sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 10.

~~Środa, 13:45~~

Otworzyłam jedno oko, zaraz po tym drugie. Oślepiła mnie biel za oknem. Śnieg? No co ja się dziwię nie długo święta. Chciałam podnieść głowę, ale poczułam mocny ból. Jejku, czułam jakby moja głowa była bombom zegarową, jeden nie prawidłowy ruch i.. BUM! Ostrożnie się podniosłam na łokciach. Obraz przez chwilę skakał, ale potem się ustabilizował. Delikatnie wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem z zamkniętymi oczyma. 1..2..3.. AAA! To co zobaczyłam przypominało jakiegoś menela, aniżeli mnie. Przejechałam po swoim policzku, zbierając na opuszki  palców czarny cień. Moja twarz wyglądała jak jakieś pobojowisko. Odkręciłam kran i zimną wodą obmyłam buzię. Chłodny strumień przyprawił mnie o przyjemne dreszcze. Czułam się jakby ktoś poraził mnie paralizatorem, ale dla relaksu. Z szafki wyciągnęłam płyn do demakijażu i waciki. Zmoczyłam lekko jeden biały płatek i przejechałam nim po mojej facjacie. Już czystą skórę pomalowałam od nowa. Wyszłam z łazienki wprost do garderoby. Dobrałam strój do obecnej pogody. Cieplusie skarpety otulały moje stopy.
Wciągnęłam jeszcze moje jasno brązowe buty emu. W razie czego wyciągnęłam grubszą kurtkę. Po woli zeszłam na dół. Całą odzież wierzchnią pozostawiłam w werandzie na wieszakach. Udałam się do kuchni. Na stole leżała karteczka i paczka tabletek.
,,Dzień dobry! Śniadanie masz w lodówce, tabletki koło listu. Jesteśmy z chłopakami w studiu. Rodzice standardowo w pracy. Wieczorem narada rodzinna! - Liam.''
Uśmiechnęłam się na myśl o nim, ale jednak głupio mi się zrobiło przywołując wczorajszy obraz. Mimo że byłam wstawiona wszystko pamiętam. Mam nadzieję, że zadzwoni do mnie ten słodziak z klubu.
Będę musiała ich dzisiaj przeprosić. Jak sobie pomyślę o tym, że wczoraj paradowałam przed nimi w samej bieliźnie mam ochotę zapaść się pod ziemię. Kurczaki. Jednak śmiech to zdrowie więc niech mi dziękują. Z lodówki wyciągnęłam talerz z kanapkami. Wciągnęłam może z 2 i zrobiłam sobie kawy. Mojej kawy. Jeszcze nikt nigdy nie poznał receptury. Znam ja tylko ja i tak pozostanie. Jak byłam mała źle ją zaparzyła i w ogóle ''doprawiłam''. Chciałam ją wylać, ale coś mnie kusiło, żeby spróbować i nie pożałowałam. W czasie kiedy woda się gotowała połknęłam tabletki. Usiadłam na jednym z krzeseł i podparłam głowę. W głowie odtworzyłam sobie twarz Max`a. Jaki on przystojny.
I teraz popadnę chyba w jakąś depresję, tu Zayn, a tam Max. Z rozmyśleń wyrwał mnie gwizd czajnika. Zalałam sobie moją miksturę i udałam się do salonu gdzie usiadłam na parapecie i rozkoszowałam się spokojem. Wpatrywałam się w ludzi za oknem. Każdy inny. Jakby każdy miał maskę. Jedni mili i uprzejmi, drudzy groźni i źli. Zabiegani, zmęczeni, wykończeni. Wszyscy ku końcu sił. Jednak nie poddawali się. Biegli w swoją stronę ku zwycięstwu. Biały puch sypał się z nieba na zmęczone twarze przechodniów. Na naszym podjeździe zaparkował czarny van chłopców. Wysiedli z niego wszyscy, żegnając się z kierowcą. Upiłam łyk  napoju. Przeniosłam wzrok z powrotem na londyńczyków. Po drugiej stronie ulicy szła jakaś starsza pani o lasce niosąc zakupy. W pewnym momencie jakiś chłopak bezczelnie popchnął kobietę w wyniku czego upuściła siatki z jedzeniem. Nikt, ale to nikt nie zatrzymał się żeby jej pomóc. Zeskoczyłam z parapetu, położyłam kubek, ubrałam kurtkę i wyszłam na dwór do staruszki. Na dworze spotkałam chłopaków rzucających się śnieżkami. Uśmiechnęłam się do nich i przeszłam przez jezdnię. Podeszłam do tej pani i pozbierałam wszystko co zostało z jej zakupów.
- Dziękuję ci dziecinko.- serdecznie się uśmiechnęła. Miała taki ciepły uśmiech.
- Nie ma za co.- odwzajemniłam gest. Wzięłam od niej siatki i zaoferowałam pomoc w doniesieniu ich do domu. Była bardzo miłą kobietą, miała na imię Alice. Sympatycznie nam się rozmawiało po drodze. Pod jej mieszkaniem stał jakiś chłopak. Razem z Alice podeszłyśmy do niego. Kiedy się odwrócił byłam bardzo mile zaskoczona. Max. Okazało się, że to wnuczek staruszki. Zaprosili mnie na herbatę, a ja nie mogłam odmówić. Weszłam do ciepłego domu. Ściągnęłam buty i w śmiesznych wełnianych skarpetkach ruszyłam do salonu. Mieszkanie ma bardzo starodawnie urządzone, ale z pomysłem. Ze ścian schodziła farba, co nadawało klimatu. Gdzie nie gdzie wisiały obrazy i zdjęcia. W salonie stała biała kanapa i dwa fotele, w ścianie wbudowany był kominek, a wszystkie meble były ciemne. Każda krawędź szafki kończyła się jakimiś wywijasami. Usadowiłam się na kanapie obok mnie usiadł Max. Trochę się ze mnie śmiał po wczoraj, ale co tam. W naszej konwersacji przerwała nam pani Alice. Weszła do pokoju z tacą, a na niej 3 parujące kubki i talerz ciasteczek. Uśmiechnęłam się ciepło do staruszki kiedy podawała mi ciepły napój.
- Dziękuję.- skinęłam głową. Zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że Max jest bardzo dobrym wnuczkiem. Codziennie stawia się u swojej babci zobaczyć jak się czuje, czy nic jej nie jest. Chłopak pracuje w klubie bo zarabia na leki babci. Ponoć jest poważnie chora, ale korzysta z życia ile jeszcze da radę. Wow. Byłam pod wrażeniem. Z zaciekawieniem słuchałam każdego kolejnego słowa tej sympatycznej dwójki.
Fascynujące było to jak są ze sobą zżyci. Między nimi jest taka więź, której chyba nigdy nikt nie zniszczy.
Opowiedziałam im o sobie. Staruszka powiedziała, że chciała by mieć taką wnuczkę jak ja. Spojrzałam na zegarek. 15:05. Trochę się zasiedziałam. Dopiłam moją herbatę i pożegnałam się. W ganku ubrałam kurtkę i buty. Jeszcze raz się pożegnałam i wyszłam. Tuż za drzwiami przeszedł mnie dreszcz. Mróz zaczynałam nie szczypać w policzki. Wyobraziłam sobie jak muszę wyglądać. Rudolf czerwono nosy. Włożyłam moje zziębnięte ręce do kieszeni. Pod domem porządnie otrzepałam buty i weszłam do środka. Zdjęłam bambosze i poszłam do salonu. Siedzieli tam wszyscy. Tak jak się spodziewałam.
- Hejciaaa.- przywitałam się i podeszłam do okna po moją już zimną kawę. Chwyciłam kubek i postawiłam na regale z książkami, a sama usiadłam na parapecie.
- Cześć.- powiedzieli chórkiem.
- Jak się czujesz?- zapytał Niall.
- Dobrze.. Świetnie, a tak poza tym to chcę was przeprosić.
- Za co?- zaciekawił się Zayn.
- Za wczoraj.- spuściłam głowę- Chociaż było wam to na rękę bo było się z czego śmiać i co oglądać.
- Mówiąc ''oglądać'', co masz na myśli?
- Mnie w samej bieliźnie.
- Wszystko pamiętasz?
- Wszyściutko.
- A w ogóle to gdzie byłaś?- wystrzelił Liam.
- Um, u pani Benson.- uśmiechnęłam się, a oni spojrzeli na mnie dziwnie. Wzruszyłam ramionami i wzięłam do ręki zimny kubek z kawą. Zamoczyłam usta w wychłodzonym napoju.
- Co tam masz?- zapytał Niall.
- Lodowatą kawę.
- Kawę, tą twoją kawę?- tym razem spytał Liam.
- Yep.
- Emily, moja najdroższa, najukochańsza, najlepsza, najpiękniejsza, najmilsza siostro, zrób kawy dla brata i jego przyjaciół.
- Co? Zabrakło ci przymiotników? Musisz się postarać.
- Emily, pamiętasz ostatni wypad na plażę ze znajomymi.- zeskoczyłam z parapetu i posłałam mu zabójcze spojrzenie.
- Nienawidzę cię.- szurając nogami wyszłam z salonu i pokierowałam się do kuchni. Wstawiłam wodę i wyjęłam kubki. Kolejno do każdego z nich wsypałam odpowiednie miarki składników. Zrobiłam się głodna więc zajrzałam do lodówki.
- Cześć piękna.- usłyszałam głos za sobą. Odwróciłam się i ujrzałam Zayna.
- Witaj piękny.- zaśmiałam się.
- Czego szukasz?
- Czegoś do jedzenia.
- Mhm. Masz czas dzisiaj wieczorem?- zapytał biorąc winogrono do buzi.
- Um, mam. A dlaczego?
- Niespodzianka. Ubierz się ładnie o 18 będę po ciebie.
- Okej.- uśmiechnęłam się. Czajnik zaczął piszczeć więc zalałam proszki w kubkach.
- Ile chłopcy słodzą?
- Jedną i pół, wszyscy.
- Okej.- wsypałam cukier i zamieszałam każdą po kolei. Zayn wziął 2 i ja 2. Podaliśmy 4 kawy i wróciłam się po ostatnią dla Liama. Usiadłam między Zaynem i Harrym.
- Wow, to jest przepyszne.- chwalił moją miksturę Niall.
- Niall dobrze gada. Jak to zrobiłaś?- zapytał Harry.
- Moja słodka tajemnica.
- Ej, powiedz.- prosił Lou.
- Nigdy w życiu.- wystawiłam język.
- Nawet mi nie chce powiedzieć.- użalał się Liam.
- Biedactwo.- wywinęłam usta w podkówkę, a chłopcy wybuchnęli śmiechem. Mulat pośpiesznie pił swój napój. Było koło 16 miałam jeszcze 2 godziny.
- Dobra ja lecę się szykować. Emily pamiętaj o 18.- rzucił i wyszedł.
- Wychodzicie gdzieś?- dociekał Liam.
- Tak. Nie wiem gdzie.
- W co się ubierasz?- spytał Lou.
- O fuck.- zrobiłam wielkie oczy.
- Chodź pomogę ci.- Louis złapał mnie za rękę i ociągnął na górę do mojego pokoju. Wtargnęliśmy do garderoby. Chłopak zaczął przeglądać wszystkie moje sukienki. Wyciągnął fioletową z krótkim rękawem.
- Teraz jeszcze dodatki.- podszedł do pudełek z biżuterią. Poprzewracał całą zawartość kuferków. Powyrzucał połowę naszyjników. W końcu wybrał odpowiedni. Patrzyłam na niego z fascynacją.
-Eleanor to ma szczęście, że ma takiego chłopaka.
- Dlaczego?
- No jak to dlaczego? Znasz się na modzie jak mało który.
- Och dziękuję.- pocałował mnie w policzek wybierając rajstopy. Rzucił w moją stronę czarne rajtki i podszedł do butów. To mu poszło szybko. Postawił koło mnie wysokie szpilki.
- No to teraz do kąpieli. Makijaż nie za mocny, ale ciemny.
- Tak jest mój własny stylisto.- zasalutowałam, a ten się zaśmiał.
Wzięłam wszystko i poszłam do łazienki. Zrzuciłam ciuchy, które ubrałam rano i wskoczyłam pod prysznic. Nalałam trochę żelu na gąbkę i dokładnie umyłam ciało. Zapach pomarańczy uniósł się w powietrze. Zaciągnęłam się tą wspaniałą wonią owoców.
Chwyciłam szampon i odpowiednią dawkę rozprowadziłam po włosach. Zapach soczystych jabłek i pomarańczy zmieszał się tworząc coś niezwykłego.
Ujęłam w dłoń słuchawkę prysznica, uregulowałam odpowiedni stan wody i spłukałam całą pianę z ciała. Włosy wykręciłam z wody i wyszłam z kabiny. Tuż za szklanymi drzwiami, na ziemi leżała mata antypoślizgowa na, której stanęłam. Wzięłam dwa ręczniki. Jednym porządnie wytarłam włosy i zawinęłam go, tworząc turban. Drugi posłużył mi do wysuszenia mokrego ciała. Delikatnie przejechałam puszystym materiałem po twarzy, a następnie po reszcie ciała. Włożyłam naszykowaną czarną, koronkową bieliznę i półnaga stanęłam przed lustrem. Wilgotne włosy wyswobodziłam z mocno zaciśniętego ręcznika. Z szafki niedaleko zlewu wyciągnęłam dość tęgą suszarkę. Podłączyłam ją do prądu i naciskając guziczek z dwoma kreseczkami uruchomiłam urządzenie. Moje klaki latały na wszystkie strony. Wyglądałam jak jakaś wiedźma. Istne siano. Suchą już grzywę przeczesałam parę razy. Nałożyłam na siebie wybrane ciuchy i z powrotem stanęłam przed lustrzaną taflą. Włosy zarzuciłam do tyłu i wyciągnęłam z szafki kosmetyczkę. Baza pod makijaż, rozmaite pudry, fluidy, korektory, make-up`y wylądowały na mojej facjacie. Pozostało mi tylko nałożyć cienie. Z małego kuferka wyciągnęłam sporą paletę malowideł. Złapałam za pędzelek i ubrudziłam do w ciemnym proszku. Delikatnie aczkolwiek starannie rozprowadziłam go na górnych powiekach. Malutkie pyłki opadły na polik więc zwinnie je starłam. Ostatecznie związałam włosy w niedbałego koka i wciągnęłam buty. Przeprasowałam sukienkę dłońmi i wyszłam z łazienki. U góry wzięłam głęboki oddech, aż zabolała mnie klatka piersiowa. Wolnym krokiem ruszyłam na dół. Obcasy rytmicznie stukały o panele. Weszłam do salonu gdzie czekali wszyscy łącznie z moim dzisiejszym towarzyszem. Uśmiechnęłam się perliście. Chłopcy perfidnie mi się przyglądali co wywołało na moich policzkach cherubinowy rumieniec.
- Ślicznie wyglądasz.- skomentował mój wygląd Malik, po czym wstał. Ubrany był w czarny garnitur i mlecznobiałą koszulę. Nerwowo złapał za szew marynarki.
- Gotowa?- zapytał. W odpowiedzi dostał skinięcie głową. Podszedł do mnie i szarmancko wziął mnie pod rękę. Louis mrugnął do mnie porozumiewawczo w wyniku czego uroczo zachichotałam. Równym krokiem z Zaynem wyszliśmy z domu. Na podjeździe czekało na nas czarne bmw. Podeszliśmy do niego. Mulat otworzył drzwi od strony pasażera, gestem ręki pokazując, że mam wsiąść. Posłałam mu szeroki uśmiech i zgrabnie weszłam do samochodu. Malik odwzajemnił gest i sam wszedł od strony kierowcy.


~~~~~~~~

Myślę nad założeniem drugiego bloga. ;) Nie wiem czy chcieli byście czytać moje następne wypociny. 
Nie wiem czy wiecie, ale blog jest już mój. Emily oddała mi go pod opiekę. 
Mam nadzieję, że lubicie jak piszę. Już poprzednie 3 rozdziały są tylko i wyłącznie moje. 
Napiszcie w komentarzu co sądzicie o tym rozdziale to dla mnie bardzo ważne. 
Nie obrażę się za słowa krytyki. ☺
Dobranoc <3

sobota, 22 grudnia 2012

Merry Christmas ♥

Mordeczki Wy moje!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam wszystkiego co najlepsze, spełnienia waszych wszystkich marzeń, żebyście zdali/ły do następnych klas z przyzwoitymi średnimi, mega dużo prezentów pod choinką, prywatnego odrzutowca, żebyście mogły polecieć do chłopców, szczęśliwego nowego roku 2013, grubego sylwestra i żebyście po nim dotarli wszyscy do szkoły ogólnie to wszystkiego co sobie życzycie! ♥



Merry Christmas dziąbolągi! 

::/’::/’/’
..’’::’:|:/’:/’......._________
.....’’’|/’/’/........|~~~~~~~|
.......’’|/’/’......C|=======|O
....................(_________)
..........||.....,•’`.._....._..`’•,
..........||.../...... (o)..(o)`....)
..........||..|.............>.........)
..........||...\..........__/........)
..........||.....’•,_............_,•’
.........,||....,~•¯¯\\\\(@)//
.....,•’`.||..............////\\...`’•,
.....’,...||.............////O\\........
..,•’`...,||•’`¯`’•,////......\\.......\
..’,_______,•’.....///...O.../........|
.......,|.||.............................….|
....../...||..................O............|
/’¯’,_...||.............................../
_.’•.___.~...’`...,’•._,.•’•,_..•’ 

hhahahahahhahahahhahahahahahahahhahahahahahahhahhahahaha. ;D


czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 9.

Nie wyglądałam najgorzej więc wróciłam na twitcama. Powiedziałam dlaczego się rozpłakałam. Z każdą chwilą przybywało mi oglądaczy. Jednak większość fani One Direction. ''Jak się czujesz?:)''
Na to pytanie uśmiechnęłam się ciepło.
- Dziękuję, jednak nie czuję się najlepiej. Tęsknota mnie męczy i..- nagle zadzwonił mój telefon.
Odebrałam.
-Tak, słucham... Nie, ej.. Z wielką chęcią.. Hahahhahahahha, Nie.. Wal się zboczeńcu... Jesteś poje*any.. Tak idę.. Nie wiem.. Ona jest za krótka.. Wiem co ci chodzi po głowie.. Spadaj.. Może ją założę, ale nie wiem.. A ty jaką sukienkę założysz?.. Co mnie to że jesteś chłopakiem?.. To załóż tą do połowy uda, hahahahaha.. Ja mam ją założyć?.. Przemyślę propozycję.. A jak mnie ktoś zgwałci? Hahahahah.. Ej, dobra. Nie wiem jak się ubiorę.. O której?.. Okej, to wpadnij po mnie... Będę czekać, pa... ZBOCZUCH!.. No też cię kocham.. Idź już.. Do zobaczenia..- rozłączyłam się. Za pewne zastanawiacie się kto dzwonił. Kto by inny jak nie Chris. Mimo że jest z Sarsonem to i tak jedno mu w głowie. Jeśli się ktoś nie domyślił idziemy wieczorem na imprezę. Zapomniałam w ogóle, że wszyscy to słyszą. Głupkowato się uśmiechnęłam i palnęłam kilka sucharów. Pojawiły się pytania czy to mój chłopak. Kiedy takie zobaczyłam ryknęłam głośnym śmiechem. Odpowiedziałam, że to mój najlepszy przyjaciel. Gdzieś w tłumie pytań odnalazłam jedno na które postanowiłam odpowiedzieć. ''Jak poradziła sobie ze śmiercią mamy.''
- Black- tak miała na imię ta dziewczyna- muszę przyznać, że było to wielkie wyzwanie. Najpierw rozwód, potem taka tragedia. Do tej pory się z tym nie pogodziłam. Może po części. Zawsze kiedy widzę, słyszę coś związanego z mamą mam ochotę zapłakać i tak jest, ale staram się opanować. Na przykład jak nie dawno z tą piosenką. Była ulubionym utworem mamy. Jednak wparcie znalazłam wśród wielu mi bliskich osób. Nawet odnalazłam przyjaciela w moim bracie. Mimo że Liam i ja nie jesteśmy po tych samych rodzicach to i tak jet moim prawdziwym bratem. Kocham go. Karen też traktuję jak mamę, ale jednak nie jak tą prawdziwą, biologiczną. Zawsze twierdzę, że mam dwie mamy i jest mi z tym dobrze. Mój tata cieszy się, że odnalazłam się w nowej rodzinie, a ja cieszę się że nowa rodzina mnie zaakceptowała z moimi wszystkimi wadami. Pierwsze dni były krępujące, ale potem już z górki. To że mam nową mamę to nie znaczy, że nie pamiętam o tamtej. Kocham je obie. Nie wyobrażasz sobie jakie to wspaniałe uczucie wiedząc że masz koło siebie mamę i w sercu która nade mną czuwa. Czasami nawet pojawia się w moich snach. Jednak nie życzę nikomu takiej.. hm.. sytuacji.- gadałam jak najęta. Spojrzałam na zegarek 12:34. Dopiero? Pożegnałam wszystkich i zamknęłam laptopa. Postanowiłam że na obiad pójdę do centrum handlowego i przy okazji kupię sobie coś na wieczór. Spakowałam do torebki wszystko co będzie mi potrzebne i wyszłam. Do centrum miałam 10-15 minut drogi, więc wybrałam spacerek. Po drodze parę razy zatrzymałam się i odpowiedziałam fanką 1D na pytania. W galerii poszłam do KFC. Bardzo lubiłam wszelkiego typu fast foody. Wybrałam B-smart XL Longer i usiadłam przy stoliku. Uwielbiam, w prost uwielbiam longery. Wiem że nie powinnam wcinać tyle nie zdrowego żarełka, ale ich smak jest silniejszy ode mnie. Zauważyłam że od dłuższego czasu przygląda mi się grupka dziewczyn i chłopaków. Nie lubię kiedy ktoś mi się przygląda kiedy jem. Z trudem pochłonęłam moje zamówienie. Pustą tackę odłożyłam na kosz i wyszłam. Pobiegła za mną jedna dziewczyna z tej ekipy. Zdyszana złapała mnie za ramię, a ja się po woli odwróciłam.
- Tak?- zapytałam.
- Czy ty jesteś siostrą.. siostrą Liama z 1D?
- Tak i jeśli masz zamiar dopytywać się o niego to ja podziękuję.
- Nie, nie.. Po prostu oglądałam twojego twitcama i jestem ci wdzięczna bo otworzyłaś mi oczy.
- Wow, nie spodziewałam się, że coś takiego powiesz.
- Mhm.. to ja już pójdę..
- Nie! Masz ochotę na małe zakupy? Idę dzisiaj na imprezę i potrzebny jest mi ktoś kto mi doradzi.
- Okej, tylko pójdę po swoje rzeczy.- odparła i pobiegła po swoje manatki. Widziałam zdziwione miny jej znajomych i triumfalny uśmiech dziewczyny.
- Tak w ogóle to Samanta jestem.- podała mi dłoń.
- Emily. Mogę ci mówić Sam?
- Tak, jasne.- bardzo sympatyczna dziewczyna. Poszłyśmy do sklepu z sukienkami. Istny raj dla kobiety.
Sam pomogła mi wybrać kilka ładnych ciuszków. Weszłam do przymierzalni. Musiałam się rozebrać i ubrać w wybrany strój. Przyodziana wyszłam przed zasłonkę do Samanty. Przekręciła kciuk w dół na znak, że jej się nie podoba. Wróciłam i ubrałam nową sukienkę. Sytuacja powtórzyła się parę razy jeszcze, ale na końcu oczy aż się jej świeciły. Obróciłam się wokół własnej osi. Stwierdziłyśmy, że idealnie się nadaje. Wskoczyłam w swoje ciuchy i z sukienką podeszłam do kasy. Zapłaciłam i wzięłam zapakowany produkt. Kierowałyśmy się teraz do obuwniczego. Dokupiłyśmy do poprzedniego zakupu idealne obcasy. Byłam zadowolona, że Sam mi pomogła. W ramach rekompensaty postawiłam jej kawę. Wiem, że to mało, ale zawsze coś. Wypiłyśmy nasze zamówienia i ruszyłyśmy w stronę domu. Samanta miała po drodze. Pod moim mieszkaniem wymieniłyśmy się numerami. Wykończona zaniosłam torby na górę i wskoczyłam do łóżka. Nie wiem kiedy, ale odpłynęłam.

Obudził mnie Chris.
- Co? To już?- podniosłam się na łokciach.
- No raczej, reszta już jest w klubie.
- Oo, poczekaj muszę się przebrać i umalować.- wyskoczyłam z łóżka jak torpeda. Po drodze chwyciłam zakupy i wbiegłam do łazienki. Błyskawicznie się ubrałam, teraz tylko zostało mi się uczesać i umalować. Poczochrane włosy związałam w koka i zaczęłam makijaż. Fluid, korektor i inne duperele były już na mojej twarzy. Powieki pomalowałam lekko czarnym i szarym cieniem. Włosy rozpuściłam i przeczesałam lekko. Stwierdziłam że ładnie wyglądam z takimi potarganymi. Gotowa wyszłam z łazienki do Chrisa. Sukienka leżała idealnie. Włożyłam tylko jeszcze nowe buty i mogłam wychodzić. Edwards nie odezwał się słowem. Cały czas wlepiał swoje patrzały we mnie z otwartą buzią. Wzruszyłam ramionami, wzięłam torebkę, płaszcz i ruszyłam do wyjścia. Chłopak jak zahipnotyzowany podążał za mną. Prze kluczyłam zamek w drzwiach i z Chrisem ruszyliśmy do klubu. Nie obyło się bez wygłupów. Zaliczyliśmy nawet glebę. No, bo szliśmy sobie pięknie ładnie, kiedy naszła mnie iście dzika myśl i chociaż byłam w sukience to wskoczyłam Edziowi na barana, a że ten się tego nie spodziewał wlecieliśmy w jakieś krzoki. Leżeliśmy i kwiczeliśmy ze śmiechu. Brzuch mnie zaczął okropnie boleć od tego chichrania się. Chris jako dżentelmen pomógł mi wstać i ruszyliśmy dalej. Otrzepałam się z liści i wszystkiego co się do mnie przyczepiło. Pod budynkiem ochroniarz sprawdził nasze dowody i wpuścił do środka. Pomieszczenie przepełnione było zapachem alkoholu, papierosów i potu. Od głośnej muzyki wszystko podskakiwało. W głębi sali przy stoliku siedzieli Matt, Sarah, Meg i Lucas. Chłopcy poszli po drinki, a ja z dziewuszkami <xD> poplotkowałam trochę.
Widać że Sara bardzo kocha Chrisa. Cały czas nawijała co to oni zrobili i jakie mają zamiary. Niby wolność fajna rzecz, ale mieć przy boku chłopaka który zawsze cię wesprze, przy którym będziesz czuła się bezpieczna t jest dopiero rarytas. Z rozmyśleń wyrwali mnie 'mężczyźni' z procentami. Dostałam tequilę z lodem. Zamoczyłam usta w zimnym napoju. Przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Wypiłam wszystko na jednym wdechu, zamroziło mi mózg i poszłam na parkiet. W moje ślady poszła reszta i już po chwili szaleliśmy. Każde jakieś dzikie ruchy, wywijasy. Miałam ochotę na jeszcze jedną kolejkę, ale to potem. Kiedy piosenka się skończyła popędziłam do baru. Wdrapałam się na dosyć wysokie krzesło i podparłam głowę na łokciach. Podszedł do mnie bardzo, mega, przystojny koleś. Barman chyba. Uśmiechnęłam się zalotnie, a on odwzajemnił.
- Czego piękna sobie życzysz.
- Ciebie.- zażartowałam.
- Przykro mi, ale to nie teraz.
- Czyli rozumiem że potem?- poruszałam brwiami.
- Jak sobie pani życzy.
- Emily, jestem.- podałam mu dłoń.
- Max. To w końcu co piękności chcą.
- Już odpowiedziałam- Ciebie.- wskazałam palcem na niego.
- To jak skończę prace, a do picia?
- Zdam się na twój gust.- uśmiechnął się i poszedł po literatkę. Wrócił już z pełną. Postawił przede mną drinka z blue curacao. Wzięłam czarną słomkę do buzi i pociągnęłam jego dzieła. Było trochę cieplejsze niż poprzedni, ale smakowało nieziemsko. Seksownie oblizałam usta. 
- To kiedy kończysz pracę?- zapytałam kolejny raz biorąc łyka mojego drinka.
- No jeszcze trochę mi zejdzie, ale jeśli chcesz możemy wymienić się numerami.
- Jasne.- wzięłam od niego telefon i zapisałam mu mój numer. Uśmiechnęłam się zalotnie i odwracając się na pięcie udałam się na parkiet. Leciała szybka piosenka więc pokazałam co umiem. Kręciłam pupą na wszystkie strony. Moje ręce przecinały powietrze w szalonych ruchach. Wiele mężczyzn przyglądało mi się.
Nie byłam jeszcze pijana, jak na mnie to za mało. Muszę się pochwalić, ale mam mocną głowę. Przetańczyłam jeszcze parę piosenek po czym poszłam do stolika. Tam wypiłam jeszcze parę kolejek. W moim wykonaniu to wygląda mniej więcej tak --> Bach, bach po kielonie, bach, bach poszedł.
Krach, krach w głowie proszę, potrzebuję nosze.
I tak w kółko i kółko. Doszłam do takiej fazy, że rzeczywiście potrzebowałam noszy. Na chwiejnych nogach wywijałam na parkiecie. W ogóle straciłam poczucie czasu. Podszedł do mnie Chris i powiedział że mam iść do domu. Upierałam się strasznie, ale koniec końców dałam się ubłagać. Przechodząc kolo baru krzyknęłam do Max`a, że ma do mnie jutro zadzwonić. Po drodze zaliczyłam parę gleb, ale mi to nie przeszkadzało tylko śmiałam się. No, gdyby ktoś nagrał mnie wyglądała bym jak pijany psychopata. Edwards grzecznie zadzwonił do drzwi mojego domu. Zdziwiło mnie kto otworzył. Liam? <o.O> Rzuciłam się na szyję chłopakowi. Wiedział w jakim jestem stanie więc wciągnął, dosłowne wciągnął mnie do środka i podziękował Chrisowi że mnie odprowadził. Poszłam do salonu nie pacząc na to gdzie i na kogo się kładę, położyłam się. Usłyszałam jęk więc położyłam się na ziemi i zaczęłam śpiewać.
,, Las chrismas, aj gew ju maj hart. Dat tu wery nekst dej cu gewy du łej "
Ktoś się ze mnie rył, a ja dalej śpiewałam, wszystkie hity odprawiłam im leżąc na podłodze. Zakończyłam ostatnią piosenkę i usiadłam na tyłku.
- Idę się kąpać.- oznajmiłam wszystkim zgromadzonych.
- Okej, to idź.
- Idę.- wstałam i kołysałam się z nogi na nogę- Idę, idę, idę, idę turururu, idę.- chłopacy ryli się ze mnie nie miłosiernie. Odprawiłam jeszcze ''dżastina bibera'' i poszłam do łazienki. Doczłapałam do pomieszczenia, gdzie zrzuciłam z siebie sukienkę i inne duperele. Stałam przed lusterkiem w czarnej bieliźnie.
- Li, li, li, li, li Liam!- darłam ryja.
- Ha, ha, ha, ha, ha Harry!
- Lu, lu, lu, lu Louis!
- Ze, ze, ze, ze, ze, Zayn!
- Nia, nia, nia, nia, Niall! - gromkie śmiechy dochodziły do moich uszu. Próbowałam odkręcić wodę, ale mi to nie wychodziło. Otworzyłam drzwi i w samej bieliźnie poszłam do salonu. Chichy chłopaków ucichły nagle.
- Liam! Liam!- krzyczałam mimo, że stała koło niego.
- Co?- zapytał spokojnie.
- Kran się na mnie obraził i nie chce się odkręcić.- wygięłam wargi w podkówkę. Niall był cały czerwony ze śmiechu i po woli zaczynał płakać. Li westchnął i poszedł nalać mi wody. Klapnęłam na jego miejscu koło Harrego. Cały czas byłam pół naga.
- Wiesz co..- odwróciłam się w jego stronę
- Co?- zapytał.
- Lubię cię.- uśmiechnęłam się słodko- I ciebie i ciebie i ciebie.-wskazałam kolejno na resztę.
- I wiesz co ci powiem?
- Nie wiem.
- Że idę kąpu, kąpu!- ryknęłam mu w twarz i pobiegłam do łazienki. Woda była już gotowa więc wskoczyłam do niej, bez bielizny już. Jak małe dziecko bawiłam się pianą i śpiewałam jakieś moje ''pieśni''.
Cysta wyszłam z wanny i ubrałam spodnie w kratę i luźną bluzkę. Wychodząc z łazienki potknęłam się o moja torebkę, ale złapałam równowagę i nie zaliczyłam gleby. Poszłam do chłopaków i powiedziałam im grzecznie ''dobranoc''.
U mnie w pokoju, wpełzłam do wyrka i zasnęłam.



poniedziałek, 17 grudnia 2012

Na pocieszenie!

Na pocieszenie Calii i na wynagrodzenie braku rozdziału....
IMAGINY Z GIFAMI!


Ty: Harry jak trafisz ciastkiem do buzi czeka cię nie zapomniana noc! 
Harry:


Niall: Chłopacy co Zayn robił wczoraj w nocy z [t.i]?
Chłopcy:

Zayn:


Ktoś: Kto kocha [t.i]?
Niall:

Ty: Niall! Kochanie co ma być na obiad?
Niall:
Ty: Okej, ale najpierw posprzątaj w domu, inaczej z obiadu nici.
Niall:


*Wchodzisz do łazienki z Lou bo chcesz pokazać mu, że coś nie tak z kranem.
Wchodzicie i widzicie:
Louis:


Idziesz na spacer z Lou. Przechodzi koło was mega przystojny koleś i puszcza ci oczko.
Lou na to:


Ty: Lou, kochanie założę się że nie przeskoczysz przez Harrego.
Lou:
Niall: Pff, co to miało być? Popatrz na mnie!


*Harry zadzwonił do ciebie i zaprosił cię na randkę, zgadzasz się.*
Reakcja Harrego:
Lou na to:


Ty: Zayn, słoneczko! Musimy iść na zakupy po..
Zayn:

Ty: ...bieliznę.
Zayn:


Odpisałaś Harremu że zgadzasz się i pójdziesz z nim na randkę.
Harry:

Paul: CHŁOPCY! CALII JEST SMUTNA!
Chłopcy pędzą ci na pocieszenie. ;-)


Ktoś: Liam czy ty nie byłeś umówiony na randkę z [t.i]?
Liam: Racja!


Ty: Harry! Złamałam obcas.
Harry:

Niall wypatrzył cię w tłumie na ich koncercie:

Reporter: Niall czy ta dziewczyna *pokazuje twoje zdjęcie* jest twoją nową wybranką?
Niall:


Ty: Zayn oglądamy jakiś horror?
Zayn:
Teraz już możemy!

Niall dowiedział się, że nie ma już ciastek:


Ktoś: Umówiłeś się na dzisiaj z [t.i]?
Louis:

Ktoś: No, a nie dawno mówiła, że jesteś brzydki.
Lou:


Ty: Chłopcy! Dzisiaj na obiad pizza!
1D: 

~~~~~~~~~~~~~~~

To na tyle. ;)
Jeszcze raz przepraszam, że nie dodałam rozdziału. ;< 
Kocham was.;*

sobota, 15 grudnia 2012

Zjebałam..

Cześć,
na początku chcę was bardzo, bardzo, bardzo, bardzo przeprosić, bo dzisiaj nie dodam rozdziału.
Datę udostępnienia przesuwam na środę. Od poniedziałku byłam chora, wręcz zdychałam. Nie dałam rady nic napisać. Głowa była jak bomba zegarowa myślałam, że wybuchnie. Jeszcze raz PRZEPRASZAM. ;*
Zrobiłam dzisiaj nowy nagłówek. Mam nadzieję, że się spodoba. ;)
Paa. ;-)

wtorek, 11 grudnia 2012

Hejo!

Siemaaaa!
Założyłyśmy takie 'służbowe' gg. Jeśli chcecie popisać tak sobie, na temat naszej pracy, zapraszamy.
Nr: 45583272 :)
Piszcie kiedy chcecie. Pozdrawiamy Ce i Em.<3

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 8.

~~Czwartek, 12:23~~

Rano (jak dla mnie) wykonałam standardowe czynności. Wyszłam z toalety i pokierowałam się do kuchni. Powoli zeszłam po schodach. Po drodze zaliczyłam parę razy ścianę i futrynę od drzwi do pomieszczenia z lodówką. Delikatnie oparłam się o framugę, spojrzenia chłopców zatrzymały się na mnie. Mogłam się spodziewać że już tu będą. Stałam tak trochę czasu, zespół nie powiedział ani słowa. W końcu ruszyłam ku lodówce. Wyciągnęłam z niej karton soku pomarańczowego. Nie chciałam tracić czasu na szukanie szklanki więc odkręciłam korek i najzwyczajniej w świecie pociągnęłam z gwinta. Czułam na sobie wzrok moich znajomych. Przetarłam wargi rękawem od piżamy. Odstawiłam napój na miejsce i oparłam się o blat szafki.
- Dzień dobry.- odparłam, a potem głęboko ziewnęłam.
- Dzień dobry.- chórkiem się przywitali.
- Co dobrego robicie na śniadanie?
- Teraz to już czas na obiad.- zaśmiał się Irlandczyk.
- To co jest na obiad?
- My idziemy na miasto nie wiem jak ty z Zayn`em.- odparł Liam.
- My też raczej pójdziemy na miasto. Musimy się pokazać.- Mulat się uśmiechnął do mnie. Minęłam ich wszystkich i poszłam się ubrać. Wdrapałam się po schodach. Gdy znalazłam się już w garderobie przystanęłam i zastanawiałam jak się ubrać.  Przeanalizowałam wszystkie ubrania (jest tego sporo) i postanowiłam ubrać się w to. Pofalowałam włosy, nałożyłam makijaż żeby nie było widać sińców, włożyłam buty i okulary. Wyszykowana wybyłam do Zayn`a. Stał przy wyjściu ubierając buty. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się. Podeszłam do niego.
- Gotowa?- zapytał.
- Jak najbardziej.- uśmiechnęłam się. Za kluczyłam drzwi i poszliśmy. Szliśmy za rękę. Słońce ocieplało moją  buzię. Czułam się szczęśliwa. W odległości paru metrów zauważyliśmy paparazzich. Kiedy zaczęli nam robić zdjęcia razem z moim towarzyszem uśmiechaliśmy się, machaliśmy im.
- Gdzie idziemy?- przerwałam ciszę, która jednak nie dobijała mnie.
- Jeśli chcesz możemy iść na obiad.
- Szczerze to nie mam apetytu.
- No ja też, zjadłem duże śniadanie.
- Więc gdzie idziemy?
- Centrum handlowe?
- Możemy iść.- pociągnęłam go za rękę w stronę galerii. W budynku dopadło nas pełno fanek.
- Jesteście parą?- zapytała niska brunetka.
- Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem. Zayn podpisał autografy i zrobił sobie zdjęcia z fankami. W końcu mogliśmy iść na zakupy. Zauważyłam sklep z sukienkami.
- Zay, możemy tam wejść?
- No pewnie, jeśli chcesz.- ucałowałam go w policzek i weszliśmy do sklepu. Był to raj. Chwyciłam parę sukienek i weszłam do przebieralni. Pierwsza była ombre. Bardzo mi się spodobała. Wyszłam przed zasłonę kabiny i pokazałam się Zaynowi.
- Fajnie?
- Genialnie, bierz ją.- odarł. Uśmiechnęłam się szeroko. Przymierzyłam jeszcze kilka. Zayn kazał mi kupić trzy. Ombremozaikę, i takie cudo. Zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu. Zayn zauważył męski sklep, do którego od razu poszliśmy. Kupił dżinsową kamizelką, szarą bluzę, koszulę w kratę, i full cap`a. Zrobiliśmy jeszcze pełno zakupów. Zay kupił mi sweterek w którym się zakochałam. Musieliśmy zadzwonić po auto chłopców bo z taką ilością zakupów do domu byśmy nie doszli. Zayn to wspaniały człowiek. Nie rozumiem jak mogą być na niego hejty. Bo co zrobił? Bo jest przystojny? Bo ma świetny głos? Bo dobrze zarabia? Bo razem z Harrym, Niallem, Louisem i Liamem wybili się na rynku muzycznym? Nie ogarniam tych którzy za to go nienawidzą. Nie znają go, a pochopnie oceniają. Nie mają pojęcia przez co przechodził, a traktują jak śmiecia. Nie wiedzą jaki jest, a twierdzą że pedał, szmaciarz i jakieś inne jeszcze. Jeśli poznasz człowieka i to dobrze to możesz stwierdzać jaki jest, ale jeśli nie masz o nim pojęcia to zamknij pysk bo żal się robi jak tylko go otworzysz. Myślisz że oni nie mają uczuć? Wyobraź sobie że mają. Nie możliwe? No popatrz. Nie raz już płakali przez bezsensowne hejty. Twierdzisz że jak jest sławny to rozpuszczony? Nie, oni trzymają dystans, a ty im po prostu zazdrościsz wszystkiego. Jest wiele ludzi którzy wskoczyli by za nimi w ogień, a ty ranisz ich fanów. Nie wiem za co to wszystko. Nie wygląd świadczy o człowieku, lecz serce. Z rozmyśleń wybudził mnie mój chłopak.
- Emi, auto już jest.
- Tak, tak.- poszliśmy do samochodu. Zakupy włożyliśmy do bagażnika i usiedliśmy na tylnym siedzeniu. Oparłam głowę o ramię Mulata i zamknęłam oczy. Poczułam jak całuje mnie w czoło. Radio cicho grało, nie słychać było żadnego szmeru. Silnik samochodu chodził cicho, spokojnie. Tak jakby nie chciał przeszkodzić chwili. Jechaliśmy może z 20 minut. Korki, korki, korki. -.-
Zaparkowaliśmy na podjeździe chłopców. Myślałam, że pojedziemy do mnie. Wyszłam i wyciągnęłam nasze zakupy. Wykończona położyłam się w salonie na kanapie. Po chwili koło mnie siedział już Zayn.
- Jestem wykończona.- wydyszałam.
- No, nie wiedziałem że zakupy z tobą są takie.
- Jakie?- podniosłam się na łokciach.
- Męczące.
- Zapamiętam to sobie.- z powrotem się położyłam. Poczułam że przygniata mnie jakiś ciężar. Podniosłam wzrok i zobaczyłam nikogo innego jak Zayna.
- Po-powaliło?
- Nie, dlaczego?- odpowiedział z uśmieszkiem.
- Nie wiem. Chciałam iść sadzić szpinak w doniczce.
- Nie lubię szpinaku.
- Ałaaaa!- wydarłam się na co jak poparzony zeskoczył ze mnie. Nagle jak znikąd zebrało mi się na pawia.
Wybiegłam do łazienki i zwymiotowałam do sedesu. Na chwiejnych nogach wstałam. Umyłam zęby. Podtrzymał mnie mój chłopak i zaprowadził na górę do swojego pokoju.
- Poczekaj tu.- rzucił i wyszedł. Zdjęłam buty i bejsbolówkę po czym położyłam się na łóżku. Bardzo wygodne muszę przyznać. Z hukiem do pokoju wleciał mój braciszek. Skąd on tu?
- Emily wszystko ok?- zapytał zdyszany.
- Tak, znaczy nie.. źle się czuję.
- Oo.- przytulił mnie i położył się obok.
- Ej, ej, ej, ej Payne, wara od Emily!- warknął Mulat. Nie wiem jak znalazł się w pokoju jak nie było go tu przed chwilą.
- Malik proszę nie po nazwisku.
- Dobrze, ale teraz won z mojego łóżka.
- A może ja nie chcę żeby szedł.- wtrąciłam się.
- To ja pójdę.- postawił na półce wodę oraz tabletki i z hukiem wyszedł z pokoju.
- Wziął sobie to na poważnie?- spojrzałam na Liama.
- Nie wiem.- wyplątałam się z objęć brata i pobiegłam za Zaynem. Siedział w salonie z resztą. Usiadłam mu na kolanach i wyszeptałam.
- Zay, ja żartowałam.
- Pff, możesz do niego wracać.
- Ejj-szturchnęłam go w bok, a w pokoju pojawił się brat- weź przestań. Przepraszam.
- Idź sobie do swojego braciszka.
- Dobrze!- powiedziałam już głośno i wstałam. Pożegnałam się z Liamem, Harrym, Niallem i Louisem, a potem wyszłam z domu. Obładowana torbami z ciuchami tłukłam się przez miasto. Nie wiem o co chodzi Zaynowi. Albo sobie żartuje, albo ma takie humory. W domu zaniosłam wszystkie zakupione rzeczy do góry. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. Usłyszałam standardowy dzwonek mojego telefonu. Zaczęłam szukać go po torbie. W końcu mogłam odebrać.
-Słucham.
-Emily, Emi, Em. Co porabiasz?
-Siedzę i piję herbatę, a co?
-No bo mi się nudzi i myślałam o spacerku z Christiną.
-Um, niestety nie mogę. Okropnie się czuję.
- Oo, kuruj się! Buziaki.
- Dziękuję, ucałuj Christinę ode minie.
- Na pewno. Nie przeszkadzam ci. Idź się położyć, paa.
- Dobrze, paa.- rozłączyłam się i weszłam na tt. Miałam twetta od Malika.
Zaśmiałam się i napisałam do niego sms'a. 
" i love you too ♥ "- szczerzyłam się do telefonu. Chociaż głupio było że przepraszał przez twittera. 
Dopiłam napój, i skakałam po kanałach. Zatrzymałam się na wiadomościach.
Z ostatniej chwili! 
Dziś przed południem z więzienia, uciekł groźny przestępca. Jego zdjęcie można zobaczyć na naszej stronie. Adres w dole ekranu. Wszystkie kobiety prosimy o szczególną uwagę na ulicy. Ostatnimi czasy mężczyzna porwał 18 letnią dziewczynę. Wszystkie nastolatki powinny tymczasowo zostać w domach pod nadzorem rodziców. Oddaję głos do studia..
Szybko weszłam na podany adres. Spojrzałam w oczy mężczyzny na zdjęciu. Tak to był ten sam facet który mnie oprawił. Zatrzasnęłam komputer i położyłam się. Zasnęłam..

~~~~~~

Obudziłam się zalana potem. Spojrzałam na zegarek 10:25. Szybko włączyłam kalendarz w telefonie. Wtorek. CO?! To wszystko było snem? Nie jestem z Zaynem? Nie było porwania? Wow. Mam nasrane w główce i to ostroooo! Wyjęłam z mojej torby czarny zeszyt poobklejany moimi obrazkami, znaczkami itp.
Tak to był mój pamiętnik. Wyjęłam z niego długopis i zaczęłam pisać.

Drogi Pamiętniku!
Nie mam najlepszego początku dnia. Koszmarny sen wyprowadza mnie z równowagi. 
To co w nim przeżyłam było okropne? Nie wiem czy to dobre słowo. 
Miał swoje plusy i minusy. Dlaczego? Miałam przy sobie jego-Zayna. 
Codziennie mogłam widzieć jego czekoladowe tęczówki, nawet byliśmy ze sobą. 
Taa, do dzisiaj nie mogę zebra się na odwagę i powiedzieć mu co czuję. 
Ja dłużej nie mogę siedzieć przy nim jak koło przyjaciela. Chcę się do niego przytulić, pocałować.
Od jak długiego czasu się w nim kocham. Idiotka? Może i, ale z uczuciami!!!

Gwałtownie zamknęłam zeszyt i z powrotem włożyłam do torby. Wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę, ubrałam się, uczesałam i pokierowałam się na dół. Skoro jest wtorek to chłopcy są jeszcze 2 dni w trasie- pomyślałam. Byłam sama w domu. Rodzice w pracy, Li w trasie. Usiadłam bez czynnie na kanapie i nie wiem na co, ale czekałam. Wyciągnęłam laptopa taty. Włączyłam go i przeleciałam po paru stronach. Postanowiłam zrobić twitcama.
Na początku nie miałam zbyt dużo oglądających 10-15, ale potem zaczęli rozsyłać linki i zrobiło się 2 439 oglądających. OMG! Gadałam od czapy, robiłam śmieszne miny. Zobaczyłam że Liam udostępnia moje wygłupy. Zaśmiałam się. Dostawałam wiele pytań. Wkurzyłam się bo większość dotyczyła 1D. Ktoś kazał mi zaśpiewać. Zapytałam co by chciał. Podawali dużo piosenek. W pewnym momencie ktoś wysłał Heart On Fire. Ulubiona piosenka mamy. Włączyłam sobie podkład i zaczęłam śpiewać. Pod koniec drugiej zwrotki zaczęłam płakać. Dostałam pozytywne komentarze, ale też kilka negatywnych. Zostawiłam laptopa na stoliku i poszłam do łazienki się ogarnąć. Nie wyglądałam najgorzej więc wróciłam na twitcama. 

piątek, 7 grudnia 2012

Trolololo. ;D

Witka!
Mam sprawę, jeśli chcecie być informowane na tt o nowych rozdziałach podajcie mi swoje twittery  w komentarzu. ;) 
Co do rozdziału:
Pojawi się jutro wieczorem. Możecie spodziewać się wszystkiego. ;D Zabijecie mnie ale cóż. ;-)
Pomysł Em jak coś! c;
Poza tym dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i wszystko co możliwe. <3 / ce.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Liebster Awards.

Wow, po raz kolejny zostałam nominowana do Liebster Awards. ;) Dziękuję ci Calii. <3
Pytania:

1. Skąd dowiedziałaś się o 1D ?? 
Hm? Byłam u koleżanki no i ona miała ich plakaty, zdjęcia itp. No i włączyła mi ich piosenkę (WMYB) no i mi się bardzo spodobała. Tak się zaczęła moja przygoda z One Direction. <3
2. W jakim woj. mieszkasz ?? 
Łódzkim. 
3. Którego z członków 1D lubisz najbardziej ?? 
Zayn`a. ;)
4. Masz aktualnie chłopaka/ podoba ci się ktoś ?? 
Nie mam chłopaka. Tak szczerze mówiąc to nie mam nikogo na oku. 
5. Spodnie czy spódniczki ?? 
Oba lubię. 
6. DO której klasy chodzisz ?? 
I gimnazjum.
7. Gdzie chciałabyś mieszkać ?? 
W Londynie, Paryżu, albo USA. <3
8. Jesteś osobą towarzyską ?? 
Jak najbardziej. ;D
9. Jakiego wykonawce lubisz najbardziej ?? ( oprócz 1D ) 
Eda Sheerana. *.*
10. Gdzie najbardziej chciałabyś pojechać ?? 
Londynu, Paryża, Tokio, albo USA.
11. Jaką książkę lubisz najbardziej ??
Nie mam ulubionej, bardziej wolę filmy. ;)


Nie mianuję już blogów bo przedtem mianowałam. 
Jeszcze raz dziękuję. <3

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 7.

Rzuciłam na ziemię filtr. Odchyliłam głowę w tył i wpatrywałam się w niebo. Chłodny wiatr miło otulał moją twarz. Dałam się ponieść chwili.
- Emily!- wypadłam z transu. Odwróciłam głowę w stronę winowajcy.
- Co?
- Dzwonili do mnie chłopcy i przekazali mi że nie możemy iść na żadną imprezę bo mamy wywiad.
- Okej, rozumiem.
- Nie gniewasz się?
- Niby jest mi smutno, ale przecież to wasza praca.
- Czyli jest ok?
- W pełni.- uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Pokierowałam się na górę do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa. Od razu po wejściu, włączyłam tt. Odpisałam paru fanom 1D, ale jeden tweet mnie bardzo zaskoczył.
'' Cześć. Widzę że miło ci się żyje. Szkoda by było gdyby ktoś twój żywot zakończył. Nie zasługujesz na takiego brata jakim jest Liam. Powinnaś gnić w domu dziecka! '' 
Wystraszyłam się. Po raz pierwszy takie coś widzę. Normalnie było coś typu że jestem szmatą, suką itp.
Zaczęłam zastanawiać się kto to może być. Wiem na pewno nie znam tej osoby, ale myślałam nad tym intensywnie. Zamknęłam urządzenie i skulona zasnęłam.
Idę prosto przed siebie. Wokół mnie pełno drzew, kilka ławek i żadnej żywej duszy. Zimny wiatr zrzuca z drzew liście. Nie przejmując się niczym idę. Krocząc dróżką wykładaną kostką brukową doszłam do małej fontanny. Obróciłam się wokół własnej osi i spostrzegłam gdzie się znajduję. Wszędzie było ciemno, a ja siedziałam w parku. Usiadłam na betonowej krawędzi zbiornika. Woda cichutko spływała wprost do basenu. Usłyszałam szelest w krzakach, otaczających fontannę. Nerwowo wstałam i zaczęłam się rozglądać. Wiatr wiał coraz mocniej. Zza roślin wyskoczyła postać w kapturze. Głowę miała spuszczoną jednak spoglądała na mnie. Nagle odezwała się dość szorstkim głosem który jeszcze bardziej mnie przeraził. 
- Witaj Emily. Przeczuwałem że cię tu spotkam. Przeczytałaś tweet`a ode mnie? Mam nadzieję że się spodobał.- chciałam uciekać ale ten kto złapał mnie za nadgarstek, a potem ugodził nożem prosto w serce. Powoli zaczęłam się zniżać, aż padłam na kolana. Trzymając się za lewą pierś przewróciłam się do pozycji leżącej. Słyszałam tylko gromki śmiech nad sobą, a potem tylko ciemność. 
Cała zalana potem się obudziłam. Gwałtownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam że serce bije mi coraz szybciej. W pokoju było ciemno. Zeszłam na dół żeby się czegoś napić. Nalałam sobie soku pomarańczowego i usiadłam na stole. Spoglądając na zegarek zobaczyłam że jest już 20:45. Trochę mi się przysnęło. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Nie brałam już dżinsowej kurtki bo nie chciałam. Wyszłam przed drzwi i zaczerpnęłam trochę świeżego powietrza. Chciałam wracać, ale jakiś głos mówił mi '' Idź się przejść. Dobrze ci to zrobi.'' Bez dłuższego namysłu poszłam. Podążałam do parku. Usiadłam na mojej i Liam`a ławce. Głupio zrobiłam bo po chwili usłyszałam szelesty w krzakach. Wstałam i chciałam uciekać, ale ktoś był szybszy i złapał mnie za nadgarstek. Dostałam dwa razy w twarz i zobaczyłam ciemność. Zemdlałam. Wybudziłam się przez uderzenie które ktoś mi zadał ponownie w twarz. Mrugnęłam kilka razy dosyć szybko, żeby wyostrzyć wzrok. Przede mną stała postać dobrze zbudowana, ubrana na czarno z kominiarką na twarzy. Po budowie ciała wywnioskowałam że to on nie ona. Rozejrzałam się i skapnęłam że jestem przywiązana do jakiegoś pala czy słupa. Byłam w jakimś starym magazynie czy czymś. Bałam się, strasznie się bałam. Było mi zimno i chciało mi się jeść. Nagle mężczyzna się odwrócił i spojrzał na mnie. Podszedł bliżej i przysiadł na zgiętych kolanach. Zlustrował dokładnie każdy kawałek mojej twarzy.
Powiedział wszystko słowo w słowo tak jak w śnie.
- Nie wiem o co ci chodzi.- odparłam nie patrząc na niego.
- Chodzi o Liam`a. Nie zasługujesz na niego.
- Jesteś jego fanem?
- Tak.
- Śmiesz się nazywać fanem porywając siostrę twojego idola. Brzydzę się tobą.- nie owijałam w bawełnę za co dostałam powtórnie w twarz.
- Śmiesz się nazywać jego siostrą?- nic nie odpowiedziałam. Tępo wpatrywałam się w podłogę. Czułam że po mojej twarzy spływa krew. Po chwili dostrzegłam jej krople na ziemi.
- Co masz zamiar ze mną zrobić?- podniosłam wzrok.
- Jak to co pobawię się tobą, a potem zabiję. Nawet nie próbuj krzyczeć i tak cię tu nikt nie usłyszy.- przystanęłam wzrokiem z powrotem na podłodze. Krew powoli kapała na moje ubranie. Mężczyzna wyszedł gdzieś na chwilę, ale zaraz wrócił. Przystanął i pożył koło mnie dwie skibki chleba i literatkę z wodą.
Myślał że to zjem? Ha! Nigdy w życiu. Po jaką cholerę wychodziłam z domu? Sama się nie rozumiem. Myślałam tak dosyć długo aż w końcu zasnęłam.

~~4 dni później~~

Na pobudkę dostałam z liścia. Już od 4 dni tak wstaję. Mam coraz mniej sił. Nie jem przez te wszystkie dni. Ewentualnie czasami zamoczę usta w wodzie. Jestem cała poobijana, 2/3 razy dziennie tracę przytomność. Jestem przeziębiona. Codziennie płaczę. Dlatego że popełniłam wielki błąd, dlatego że w każdej chwili mogę zginąć, dlatego że nikt nie będzie wiedział co się ze mną stało, że stracę przyjaciół i rodzinę, dlatego że nigdy nie spełnię swoich marzeń, dlatego że już więcej nie usłyszę od nikogo ''Kocham Cię'', dlatego że nie wyznam miłości Zayn`owi. Tak zakochałam się w nim, tak znamy się nie cały miesiąc i tak zbyt szybko się zakochuję. Nie to na pewno nie zauroczenie. Kiedy Liam powiedział mi o tym że Zayn darzy mnie takim uczuciem co we mnie pękło i z zauroczenia przemieniło się to w miłość. Postanowiłam że jeśli przeżyję powiem mu co do niego czuję. Nagle zaczęło mi się kręcić w głowie i ponownie straciłam przytomność. Wybudził mnie mój przyszły zabójca. Dostałam w twarz gazetą. Położył ją koło mnie. Na pierwszej stronie było napisane że mnie poszukują i wywiad z rodziną i 1D. Poczułam słone łzy na ustach i szczypanie w ranie. W ogóle nie wiem jak aktualnie wyglądam. Nie przeglądałam się w lustrze już 4 dni. Nie mogę dotknąć twarzy bo mam związane ręce za plecami. Podszedł do mnie 'porywacz' i zaczął mnie okładać. Nagle do pomieszczenia wbiegli policjanci czy tam antyterroryści. Zaczęli się drzeć. Mężczyzna chciał uciekać ale wyprostowałam nogi i się wywalił. Ponownie zaczęłam płakać. Podbiegli do mnie dwaj funkcjonariusze pogotowia, rozwiązali, okryli kocem i pomogli wyjść na zewnątrz. Przed budynkiem czekali wszyscy których w tej chwili potrzebowałam One Direction, tata i Karen. Gwałtownie do mnie podbiegli i zaczęli ściskać. Teraz już nie płakałam ja ryczałam. Lekarze zaprowadzili mnie do karetki którą przetransportowali mnie do szpitala. Za erką pojechali wszyscy. W szpitalu przebadano mnie i zaprowadzono do mojej sali. Mam tu zostać na jakiś czas. Jestem odwodniona, wygłodzona, pobita i wychłodzona. Była godzina 20:36. Nie ogarniam jak wstałam i jak zasypiałam. Tam gdzie mnie trzymał nie było nigdzie okien 24h na dobę świeciło się tam światło. Delikatnie się położyłam. Już zamykałam oczy, ale do sali weszli Harry, Liam, Niall, Zayn, Louis, Karen i tata. Odwróciłam głowę w ich stronę i uśmiechnęłam się, ale bardzo lekko bo cała twarz była obolała. Praktycznie cała buzia była posiniaczona, miałam otwarte rany i poprzecinane wargi. Tata i Liam przykryli mnie dodatkowym kocem. Wszyscy bacznie mi się przyglądali zrobiło się to krępujące.
- Okropnie wyglądam no nie?- zapytałam spoglądając w sufit. Atmosfera była dobijająca.
- Jakbym dorwał drania to był zakopał żywcem, odkopał, postrzelił i z powrotem zakopał.- denerwował się tata.
- Spokojnie, tato.- złapałam go za rękę - Możecie przynieść mi coś do jedzenia?
- Jasne, tak.- powiedział Liam i zniknął za drzwiami.
- Emi, jeśli mogę zapytać. Kto to był?- odezwał się Tata.
- Fan chłopców, powiedział mi że nie zasługuję na takiego brata jakim jest Liam. Cztery dni przedtem dostałam od niego tweet`a z groźbą.
- Dlaczego nam nic nie powiedziałaś?
- Co miałam powiedzieć? Zawsze to były wygłupy i teraz też tak miało być.
- Za chwilę pielęgniarka przyniesie ci coś do jedzenia.- do pomieszczenia wszedł Liam.
- Okej, zjadła bym konia z kopytami. Przez cztery dni dostawałam tylko kawałek chleba i wodę.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że żyjesz.- przytulił mnie ojciec. Objęłam go najmocniej jak mogłam.
Do sali weszła kobieta w białym kitlu z wózkiem i jedzeniem. Postawiła koło mnie posiłek i życzyła smacznego. Wyglądała bardzo miło była koło 45-50, miała serdeczny uśmiech i łagodny głos.
- Nie obrazicie się jak zjem przy was?
- Nie, nie jedz!- odparli chórkiem. Powoli usiadłam i zaczęłam wcinać. Nie zjadłam dużo. Może i nie miałam w ustach nic przez 4 dni, ale jakoś mało zmieściłam. Może żołądek mi się skurczył? Nie wiem. Chcę jak najszybciej wyjść ze szpitala i położyć się u siebie w łóżku. Przecież kroplówkę mogę dostawać w domu, no nie? Poproszę tatę żeby to załatwił. Odłożyłam sztućce i z powrotem się położyłam.
- Tato możesz coś dla mnie zrobić?
- Słucham.
- Możesz iść załatwić mi wypis do domu?
- Nie córciu leżysz tu.
- Ale tato, przecież kroplówkę mogę przyjmować w domu, a żaby siniaki zniknęły z twarzy nie potrzeba opieki medycznej. Proszę!
- Nie.
- Karen, powiedz mu coś.- poprosiłam macochę, a ta wyszła z ojcem na korytarz, zostałam sama z 1D.
- Co tam u was chłopcy?- uśmiechnęłam się na tyle ile mogłam.
- Podziwiam cie wiesz? Większość ludzi w twojej sytuacji zamartwiała by się o to i o tam to, a ty totalna wylewka, optymizm po całości.- wyszczerzył się Irlandczyk.
- Ma się to coś.- poruszałam śmiesznie brwiami na co chłopcy się zaśmiali. Do pomieszczenia weszli rodzice.
- Przebieraj się jedziemy.- odparł tata, a Karen szeroko się uśmiechała. Wstałam i podążyłam do łazienki się przebrać. Do domu jechaliśmy van`em chłopców. Szczerzyłam się jak nigdy. W mieszkaniu pieprznęłam wszystko i poszłam się wykąpać. Odkręciłam wodę i podeszłam do lustra. Wyglądałam lepiej niż myślałam. Miałam tylko dwa siniaki, reszta już schodziła. Rozebrałam się i weszłam do ciepłej wody. Poczułam lekki dreszcz przechodzący przez moje ciało. Siedziałam w wannie do puki woda nie wystygła, po czym wyszłam, wytarłam się i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Znowu w takich okolicznościach spotkałam Zayn`a, wychodził od Liam`a. Przygryzł wargę jak poprzednio.
- Mówiłam coś na te temat.
- Na ten?- ponownie przygryzł wargę.
- Ugh!- warknęłam i weszłam do siebie, słyszałam jak Mulat chichocze.
- Ha, ha, ha! - ryknęłam. Weszłam do garderoby i wyciągnęłam piżamę. Przyodziana zeszłam na dół do wszystkich. Taty nie było, Karen krzątała się po kuchni, a chłopcy byli w salonie.
- Co robicie?- zapytałam siadając koło nich.
- Oglądamy horror.
- Jaki?
- Koleś porywa córkę swojego idola zamyka ja w jakimś magazynie, katuje i po czterech dniach sam dzwoni na policję i mówi gdzie się znajduje.- zaczęłam oglądać film z zafascynowaniem. Wszyściutko było tak jak z moim porwaniem. Chłopcy komentowali jaka ta dziewczyna głupia, co mogła zrobić w danej sytuacji i tym podobne. Widziałam że w niektórych scenach się uśmiechają. Kiedy do dziewczyny podszedł jej oprawca i zaczął ją bić Liam odezwał się.
- Gdyby dobrze kopnęła go w głowę stracił by przytomność, a nie ta daje się okładać.
- Liam możesz skończyć, to nie jest takie proste jak myślisz.- warknęłam na brata.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo przeżyłam takie coś? Ten film jest jakby odzwierciedleniem wszystkiego co tam przeżyłam. Tylko ja jestem twoją siostrą i porwał mnie twój psycho-fan  pod pretekstem że na ciebie nie zasługuję i ty się pytasz skąd ja to wiem?- rzuciłam i wybiegłam z płaczem z pokoju. Pokierowałam się do siebie. Trzasnęłam drzwiami i skulona tyłem do wejścia położyłam się na łóżku. Słyszałam że Li biegnie za mną. Po chwili siedział na krawędzi mojego łóżka.
- Emi przepraszam ja nie wiedziałem, zapomniałem. Dlaczego mi nie powiedziałaś że to wszystko przeze mnie?- mówił łamiącym się głosem. Nie odpowiedziałam tylko go przytuliłam, a on pocałował mnie w czoło.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Synchronicznie z Liam`em odwróciłam wzrok. Zza kawała drewna wyłoniła się twarz Zayn`a.
- Nie chcę przeszkadzać, ale przyjechał Paul i chce coś omówić.- rzekł i otworzył szerzej drzwi.
- Okej, już idziemy.- Li położył mi rękę na lewym ramieniu i lekko popchnął w przód, żebym ruszyła. Nie chętnie ale zeszłam na dół. Higgins siedział w salonie na kanapie. Po woli usiadłam na fotelu po turecku. Poczekałam chwilę aż menadżer zacznie mówić.
- Dobrze, Emily ta sprawa w dużej mierze dotyczy się ciebie. Ostatnio zauważyłem że notowania One Direction znacznie spadły więc chciałem cie poprosić o drobną przysługę.
- Jaką?
- Mogła byś udawać dziewczynę Zayn`a? Wiesz jakieś tam czułości w miejscu publicznym czy coś.
- I jak to ma podnieść notowania?
- Prasa zainteresuje się chłopcami kiedy jeden z nich będzie chodził z siostrą jednego z nich.
- Mhm.
- To jak zgadzasz się? - wszyscy prócz Mulata popatrzeli się na mnie z wyczekiwaniem.
- No ok.- wymamrotałam a Paul się uśmiechnął.
- Jeśli możesz najlepiej będzie jak zaczniecie od jutra. Na dzisiaj tyle. Widzimy się za tydzień. Dobranoc.- rzucił i wyszedł. Odprowadziliśmy go do drzwi i poszłam do siebie. Zgasiłam światło i położyłam się spać. Już zasypiałam kiedy ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam cicho ''proszę''. Do pokoju wszedł Zayn.
- Mogę?- zapytał.
- Tak pewnie, siadaj.- poklepałam miejsce na łóżku. Chłopak niepewnie siadł.
- Wiesz jeśli nie chciałaś udawać mojej dziewczyny nie musiałaś się godzić.
- Wiem, ale ja chciałam. Zayn..- nie dokończyłam bo Mulat wszedł mi w słowo.
- Emily, ja Cię kocham.- powiedział i popatrzył mi się w oczy. Jego czekoladowe tęczówki zahipnotyzowały mnie. Głębia jego źrenic wpijających się we mnie przerażała mnie, ale i podniecała. Wlepił je we mnie na długi czas. Paczyliśmy sobie prosto w oczy. To myła magiczna chwila.
- Ja ciebie też Zayn.- zbliżyłam moje usta do jego. W jednej chwili złączyły się w namiętnym pocałunku. Nasze języki stoczyły walkę. Czułam motylki w brzuchu. W końcu oderwaliśmy się od siebie.
- Jeszcze nigdy nie powiedziałem tego jakiejkolwiek dziewczynie na poważnie.
- Czuję się zaszczycona.- zachichotałam.
- Emi, czy to znaczy że my..
- Tak.- przerwałam mu. Chłopak mnie przytulił i pocałował w czoło.
- Odpoczywaj bo jutro od rana cię zabieram.- rzekł. Dostałam buziaka w policzek.
- Dobranoc.
- Dobranoc.- odparłam. Mulat zamknął drzwi i wyszedł. Nie mogłam uwierzyć co się właśnie stało. Opatuliłam się kołdrą i zasnęłam.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia ;*
Jakoś wspólnymi siłami udało nam się napisać ten rozdział. Pomysł o porwaniu jest Emi. 
Nie ma to jak na fizyce napisać praktycznie połowę opowiadania. 
Dostać jedynkę za nie napisany referat i za kartkówkę z geografii. Mrał. :>
Następny dodamy za tydzień w sobotę ;)
Jołson! <3


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

czwartek, 22 listopada 2012

Liebster Awards.

Zaszczyt. No więc zostałam mianowana przez http://vashappenincarrot.blogspot.com/ <3
Jeśli ktoś nie wie o co chodzi to wyjaśnię. Autor bloga który został mianowany odpowiada na 11 pytań, mianuje 11 blogów i zadaje własnych 11 pytań.
Zadane mi pytania to:

1. W jakich okolicznościach chciałabyś spotkać chłopaków z 1D? 

Zawsze w mojej tępej główce odtwarza mi się że wpadam na któregoś z nich, przepraszam go i potem rozwija się nasza znajomość. Ewentualnie na imprezie, albo w jakiejś kawiarni. 

2. Miejsce, do które chcesz zwiedzić? 

Chciałabym zwiedzić Tokio, Paryż i Londyn !

3. Która piosenka chłopców jest twoją ulubioną?

Ostatnio jakoś wpadło mi w ucho Irresistible.  ♥

4. Jaki masz kolor oczu?

Zielone.

5. Twój ulubiony sport?

Koszykówka i nożna.

6. Co chcesz dostać pod choinkę? 

Chcę to i koniec!
7. Twój ideał chłopaka?

Mądry, zabawny, przystojny, dżentelmen, brunet z brązowymi oczami, zadziorny musi mieć coś z idioty xD

8. Za co kochasz 1D?

Za to jacy są. Nie chodzi mi o charakter bo ich nie znam. 

9. Twoja największa zaleta?

Trochę dziwnie mówić o swoich zaletach, ale zdaje mi się że jestem szczera i pojebana do granic możliwość <w pozytywnym znaczeniu tego słowa>. Mogę zacytować sms'a którego dostałam od chłopaka. Pisaliśmy wtedy wzajemnie zalety i wady. Nie wiem czy jest to prawda ale zacytuję.
''(..) ogólnie wszystkim ludziom mówię, że się nie ożenię i taka jest prawda ale gdybym miał już się żenić to z taką dupą jak ty wyluzowana, zajebista i po prostu w tobie czuję chillaut...''

10. Twoja największa wada?

Dużo tego mam. Nie jestem z tych najchudszych, nie mam zbyt uroczej twarzy, boję się zagadać, jestem zbyt wrażliwa. 

11. Twoje ulubione jedzenie?

Czekoladowe naleśniki z śmietaną i owocami *.*


Mianuję następujące blogi:

http://caroline1d.blogspot.com/
http://chlopaki1d.blogspot.com/
http://www.morethanthissx.blogspot.com/
http://dopokibede.blogspot.com/
http://agatha1d.blogspot.com/
http://sickonelife.blogspot.com/
http://faith-hope-love-opowiadania.blogspot.com/
http://stoleemyhearttt.blogspot.com/
http://i-and-one-direction.blogspot.com/
http://carrot-world-with-king-of-carrots.blogspot.com/
http://our-month.blogspot.com/

Moje pytania to:

1. Jak masz na imię?
2. Jaki jest twój ulubiony sport?
3. Dlaczego piszesz bloga?
4. Jak spędzasz wolne chwile?
5. Jakiej muzyki słuchasz?
6. Ulubiona piosenka 1D?
7. Ulubiony członek One Direction?
8. Od kiedy jesteś Directioners?
9. Ulubiony kolor?
10. Jakie są twoje zalety?
11. Masz w sobie coś odpychającego?

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 6.

~~Sobota, 9:45~~

Obudziły mnie drobne promienie słoneczne przedostające się do pomieszczenia przez niezasłonięte okno.
Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. WOW, tak wcześnie? Dzisiaj mam energię i nie wiem jak ją wykorzystam. Początkowo ubiorę się, zjem śniadanie i może pobiegam trochę. Wykaraskałam się z mojego wyrka i weszłam do garderoby, stanęłam przed szafą z koszulkami i nie wiedziałam co ubrać. Koszulkę już wzięłam, teraz spodnie i jakieś coś jeszcze. Okej wygrzebałam wszystko. Końcowy efekt. Zeszłam na dół do kuchni. Taty i Karen już nie było. Na stole leżała kartka '' W lodówce są dla ciebie tosty. ~ Tata.''
Otworzyłam moje najukochańsze urządzenie w tym domu <czyt. lodówka> i tak jak napisał tata czekały na mnie tosty. Były jeszcze w miarę ciepłe więc nie podgrzewałam ich. Polałam je sobie keczupem i z apetytem zjadłam. Popiłam wszystko sokiem i wyszłam z domu. Pobiegłam do parku, przystanęłam przy stawie i zaczęłam się rozciągać. Nagle jak gdyby nigdy nic zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu ukazywało się Liaś ♥ bez wahania odebrałam.
- Liamciak!
- Emily, chłopcy słuchają.
- Więc Niallson, Luigi, Zay, Harrrrold!
- Czy ty aby się dobrze czujesz?
- Wspaniale wręcz.
- Skąd ta nagła zmiana humoru?
- Opowiem ci wszystko na skajpaju.
- No nie mogę się doczekać. W ogóle to nie za wcześnie wstałaś? Jest dopiero 10:04, a ty nie śpisz?
- Jak słyszysz nie śpię, nawet nie ma mnie już w domu.
- To gdzie ty jesteś?
- W parku, pobiegać sobie.
- Nie poznaję cię.
- Jeść mi się chce!- usłyszałam Niall'a gdzieś tam w tle.
- Ja już sobie zjadłam pięknie, ładnie przyszykowane przez tatę czy Karen tosty.
- Nie wkurzaj mnie!- ryknął.
- Też cię kocham braciszku.
- Emily, nie wiem co brałaś ale podoba mi się twoje zachowanie.
- Hahahahha, jak przyjedziesz to się podzielę.
- No ja mam nadzieję.
- Niall, dlaczego jak jesz to nie tyjesz?
- Nie wiem.
- Skubany.- powiedziałam i w tej chwili ktoś złapał mnie za ramię- AAAAAAA!- wydarłam się i upuściłam komórkę w wyniku czego rozłączyłam się z chłopcami. Podniosłam telefon i spojrzałam na winowajcę. Kto to?
- Matt idioto, zawału bym dostała!
- Też miło cię widzieć Emi, wszystko u mnie w porządku, a jak u ciebie?
- Taa, cały ty. Miałam zamiar właśnie pobiegać.
- Mogę z tobą?  
- Pewniee. Tylko musimy się rozciągnąć.- zaczęliśmy rozgrzewkę i pobiegliśmy w głąb parku.

` Liam.

Rozmawialiśmy normalnie z Emi przez telefon, kiedy ona krzyknęła i tak jakby upuściła telefon przez co się rozłączyła. Dzwoniliśmy do niej już wiele razy, ale telefon ma poza zasięgiem.
- Może jej się coś stało.- mówił zdenerwowany Zayn.
- Cholera jasna! - ryknąłem.
- Dzwoń jeszcze raz.- namawiali mnie więc wybrałem jej numer ponownie. Abonament poza zasięgiem prosimy zadzwonić później- usłyszałem. Najgorsze myśli chodziły mi po głowie. Usiadłem i schowałem twarz w dłoniach. Byłem na prawdę wystraszony. Mogła sobie biegać, ale nie ja musiałem do niej zadzwonić. Idiota ze mnie. Nie wiadomo co się z nią teraz dzieje. Wszyscy siedzieliśmy roztargnieni, przejęci. Muszę czekać.

` Emily.

Przebiegliśmy dość spory kawałek. Spojrzałam na wyświetlacz moim gałą ukazała się 11:07. Wow, nie źle.
Pożegnałam się z Matt'em i potruchtałam w stronę domu. Po drodze przypomniało mi się, że dzisiaj mogę iść na kawę do Camille. Przyśpieszyłam tępa. W mieszkaniu poszłam wziąć prysznic. Wycierając już włosy zaczęłam śpiewać. Owinięta ręcznikiem, biegałam po łazience i śpiewałam do szczotki. Kiedy już się opanowałam, doprowadziłam do porządku moje włosy i poszłam do garderoby. Weszłam do pomieszczenia i nastał mój dylemat. Posiedziałam tam trochę nie powiem.
W końcu wybrałam. Białą bluzkę z wycięciami w rękawach, blado różową spódniczkę z kokardą, czarne baletki i czarną torebkę. Włosy wyprostowałam, a rzęsy pociągnęłam tuszem. Napiłam się soku i ruszyłam w drogę. Wstąpiłam do sklepu dziecięcego. Musiałam kupić coś dla małej Christiny. Przemierzałam spokojnie koło półek z ciuszkami dla niemowląt. Szukałam czegoś ładnego, eleganckiego i odpowiedniego. Nie chciałam kupić jakiś pierwszych lepszych śpiochów czy bodów. Tylko wyjątkowe łaszki sprawiały mi przyjemność.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Pomóc w czymś? - zapytała.
- Um, nie trzeba dam sobie radę.- posłałam jej serdeczny uśmiech i podziękowałam. W końcu znalazłam pięknom czerwoną sukienkę z czarną kokardą niedaleko dekoltu. Dobrałam do tego jeszcze białą koszulkę z kołnierzem i zapłaciłam. W ozdobnej torebce niosłam mój zakup do domu Cami. Miałam 10-15 minut drogi. Spokojnie, spacerkiem podążałam spoglądając na różnych przechodniów. Widziałam pełno fanek 1D.
Zapomniałam przez to wszystko zadzwonić do Camille i zapytać czy jest w domu.
- Hej!
- Cześć, co tam?- zapytała.
- Dobrze, dobrze. Jesteś w domu?
- Ym, no jestem. Masz ochotę wpaść?
- Właśnie po to dzwonię. Chcę w końcu zobaczyć Christinę.
- No to przychodź, wstawiam już wodę na kawę.
- Okej, za 5 minut będę.
- No to czekam.- schowałam komórkę do torebki i czym prędzej ruszyłam w drogę. Tak jak powiedziałam po 5 minutach wcisnęłam dzwonek do drzwi. Usłyszałam kroki i już po chili ujrzałam uśmiechnięty pyszczek Camille. Mocno ją uściskałam. Dziewczyna gestem ręki zaprosiła mnie do środka i pokierowała do salonu.
Koło kanapy stał wózek, a w nim maluteńkie dziecię. Podeszłam bliżej i dałam jej cześć. No znaczy złapałam za rączkę.
- Tu ciocia ma coś dla ciebie.- położyłam koło niej torebkę. Jest taka śliczna ciemno-brązowe włoski i brązowe oczka. Takie to śliczne.
- Czysta mamusia.- zwróciłam się do Cami.
- Chyba chrzestna.
- Kto jest chrzestną?
- Miałam nadzieję, że ty się zgodzisz nią być.- uśmiechnęła się z niepewnością w oczach.
- To dla mnie czysta przyjemność.- podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Mała ma oddzielny pokoik czy z tobą?
- Ze mną, oczywiście że ze mną. Niestety musi spać w wózku bo nie mam pieniędzy na łóżeczko.
- Co za problem? Ubieraj się i małą i matka chrzestna idzie kupić swojej chrześnicy łóżeczko!
- Nie Emily, nie trzeba.
- Jako chrzestna Christiny kupię jej to jako prezent.- powiedziała z triumfalnym uśmiechem- Chodź!- chwyciłam ją za rękę i popchnęłam do jej pokoju. Sama małą ubrałam w bluzę i przykryłam kocykiem. Kiedy Cam wróciła do salonu kazałam jej wyprowadzić wózek. Tak jak kazała tak zrobiła.
Minutę później szłyśmy już londyńskimi chodnikami. Camille nie była zadowolona, ale ja nie odpuściłam.
W pierwszym sklepie zamówiłyśmy łóżeczko z dowozem do domu. Podałyśmy adres i poprosiłyśmy żeby przyjechali za jakieś 2 godziny. Następnie pokierowałyśmy się do odzieżowego. Nakupiłyśmy pełno rzeczy:
- body,
- pajacyki,
- rajstopki,
- bluzeczki,
- piżamki,
- buciki,
- śpiworki itp.
Najbardziej podobały mi się malutkie pastelowe vans'y. Obładowane poszłyśmy do domu. Spędziłyśmy na zakupach godzinę i 45 minut. Czyli za kwadrans przyjedzie łóżeczko. Wyjęłam telefon żeby sprawdzić która godzina. Wow. 23 nieodebrane i 8 wiadomości. Jak dzwoniłam do Cami nie zwróciłam na to uwagi.
Bez dłuższego namysłu zadzwoniłam do Liasia.
- Emi żyjesz!- wydarł się do słuchawki.
- Dlaczego miało by tak nie być?
- No bo przedtem rozmawialiśmy, a ty krzyknęłaś i się rozłączyłaś.
- A, to Matt mnie wystraszył.
- Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
- Hah, nie ma się co martwić. Pamiętasz że mieliśmy iść do Camille na kawę?
- Ou. Przez tą trasę zupełnie zapomniałem.
- Na szczęście ja pamiętałam i u niej jestem. Zostałam chrzestną!
- To świetnie. Co kupiłaś małej.
- Dużo, oj dużo rzeczy.
- Na przykład?
- Ciuszki, łóżeczko.
- Łóżeczko?
- No skoro nie ma, a mała ma cały czas spać w wózku?
- Niee, dobrze zrobiłaś.
- No przecież wiem.
- Przepraszam, ale muszę kończyć.
- Okej, paaa.
- Paa.
- Ej! Pozdrów chłopaków ode mnie.
- Okej.- schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do salonu. Camille akurat karmiła i w tym samym czasie przyjechało łóżeczko. Poprosiłam panów o wniesienie go do domu. Wykonali moją robotę i zapłaciłam im.
Postanowiłyśmy, że złożymy je jutro.


` 10 dni później.

~~Wtorek, 10:25~~

Obudziłam się standardowo późno. Zwlokłam się z łóżka prosto da garderoby. Wybrałam sobie ubrania i poszłam do łazienki. Odprawiłam poranną toaletę i przyodziałam się w przedtem wybrane łaszki. Wróciłam z powrotem do pokoju. Położyłam piżamę i zbiegłam na dół. Usłyszałam jakiś szmer w salonie, wystraszyłam się bo tata i Karen są w pracy, a Li w trasie. Powoli weszłam do salonu.
- Aaaaaaaaaaaa! - wydarłam się i rzuciłam na szyję stojącemu tam Liamowi. Potem po kolei każdemu z zespołu.
- Kiedy przylecieliście?
- Dzisiaj rano, mogliśmy jeszcze zostać 2 dni, ale zbytnio tęskniliśmy.
- Oo.-przytuliłam ich ponownie- Też tęskniłam.
- W następną trasę lecisz z nami!
- Z ochotą. Napijecie się czegoś?
- Nie, nie trzeba nie dawno mieliśmy śniadanie.
- Ok. To opowiadajcie jak było?
- Fajnie, bardzo nam się podobało. Fanki są bardzo zaskakujące.
- Dla takich idoli.- uśmiechnęłam się.
- Zazdrościsz?- rzucił Harren.
- Szczerze mówiąc to niby tak, ale jak pomyślę sobie o tym że muszę się ograniczać żeby nie zrobić wstydu, albo w niektóre miejsca chodzić zakamuflowana to jakoś nie chcę być sławna. Chociaż i tak jestem rozpoznawana przez mojego braciszka.
- Pamiętasz jak poszłaś do sklepu i jakiś koleś chciał żebyś podpisała się na wieczku od jogurtu?
- Weź przestań, dziewczyna chciała żebyś się podpisał na naklejce na mięsie.
- Ło, tam.- chłopcy wpadli w gromki śmiech.
- Harry nie ciesz się tak bo dobrze pamiętamy że podbiegła do ciebie fanka i z torebki wyciągnęła stringi i kazała ci się na nich podpisać.
- Ładnie były.
- Jak chcesz mogę ci kupić.- zachichotałam.
- Nie dzięki, sam sobie poradzę.
- Ej, przeszła bym się dzisiaj na jakąś imprezę.
- Nie pogardził bym jakąś dobrą bibą.
- No więc dzisiaj o 20:00?
- Mi tam pasuje.- powiedział Mulat, a reszta pokiwała głowami.
- To o 19:30 wszystkich tutaj widzę. Gadaliśmy i gadaliśmy aż z 9:45 zrobiła się 12:34.
- Wow, trochę się zasiedzieliśmy .Musimy już spadać o 19:30 tutaj.
- Okej.- odparłam i zaczęliśmy się żegnać. Przytuliłam i ucałowałam 4/5 zespołu bo przecież Li zostaje.
Usiedliśmy na kanapie, Liam objął mnie ramieniem i zapytał:
- Pamiętasz naszą umowę w dniu poznania chłopaków?
- O co ci chodzi?
- O naszą umowę, miałaś mi powiedzieć kiedy któryś z chłopaków ci się spodoba.
- Pamiętam.
- To dobrze, ale rzecz w tym że podczas trasy rozmawiałem z Zaynem i on powiedział mi że podobasz mu się.
- No, on też mi się podoba, ale podobać a kochać to dwie inne rzeczy.
- No wiem. Tylko on czuje do ciebie coś więcej niż zauroczenie.
- Musi się postarać bo przez ciebie nic nie załatwi.- odparłam i poszłam na taras zapalić. Wyciągnęłam szluga i zaciągnęłam się dymem. Kocham ten stan kiedy zakręci mi się w głowie a potem to już tylko chill.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dodaję tylko tyle bo więcej nie mogę, zaraz wam powiem dlaczego. 
Otóż ja i Ce mamy zbyt dużo roboty w tym i następnym tygodniu. 
Mamy do napisania referat z chemii i geografii. Przekichane. To jeszcze mało
zaczynają się sprawdziany i dyktanda. Matma, polski, historia, gegra, fizyka, biologia, angielski i niemiecki.
Fajnie no, nie? Mamy przejebane -.-
Dodamy rozdział jak tylko będziemy mogły :)
Cze, dziąbolągi <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~