.
- Nawet nie umiesz przyjąć krytyki.
- Owszem nie umiem.
- Nie chcę cię znać.- krzyknęłam mu prosto w twarz i uciekłam do swojego pokoju. Usłyszałam tylko krótkie ''Emily, zaczekaj''. Ojciec nawoływał mnie, ale ja miałam to za przeproszeniem w dupie. Trzasnęłam mocno drzwiami i padłam na łóżko. Płakałam. Kiedy już w miarę mi przeszło otworzyłam laptopa i włączyłam tt. Napisałam :
'' Niech smutek kiedyś stanie się dla mnie miłym wspomnieniem. xx ''
Zaraz pojawiło się pełno komentarzy typu : Co jest?, Coś się stało? itp. Olałam to i zatrzasnęłam urządzenie.
Włączyłam jakiś dobry polski rap. Nie wiem czy wspominałam, ale moja mama była Polką. Rodzice mamy mieszkają w Polsce. Zawsze kiedy mnie coś trapi włączam polskie piosenki. Smutki zatapiam w kawałkach Te-Tris'a <3 Jakoś mi to wtedy leci. Głośność MAX i jest okej. Włączyłam Te-Tris - Ile mogę?.
Wygodnie położyłam się na łóżku i po cichu zaczęłam śpiewać. Dłońmi mocno marszczyłam pościel ściskając ją. Podskoczyłam jak poparzona z łóżka i poszłam się przebrać. Wybrałam TO. Jakoś mało zajęło mi zastanawianie się nad strojem. Wciągnęłam buty, wyłączyłam muzykę i wyszłam z pokoju. Na regalu zeszłam po schodach. Tata tam coś krzyczał, ale miałam na to wylewkę. Chłopacy przyglądali się z salonu co wyprawiam. Trzasnęłam drzwiami i poszłam przed siebie. Podążałam ciemnymi ulicami Londynu. Usiadłam w parku na ławce i popatrzałam w ugwieżdżone już niebo. W głowie miałam pełno myśli, ale te jedne przeważały wszystkie.
Dlaczego Ciebie nie ma przy mnie, mamo? Wiesz jak mi Cię brakuje? Zawsze mogłam się tobie wygadać, przytulić cię, pożartować sobie z tobą. Teraz mam tylko Liam'a i najlepszych w świecie przyjaciół. Tata robi mi awanturę o wszystko, a z Karen się widuję tylko jak wcześnie wstanę. Brakuje mi Ciebie i to tak cholernie mocno, że nie umiem tego wyrazić słowami. Nikt nie może wyjaśnić co teraz czuję. Zmieszanie? Złość? Miłość? Nie wiem. Jak ja bym chciała Cię teraz przytulić, wypłakać ci się w ramię. Dlaczego to właśnie Ciebie, Bóg musiał zabrać na drugą stronę? Wiedz, że Cię kocham i kochać nie przestanę. Na zawsze będziesz w mim sercu. KOCHAM CIĘ ! - to wszystko plątało się w moich myślach. Podkuliłam nogi pod brodę i zaczęłam płakać. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Coś, co było dla mnie kiedyś niemożliwością stało się prawdą. Rozklejałam się jak małe dziecko. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i napisałam do Li.
'' Mógłbyś przyjść do parku na naszą ławkę? Potrzebuję Cię.'' wysłała i z powrotem schowałam komórkę. Cały czas płakałam. Po chwili słyszałam, że ktoś biegnie w moja stronę. Powolnym ruchem odwróciłam głowę i zauważyłam zdyszanego Liam'a. Nic nie mówił tylko usiadł i mocno mnie przytulił. Również objęłam go rękami, a twarz wtuliłam w jego ramię.
- Li, nie chcę wracać do domu.
- Nie musisz, pójdziemy do nas, do chłopaków.- serdecznie się uśmiechnął.
- Czasami czuję się przy tobie jak przy mamie i za to tak mocno Cię kocham.- wzmocniłam uścisk.Nie odpowiedział tylko pocałował mnie w czoło. Wstaliśmy i wolnym krokiem podążaliśmy do lokum zespołu.
Tuż pod drzwiami mieszkania zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu było napisane Edward.♥ 
- Słucham cię.- odebrałam. Próbowałam nie okazać, że coś jest nie tak.
- Kazałaś zadzwonić, więc dzwonie.
- I jak?
- No więc, jesteśmy razem.
- Wiedziałam, że ci się uda! Gratuluję.
- Nie dziękuję.
- Masz rację nie zapeszaj.- od razu się uśmiechnęłam.
- Gdyby nie ty to za pewne bym teraz siedział i rozmyślał jak by tu zagadać. Jesteś wielka!
- Dziękuję.
- Przepraszam, ale muszę kończyć bo Sarah przychodzi na wieczór filmowy.
- Miłej zabawy, paa.
- Paa.- schowałam telefon do kieszeni i weszłam do domu. Li dawno już wszedł. Ściągnęłam buty i poszłam do salonu. Przywitałam się i siadłam po turecku na kanapie koło Niall'a.
- Zjadłbym coś!- wydukał blondasek.
- Nie obrażę się jeśli mi też coś zrobisz.- uśmiechnęłam się ciepło.
- Właśnie w tym problem, że nie chce mi się dupska podnieść.
- Harry.- zrobiłam maślane oczka.
- Co ci zrobić?
- Stawiam na twoją wyobraźnie.
- Źle robisz!- uświadamiał mnie Zayn.
- Dlaczego? Myślę, że Harry nie jest taki chamski żeby mnie otruć.- powiedziałam to takim tonem, że Styles poczuł jakąś  satysfakcję. Kiedy wyszedł złośliwie uśmiechnęłam się do reszty.
- Nie zła jesteś.- wyciągnął rękę w celu przybicia mi piątki Lou. Bez krępacji przybiłam. Wiedziałam, że jak wejdę do tego domu poprawi mi się humor. Praktycznie zapomniałam o wszystkim.
- Leci coś dobrego w tym pudle?
- Chcieliśmy oglądać mecz Chelsea-Real Madryt.
- Meczyk? Dawaj, dawaj, dawaj, dawaj!- kocham piłkę nożną.
- Lubisz nożną?
- Czy lubię nożną, ba! Kocham nożną.
- Chelsea czy Madryt?- dopytywał się Niall.
- Bez porównania Chelsea.- po tych słowach Horan padł na kolana i z wyciągniętymi rękami ku górze krzyczał :
- BOŻE! Dziękuję, dziękuję ci że zesłałeś takie cudo na tę szarą planetę. DZIĘKUJĘ!- darł się, a potem na kolanach podszedł do mnie i zaczął całować mnie po rękach. Zdezorientowana śmiałam się z niego.
- Wnioskuję, że też jesteś za Londyn'em?
- Mogło by być inaczej?-odpowiedział a ja szeroko się uśmiechnęłam do Irlandczyka. Z fascynacją oglądaliśmy mecz. Kiedy któryś z zawodników Chelsea'i  był pod bramką darliśmy się jakbyśmy myśleli, że oni to usłyszą. Reszta grona przyglądała się nam jak jakimś psychopatą. Karny! Torres przy piłce. Nasze gałki oczne o mało co nie wyleciały na dywan. GOOL! W jaki my wpadliśmy szał. O ja cie. Wrzeszczeliśmy, skakaliśmy, ściskaliśmy się. Dom wariatów po prostu, ale za to ich kocham. Kiedy się uspokoiliśmy zorientowaliśmy się, że nasze jedzenie dawno na nas czeka. Wzięliśmy po kanapce do ręki i zajadaliśmy się. Kolejny gol, kolejny szał. Udławiłam się kanapką. Sytuacja była tak śmieszna, że Niall cieszył się z gola, Liam, Harry i Zayn ryli się, ja się dławiłam i jednocześnie śmiałam, a Lou klepał mnie po plecach. Totalne porycie. Gdyby to ktoś nagrywał i pokazał potem innym...nie ogarniam co by się działo.
Po meczu EDIT, po wygranym meczu poszłam się wykąpać. Już byłam w wannie kiedy przypomniało mi się, że nie mam tu żadnych ciuchów na przebranie. Nie zwlekałam dłużej tylko zadzwoniłam do Liam'a. Taa, siedziałam w wannie z telefonem przy uchu.
- Li, braciszku mój najukochańszy.
- Czy ty dzwonisz z łazienki?
- Pewniee i to jeszcze z wanny.
- Rozumiem, że nie masz ciuchów!?
- Noo, pożyczysz mi jakieś?
- Są u mnie w pokoju na łóżku.
- Okej, dziękuję.- rozłączyłam się i porządnie umyłam. Kiedy byłam już czyściutka wyszłam z wody, wytarłam się i owinęłam się ręcznikiem. Nie pozostało mi nic innego jak iść do Liam'a pokoju. Nie pewnie wyszłam z pomieszczenia, rozejrzałam się czy nikogo nie ma w pobliżu i ruszyłam do sypialni brata. Jednak jak zawsze na złość musiało coś nie wypalić. Z pokoju na przeciwko łazienki wyszedł Zayn. Zlustrował mnie wzrokiem i posłał słodki uśmieszek.
- Niecodzienne widoki, ale mi się podobają.- powiedział przygryzając dolną wargę.
- Nie rób tak!
- Jak?
- Nie przygryzaj wargi?
- Czemu?
- Bo to pociągające, takie seksowne.- mogłam tego nie mówić bo, żeby zrobić wspak Mulat zaczął przygryzać tą wargę. Syknęłam tylko i weszłam do pokoju Li. Na łóżku tak jak mówił leżały ciuchy. Ubrałam koszulkę ze znaczkiem supermena i czarne dresowe spodenki, na nogi wciągnęłam skarpetki i poszłam na dół.
- Ejejejej, jak śpimy?
- Możesz ze mną, ewentualnie z Zayn'em, albo sama.- powiedział Li.
- Liamm!
- Nie kłam, że nie chcesz z nim spać.
- Może chcę. Zayn idziemy spać.- chwyciłam go za rękę i pociągnęłam na górę. Zaprowadziłam go do jego pokoju.
- Jak chcesz mogę spać na fotelu?
- Nie, nie. Możesz spać ze mną.
- Dwa razy mi nie trzeba mówić.- odparłam i wskoczyłam pod kołdrę. Malik się tylko zaśmiał i zrobił to samo co ja. Kiedy widziałam, że Mulat zasnął oparłam głowę o jego ciepły, nagi tors i odpłynęłam do krainy morfeusza. <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia <3
Tu Celina. Em jeszcze nie podjęła decyzji więc prowadzimy bloga razem. 
Ten oto rozdział pisałyśmy wspólnymi siłami. Początek ona resztę ja. 
Dokładnie zaczęłam od '' Niech smutek kiedyś stanie się miłym wspomnieniem.- xx'' 
To i reszta jest już moja. Mam nadzieję, że spodoba się jak piszę. :)
Na dzisiaj starczy. 
Dobranoc, dzióbki ;*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


4 komentarze: