wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 7.

Rzuciłam na ziemię filtr. Odchyliłam głowę w tył i wpatrywałam się w niebo. Chłodny wiatr miło otulał moją twarz. Dałam się ponieść chwili.
- Emily!- wypadłam z transu. Odwróciłam głowę w stronę winowajcy.
- Co?
- Dzwonili do mnie chłopcy i przekazali mi że nie możemy iść na żadną imprezę bo mamy wywiad.
- Okej, rozumiem.
- Nie gniewasz się?
- Niby jest mi smutno, ale przecież to wasza praca.
- Czyli jest ok?
- W pełni.- uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Pokierowałam się na górę do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa. Od razu po wejściu, włączyłam tt. Odpisałam paru fanom 1D, ale jeden tweet mnie bardzo zaskoczył.
'' Cześć. Widzę że miło ci się żyje. Szkoda by było gdyby ktoś twój żywot zakończył. Nie zasługujesz na takiego brata jakim jest Liam. Powinnaś gnić w domu dziecka! '' 
Wystraszyłam się. Po raz pierwszy takie coś widzę. Normalnie było coś typu że jestem szmatą, suką itp.
Zaczęłam zastanawiać się kto to może być. Wiem na pewno nie znam tej osoby, ale myślałam nad tym intensywnie. Zamknęłam urządzenie i skulona zasnęłam.
Idę prosto przed siebie. Wokół mnie pełno drzew, kilka ławek i żadnej żywej duszy. Zimny wiatr zrzuca z drzew liście. Nie przejmując się niczym idę. Krocząc dróżką wykładaną kostką brukową doszłam do małej fontanny. Obróciłam się wokół własnej osi i spostrzegłam gdzie się znajduję. Wszędzie było ciemno, a ja siedziałam w parku. Usiadłam na betonowej krawędzi zbiornika. Woda cichutko spływała wprost do basenu. Usłyszałam szelest w krzakach, otaczających fontannę. Nerwowo wstałam i zaczęłam się rozglądać. Wiatr wiał coraz mocniej. Zza roślin wyskoczyła postać w kapturze. Głowę miała spuszczoną jednak spoglądała na mnie. Nagle odezwała się dość szorstkim głosem który jeszcze bardziej mnie przeraził. 
- Witaj Emily. Przeczuwałem że cię tu spotkam. Przeczytałaś tweet`a ode mnie? Mam nadzieję że się spodobał.- chciałam uciekać ale ten kto złapał mnie za nadgarstek, a potem ugodził nożem prosto w serce. Powoli zaczęłam się zniżać, aż padłam na kolana. Trzymając się za lewą pierś przewróciłam się do pozycji leżącej. Słyszałam tylko gromki śmiech nad sobą, a potem tylko ciemność. 
Cała zalana potem się obudziłam. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam że serce bije mi coraz szybciej. W pokoju było ciemno. Zeszłam na dół żeby się czegoś napić. Nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam na stole. Spoglądając na zegarek zobaczyłam że jest już 20:45. Trochę mi się przysnęło. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Nie brałam już dżinsowej kurtki bo nie chciałam. Wyszłam przed drzwi i zaczerpnęłam trochę świeżego powietrza. Chciałam wracać, ale jakiś głos mówił mi '' Idź się przejść. Dobrze ci to zrobi.'' Bez dłuższego namysłu poszłam. Podążałam do parku. Usiadłam na mojej i Liam`a ławce. Głupio zrobiłam bo po chwili usłyszałam szelesty w krzakach. Wstałam i chciałam uciekać, ale ktoś był szybszy i złapał mnie za nadgarstek. Dostałam dwa razy w twarz i zobaczyłam ciemność. Zemdlałam. Wybudziłam się przez uderzenie które ktoś mi zadał ponownie w twarz. Mrugnęłam kilka razy dosyć szybko, żeby wyostrzyć wzrok. Przede mną stała postać dobrze zbudowana, ubrana na czarno z kominiarką na twarzy. Po budowie ciała wywnioskowałam że to on nie ona. Rozejrzałam się i skapnęłam że jestem przywiązana do jakiegoś pala czy słupa. Byłam w jakimś starym magazynie czy czymś. Bałam się, strasznie się bałam. Było mi zimno i chciało mi się jeść. Nagle mężczyzna się odwrócił i spojrzał na mnie. Podszedł bliżej i przysiadł na zgiętych kolanach. Zlustrował dokładnie każdy kawałek mojej twarzy.
Powiedział wszystko słowo w słowo tak jak w śnie.
- Nie wiem o co ci chodzi.- odparłam nie patrząc na niego.
- Chodzi o Liam`a. Nie zasługujesz na niego.
- Jesteś jego fanem?
- Tak.
- Śmiesz się nazywać fanem porywając siostrę twojego idola. Brzydzę się tobą.- nie owijałam w bawełnę za co dostałam powtórnie w twarz.
- Śmiesz się nazywać jego siostrą?- nic nie odpowiedziałam. Tępo wpatrywałam się w podłogę. Czułam że po mojej twarzy spływa krew. Po chwili dostrzegłam jej krople na ziemi.
- Co masz zamiar ze mną zrobić?- podniosłam wzrok.
- Jak to co pobawię się tobą, a potem zabiję. Nawet nie próbuj krzyczeć i tak cię tu nikt nie usłyszy.- przystanęłam wzrokiem z powrotem na podłodze. Krew powoli kapała na moje ubranie. Mężczyzna wyszedł gdzieś na chwilę, ale zaraz wrócił. Przystanął i pożył koło mnie dwie skibki chleba i literatkę z wodą.
Myślał że to zjem? Ha! Nigdy w życiu. Po jaką cholerę wychodziłam z domu? Sama się nie rozumiem. Myślałam tak dosyć długo aż w końcu zasnęłam.

~~4 dni później~~

Na pobudkę dostałam z liścia. Już od 4 dni tak wstaję. Mam coraz mniej sił. Nie jem przez te wszystkie dni. Ewentualnie czasami zamoczę usta w wodzie. Jestem cała poobijana, 2/3 razy dziennie tracę przytomność. Jestem przeziębiona. Codziennie płaczę. Dlatego że popełniłam wielki błąd, dlatego że w każdej chwili mogę zginąć, dlatego że nikt nie będzie wiedział co się ze mną stało, że stracę przyjaciół i rodzinę, dlatego że nigdy nie spełnię swoich marzeń, dlatego że już więcej nie usłyszę od nikogo ''Kocham Cię'', dlatego że nie wyznam miłości Zayn`owi. Tak zakochałam się w nim, tak znamy się nie cały miesiąc i tak zbyt szybko się zakochuję. Nie to na pewno nie zauroczenie. Kiedy Liam powiedział mi o tym że Zayn darzy mnie takim uczuciem co we mnie pękło i z zauroczenia przemieniło się to w miłość. Postanowiłam że jeśli przeżyję powiem mu co do niego czuję. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i ponownie straciłam przytomność. Wybudził mnie mój przyszły zabójca. Dostałam w twarz gazetą. Położył ją koło mnie. Na pierwszej stronie było napisane że mnie poszukują i wywiad z rodziną i 1D. Poczułam słone łzy na ustach i szczypanie w ranie. W ogóle nie wiem jak aktualnie wyglądam. Nie przeglądałam się w lustrze już 4 dni. Nie mogę dotknąć twarzy bo mam związane ręce za plecami. Podszedł do mnie 'porywacz' i zaczął mnie okładać. Nagle do pomieszczenia wbiegli policjanci czy tam antyterroryści. Zaczęli się drzeć. Mężczyzna chciał uciekać ale wyprostowałam nogi i się wywalił. Ponownie zaczęłam płakać. Podbiegli do mnie dwaj funkcjonariusze pogotowia, rozwiązali, okryli kocem i pomogli wyjść na zewnątrz. Przed budynkiem czekali wszyscy których w tej chwili potrzebowałam One Direction, tata i Karen. Gwałtownie do mnie podbiegli i zaczęli ściskać. Teraz już nie płakałam ja ryczałam. Lekarze zaprowadzili mnie do karetki którą przetransportowali mnie do szpitala. Za erką pojechali wszyscy. W szpitalu przebadano mnie i zaprowadzono do mojej sali. Mam tu zostać na jakiś czas. Jestem odwodniona, wygłodzona, pobita i wychłodzona. Była godzina 20:36. Nie ogarniam jak wstałam i jak zasypiałam. Tam gdzie mnie trzymał nie było nigdzie okien 24h na dobę świeciło się tam światło. Delikatnie się położyłam. Już zamykałam oczy, ale do sali weszli Harry, Liam, Niall, Zayn, Louis, Karen i tata. Odwróciłam głowę w ich stronę i uśmiechnęłam się, ale bardzo lekko bo cała twarz była obolała. Praktycznie cała buzia była posiniaczona, miałam otwarte rany i poprzecinane wargi. Tata i Liam przykryli mnie dodatkowym kocem. Wszyscy bacznie mi się przyglądali zrobiło się to krępujące.
- Okropnie wyglądam no nie?- zapytałam spoglądając w sufit. Atmosfera była dobijająca.
- Jakbym dorwał drania to był zakopał żywcem, odkopał, postrzelił i z powrotem zakopał.- denerwował się tata.
- Spokojnie, tato.- złapałam go za rękę - Możecie przynieść mi coś do jedzenia?
- Jasne, tak.- powiedział Liam i zniknął za drzwiami.
- Emi, jeśli mogę zapytać. Kto to był?- odezwał się Tata.
- Fan chłopców, powiedział mi że nie zasługuję na takiego brata jakim jest Liam. Cztery dni przedtem dostałam od niego tweet`a z groźbą.
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś?
- Co miałam powiedzieć? Zawsze to były wygłupy i teraz też tak miało być.
- Za chwilę pielęgniarka przyniesie ci coś do jedzenia.- do pomieszczenia wszedł Liam.
- Okej, zjadła bym konia z kopytami. Przez cztery dni dostawałam tylko kawałek chleba i wodę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że żyjesz.- przytulił mnie ojciec. Objęłam go najmocniej jak mogłam.
Do sali weszła kobieta w białym kitlu z wózkiem i jedzeniem. Postawiła koło mnie posiłek i życzyła smacznego. Wyglądała bardzo miło była koło 45-50, miała serdeczny uśmiech i łagodny głos.
- Nie obrazicie się jak zjem przy was?
- Nie, nie jedz!- odparli chórkiem. Powoli usiadłam i zaczęłam wcinać. Nie zjadłam dużo. Może i nie miałam w ustach nic przez 4 dni, ale jakoś mało zmieściłam. Może żołądek mi się skurczył? Nie wiem. Chcę jak najszybciej wyjść ze szpitala i położyć się u siebie w łóżku. Przecież kroplówkę mogę dostawać w domu, no nie? Poproszę tatę żeby to załatwił. Odłożyłam sztućce i z powrotem się położyłam.
- Tato możesz coś dla mnie zrobić?
- Słucham.
- Możesz iść załatwić mi wypis do domu?
- Nie córciu leżysz tu.
- Ale tato, przecież kroplówkę mogę przyjmować w domu, a żaby siniaki zniknęły z twarzy nie potrzeba opieki medycznej. Proszę!
- Nie.
- Karen, powiedz mu coś.- poprosiłam macochę, a ta wyszła z ojcem na korytarz, zostałam sama z 1D.
- Co tam u was chłopcy?- uśmiechnęłam się na tyle ile mogłam.
- Podziwiam cie wiesz? Większość ludzi w twojej sytuacji zamartwiała by się o to i o tam to, a ty totalna wylewka, optymizm po całości.- wyszczerzył się Irlandczyk.
- Ma się to coś.- poruszałam śmiesznie brwiami na co chłopcy się zaśmiali. Do pomieszczenia weszli rodzice.
- Przebieraj się jedziemy.- odparł tata, a Karen szeroko się uśmiechała. Wstałam i podążyłam do łazienki się przebrać. Do domu jechaliśmy van`em chłopców. Szczerzyłam się jak nigdy. W mieszkaniu pieprznęłam wszystko i poszłam się wykąpać. Odkręciłam wodę i podeszłam do lustra. Wyglądałam lepiej niż myślałam. Miałam tylko dwa siniaki, reszta już schodziła. Rozebrałam się i weszłam do ciepłej wody. Poczułam lekki dreszcz przechodzący przez moje ciało. Siedziałam w wannie do puki woda nie wystygła, po czym wyszłam, wytarłam się i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Znowu w takich okolicznościach spotkałam Zayn`a, wychodził od Liam`a. Przygryzł wargę jak poprzednio.
- Mówiłam coś na te temat.
- Na ten?- ponownie przygryzł wargę.
- Ugh!- warknęłam i weszłam do siebie, słyszałam jak Mulat chichocze.
- Ha, ha, ha! - ryknęłam. Weszłam do garderoby i wyciągnęłam piżamę. Przyodziana zeszłam na dół do wszystkich. Taty nie było, Karen krzątała się po kuchni, a chłopcy byli w salonie.
- Co robicie?- zapytałam siadając koło nich.
- Oglądamy horror.
- Jaki?
- Koleś porywa córkę swojego idola zamyka ja w jakimś magazynie, katuje i po czterech dniach sam dzwoni na policję i mówi gdzie się znajduje.- zaczęłam oglądać film z zafascynowaniem. Wszyściutko było tak jak z moim porwaniem. Chłopcy komentowali jaka ta dziewczyna głupia, co mogła zrobić w danej sytuacji i tym podobne. Widziałam że w niektórych scenach się uśmiechają. Kiedy do dziewczyny podszedł jej oprawca i zaczął ją bić Liam odezwał się.
- Gdyby dobrze kopnęła go w głowę stracił by przytomność, a nie ta daje się okładać.
- Liam możesz skończyć, to nie jest takie proste jak myślisz.- warknęłam na brata.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo przeżyłam takie coś? Ten film jest jakby odzwierciedleniem wszystkiego co tam przeżyłam. Tylko ja jestem twoją siostrą i porwał mnie twój psycho-fan  pod pretekstem że na ciebie nie zasługuję i ty się pytasz skąd ja to wiem?- rzuciłam i wybiegłam z płaczem z pokoju. Pokierowałam się do siebie. Trzasnęłam drzwiami i skulona tyłem do wejścia położyłam się na łóżku. Słyszałam że Li biegnie za mną. Po chwili siedział na krawędzi mojego łóżka.
- Emi przepraszam ja nie wiedziałem, zapomniałem. Dlaczego mi nie powiedziałaś że to wszystko przeze mnie?- mówił łamiącym się głosem. Nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam, a on pocałował mnie w czoło.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Synchronicznie z Liam`em odwróciłam wzrok. Zza kawała drewna wyłoniła się twarz Zayn`a.
- Nie chcę przeszkadzać, ale przyjechał Paul i chce coś omówić.- rzekł i otworzył szerzej drzwi.
- Okej, już idziemy.- Li położył mi rękę na lewym ramieniu i lekko popchnął w przód, żebym ruszyła. Nie chętnie ale zeszłam na dół. Higgins siedział w salonie na kanapie. Po woli usiadłam na fotelu po turecku. Poczekałam chwilę aż menadżer zacznie mówić.
- Dobrze, Emily ta sprawa w dużej mierze dotyczy się ciebie. Ostatnio zauważyłem że notowania One Direction znacznie spadły więc chciałem cie poprosić o drobną przysługę.
- Jaką?
- Mogła byś udawać dziewczynę Zayn`a? Wiesz jakieś tam czułości w miejscu publicznym czy coś.
- I jak to ma podnieść notowania?
- Prasa zainteresuje się chłopcami kiedy jeden z nich będzie chodził z siostrą jednego z nich.
- Mhm.
- To jak zgadzasz się? - wszyscy prócz Mulata popatrzeli się na mnie z wyczekiwaniem.
- No ok.- wymamrotałam a Paul się uśmiechnął.
- Jeśli możesz najlepiej będzie jak zaczniecie od jutra. Na dzisiaj tyle. Widzimy się za tydzień. Dobranoc.- rzucił i wyszedł. Odprowadziliśmy go do drzwi i poszłam do siebie. Zgasiłam światło i położyłam się spać. Już zasypiałam kiedy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam cicho ''proszę''. Do pokoju wszedł Zayn.
- Mogę?- zapytał.
- Tak pewnie, siadaj.- poklepałam miejsce na łóżku. Chłopak niepewnie siadł.
- Wiesz jeśli nie chciałaś udawać mojej dziewczyny nie musiałaś się godzić.
- Wiem, ale ja chciałam. Zayn..- nie dokończyłam bo Mulat wszedł mi w słowo.
- Emily, ja Cię kocham.- powiedział i popatrzył mi się w oczy. Jego czekoladowe tęczówki zahipnotyzowały mnie. Głębia jego źrenic wpijających się we mnie przerażała mnie, ale i podniecała. Wlepił je we mnie na długi czas. Paczyliśmy sobie prosto w oczy. To myła magiczna chwila.
- Ja ciebie też Zayn.- zbliżyłam moje usta do jego. W jednej chwili złączyły się w namiętnym pocałunku. Nasze języki stoczyły walkę. Czułam motylki w brzuchu. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Jeszcze nigdy nie powiedziałem tego jakiejkolwiek dziewczynie na poważnie.
- Czuję się zaszczycona.- zachichotałam.
- Emi, czy to znaczy że my..
- Tak.- przerwałam mu. Chłopak mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Odpoczywaj bo jutro od rana cię zabieram.- rzekł. Dostałam buziaka w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc.- odparłam. Mulat zamknął drzwi i wyszedł. Nie mogłam uwierzyć co się właśnie stało. Opatuliłam się kołdrą i zasnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia ;*
Jakoś wspólnymi siłami udało nam się napisać ten rozdział. Pomysł o porwaniu jest Emi. 
Nie ma to jak na fizyce napisać praktycznie połowę opowiadania. 
Dostać jedynkę za nie napisany referat i za kartkówkę z geografii. Mrał. :>
Następny dodamy za tydzień w sobotę ;)
Jołson! <3


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

4 komentarze:

  1. awww świeetny ! < 3 to porwanie tak wzbogaciło ten rozdział :D już się nie moge doczekać kolejnego .
    Zapraszam do mnie : http://vashappeningludzie.blogspot.com/ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG OMG Jaram się tym oto blogiem ^^
    Czytam już jakiś czas i ciągle chcę więcej i więcej !
    Proooszę dodawajcie częściej !
    Ja wiem,że z panią weną jest różnie
    Bo sama piszę bloga a raczej z koleżanką ( www.onedirection4-ever1.blogspot.com )
    No czekam na następny rozdział ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    NO to tyle :D ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam twój blog ♥
    Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń